hipokrytes hipokrytes
376
BLOG

Łatwe pieniądze

hipokrytes hipokrytes Polityka Obserwuj notkę 9

Każda inicjatywa, uderzająca w partykularne interesy partii politycznych zawsze, w pełnej krasie, obnaża hipokryzję polityków. Wszystkie ugrupowania sejmowe, jak jeden mąż, odrzuciły projekt Ruchu Palikota dotyczący zmiany zasad finansowania partii politycznych. Zamiast dotacji budżetowej, w wysokości zależnej od wyniku wyborczego (pod warunkiem, że partia przekroczyła próg 3% głosów), zaproponowano odpis podatkowy w wysokości 1%, na wzór rządowego planu  finansowania Kościołów i Związków Wyznaniowych. Warto zwrócić uwagę, że podobny pomysł, miesiąc temu zgłosił PJN. Z tym, że ich propozycja była bardziej wstrzemięźliwa – 0,3% podatku. Nie wdając się w rozważania na temat wielkości odpisu, sama idea jest bardzo ciekawa. Szkoda, że w Platformie Obywatelskiej nie widać jej entuzjastów. Przecież w 2008 roku, PO występowała z takim samym projektem, a w jej programie politycznym znajdował się postulat całkowitej rezygnacji z subwencji budżetowych na rzecz partii. Tylko, że to były zagrania czysto piarowe, bez szansy na realizację w Sejmie poprzedniej kadencji. Teraz, kiedy wystarczyłoby poprzeć projekt Palikota, by zmiana reguł gry stała się faktem, Platforma jest przeciw. Nie przeszkadza to politykom tej partii dowodzić, że odpis podatkowy jest sprawiedliwym systemem finansowania Kościoła. Podręcznikowy przykład moralności Kalego. Sprawa przeszła niestety bez większego echa w mediach. Poza obchodami rocznicy smoleńskiej, nie było wczoraj interesujących tematów dla dziennikarzy. Jarosław Kaczyński niepodzielnie zawładnął poświąteczną częścią tygodnia.


Ja natomiast uważam, że warto przyjrzeć się bliżej tej propozycji. Zalety są spore. W dzisiejszym systemie, vox populi liczy się tylko przy urnie wyborczej. Potem przez cztery lata politycy mają nas w nosie. Nikt się nie przejmuje realizacją obietnic wyborczych, skoro do następnej elekcji taki szmat czasu. Pamięć ludu jak wiadomo jest krótka, więc podczas kolejnej kampanii da sobie wcisnąć te same brednie. Coroczny odpis podatkowy to bacik w ręku wyborcy, możliwość bieżącej oceny działalności wybrańców narodu. Zmianę preferencji wyborczych partie odczuwałyby bardzo szybko we własnej kiesie. Zapewne mniej gruszek na wierzbie wyrastałoby wtedy w kampanii wyborczej, a politycy musieliby się nauczyć ważyć słowa i czyny. Drugi argument jest nie mniej ważki. Partie polityczne są też poza Sejmem. Dlaczego z moich podatków mają być finansowane wyłącznie ugrupowania sejmowe, skoro nie głosowałem na żadne z nich? Mało tego, działalność niektórych uważam wręcz za szkodliwą. Chcę mieć możliwość adresowania środków finansowych do każdej partii, bez względu na to czy jej przedstawiciele zasiadają w Sejmie czy nie. To dobry sposób na przewietrzenie polskiej sceny politycznej.

Nasuwają się też wątpliwości. Sympatie polityczne to znacznie bardziej wrażliwe dane niż deklarowane wyznanie religijne. Podziały polityczne są tak głębokie, a emocje z nimi związane tak wielkie, że w wielu sytuacjach ujawnienie swoich preferencji może być groźne. Władza i urzędnicy państwowi, którzy mają realny wpływ na nasze życie nie powinni mieć dostępu do tych informacji. Podobnie pracodawcy. Nie mam zielonego pojęcia w jaki sposób można byłoby uporać się z tym problem. Według propozycji PJN, podatnik składałby PIT 0 (zero), w którym deklarowałby partię beneficjenta, co jakoby miałoby zapewniać anonimowość. Nie wyjaśniono jednak jak ten mechanizm miałby działać. To największa słabość tego projektu, zwłaszcza że tajne głosowanie gwarantuje konstytucja. Zapewne też, zwolennicy urawniłowki podniosą larum, że procent podatku od wynagrodzenia menadżera to zupełnie inne pieniądze niż procent pensji pielęgniarki, czy emerytura tokarza. Stąd już tylko krok do zarzutu promowania korupcji politycznej. Zupełnie się z tym nie zgadzam. Dobrze zarabiających menadżerów jest znacznie mniej niż pielęgniarek. Dlaczego mam wspierać partie, które realizują program godzący w moje interesy? Nie jestem masochistą.

Wygląda na to, że nie odbędzie się nawet dyskusja w mediach na ten temat. Szkoda, bo jakieś zmiany w ustawie o finansowaniu partii politycznych powinny zostać wprowadzone. Przynajmniej partycypacja w subwencjach wszystkich partii, które startowały w wyborach. Swoją drogą ciekawe, że wszyscy ci politycy, nieustannie wycierający sobie gębę demokracją, nie uważają, że istnienie progu 3%, decydującego o finansowaniu z budżetu, jest sprzeczne z regułami demokracji. 
 
hipokrytes
O mnie hipokrytes

Kiedy słucham polityków trafia mnie szlag! Zamiast kląć przed telewizorem, napiszę co o tym myślę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka