Helveticus - Jan Śliwa Helveticus - Jan Śliwa
2605
BLOG

Kolej na Austrię? Eisenbahn für Österreich :-)

Helveticus - Jan Śliwa Helveticus - Jan Śliwa Polityka Obserwuj notkę 82

Jutro kolejny etap gry w domino: Austria. Druga runda wyborów prezydenckich, zielony Alexander van der Bellen vs. Norbert Hofer z FPÖ, Wolnościowej Partii Austrii.  Pierwszy mecz: Hofer 35.05% - v.d.Bellen 21.34%. Kandydaci rządzącej koalicji SPÖ-ÖVP przepadli marnie - czwarte i piąte miejsce. Na pudle jako trzecia byłe jeszcze kandydatka niezależna.

Jutro dogrywka. W międzyczasie zmienił się kanclerz (premier). Między rundami były cztery tygodnie. Na początku niewiele się działo. W końcu były dwie debaty w TV. W pierwszej, gdzie kandydaci zadawali sobie pytania bezpośrednio, według komentatorów zeszli na poziom tabloidu. W drugiej odnosili się do siebie w białych rękawiczkach, prawdopodobnie by w napięciu nie zaliczyć wpadki. Również nadmierna agresja mogła odstraszyć wyborców.

Stawka jest wysoka. Z jednej strony kandydat Zielonych, spoza wąskiego establishmentu, jednak w granicach poprawności politycznej, 72-letni profesor. Co ciekawe - Mutter: Estland  / Vater: Russland. Z drugiej 45-latek, bardziej bojowy, choć - jak mówią - złagodzony na potrzeby kampanii. Mówią też, że za nim stoi jego partia i jej szef, jakiś austriacki Kaczor.

Całe środowisko Hofera jest określane jako brunatno-czarne, więc Austrii i Europie grozi katastrofa. No i o to w końcu chodzi. Europa i Ameryka (wschodnie wybrzeże) trzęsie portkami. Euromędrzec Schulz stwierdził, że zwycięstwo Hofera zmieni charakter Europy. I dobrze! - w większości odpowiedzieli komentatorzy. Inny mędrzec Juncker stwierdził, że ani debata, ani dialog z prawicowymi populistami nie są możliwe. O partii FPÖ beztrosko dodał: Nie lubię ich. Jeżeli zadaniem prezydenta Komisji Europejskiej jest wyznaczanie pożądanego wyniku wyborów w kraju członkowskim, to nie jest to chyba ta sama Unia, co kiedyś. Nic dziwnego, że stronnicy Hofera zalecają dbanie o uczciwe liczenie głosów.

Problem jest w Austrii znany. W 1986 wybory prezydenckie wygrał Kurt Waldheim. Bez problemu był w latach 1972-1981 sekretarzem generalnym ONZ. Dopiero przy wyborach krajowych wyciągnięto mu przeszłość w Wehrmachcie. Atakowany był w dużej mierze przez World Jewish Congress. Gdy jednak stwierdził, że prasa światowa jest zdominowana przez WJC, uznano to za antysemityzm. Naciski z zagranicy spowodowały reakcję "Jetzt erst recht!" (A właśnie że tak!) i Waldheim wygrał z 53.9%. Austria była potem międzynarodowo izolowana. Już jako prezydent, Waldheim miał zakaz wjazdu do USA. Co ciekawe, Austrię bojkotowała również Francja, gdzie za Mitterranda w rządzie byli komuniści. Odezwała się z krytyką noblistka Elfriede Jelinek, sumienie Austrii, podówczas należąca do KP Austrii.

Podobna sytuacja miała miejsce w 2000, gdy FPÖ Jörga Haidera weszła do rządu koalicyjnego. Okazało się, że demokracja zwykła (zgłaszamy kandydatów - głosujemy - liczymy głosy - zwycięzca (lub koalicja) wygrywa) jest dla Europy zbyt trywialna.

Zobaczymy, co będzie teraz. Widmo krąży po Europie. Nawet konserwatyści (tj. postępowi, powtarzający od stu lat te same mantry) zauważyli problem. I się boją. Boi się też New York Times. Autorka oczywiście niczego nie rozumie, w przeciwieństwie do komentatorów. Z tym że należy kliknąć na "Readers' Picks", wybór redakcji jest inny.

Moim skromnym zdaniem wybór Hofera jest korzystny, choćby dlatego, że skutecznie odwróci uwagę od Polski. Rozlegnie się jednak potworny jazgot, który może skłonić Brytyjczyków, którzy ostatni raz mają możliwość decyzji, do pożegnania tego towarzystwa. Referendum już za kilka tygodni, 23 czerwca. Czy pan Juncker z kolegami wiedzą, w co grają? Podejrzewam, że nie.

Będzie ciekawie. Może aż za.

Jutro obejrzę studio wyborcze na ORF. Stay tuned.

Interesuje mnie (prawie) wszystko

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka