Nie warto już pisać o tym niemieckim propagandowym gniocie. Interesuje mnie grupa ludzi w naszym społeczeństwie która z masochistycznym upodobaniem bije się (niekoniecznie w swoje) piersi i gotowa jest przepraszać wszystkich i za wszystko.
Są gotowi wybaczyć wszystkie grzechy zbrodniarzom zarówno tym brunatnym jak i tym czerwonym. Potępienie dla ukraińskich rezunów też im nie przechodzi przez gardło. Jednoczesnie ci sami ludzie z wielką energią flekują kazdy przejaw nazywania rzeczy po imieniu. Korzystają tu z szerokiego wachlarza przeinaczeń i odwracania pojęc jakie daje poprawnośc polityczna.
Nie dziwię się tym młodym lemingom , bo oni sa produktem tych działań jakie starsze pokolenie "ludzi rozumnych" z UD i UW wytworzyli.Dziwię się własnie im ,tym którzy powinni pamietać ruiny i slady kul na ocalałych budynkach. Ja jestem z tego pokolenia, jak to chłopcy często bawilismy sie w wojnę. Problem był taki że nikt nie chciał być Niemcem, a my szczerze chcieliśmy strzelać do Niemców. Nie było jeszcze wtedy nacji o nazwie naziści.
Nie odmawiam Niemcom dużego wkładu w naukę i kulturę światową, ale mają też coś takiego że łatwo im przyjmować cechy społeczeństwa owadów . Najpierw większośc za Hitlerem, a potem nikt tak w demoludach nie lizał tyłków rosjanom jak oni.
Rozmywanie odpowiedziałnosci za zbrodnie II wojny maja rozłozone na lata i nie mozna odmówić im konsekwencji w działaniu. Tym bardziej że mają wśród nas silnych sojuszników, ze przywołam tu artykuł z GW o rozstrzeliwaniu Żydów przez AK w czasie powstania. Dlatego choć jest to trudne bo nie mamy wsparcia "elit" nie dajmy się wmanewrować w kolejną fazę relatywizacji ich zbrodni.
P.S:Dowódca oddziału AK miał dwa zegarki na jednym reku ale chyba to nie był ten żołnierz który w innym mundurze zaatykał czerwoną flage na ruinach Berlina?