Marcin Horała Marcin Horała
217
BLOG

Dzień pieszego pasażera

Marcin Horała Marcin Horała Polityka Obserwuj notkę 0

 Na ostatniej sesji Rada Miasta przyjęła projekt podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej (np. podstawowy bilet pełnopłatny zdrożał z 2,50 do 2,80 zł). Projekt został wniesiony przez Pana prezydenta Wojciecha Szczurka, popierany przez klub Samorządność – oczywiście został przyjęty.

Byłem przeciwny takiemu rozwiązaniu z kilku powodów:

Po pierwsze z komunikacji publicznej często korzystają osoby najmniej zamożne. W ostatnim czasie wiele z nich boleśnie odczuło zjawiska takie jak spowolnienie wzrostu gospodarczego, podwyżki cen żywności i energii, czasami utratę pracy lub opóźnienia w wypłacaniu wynagrodzenia. Dla takich osób nie ma alternatywy wobec korzystania z komunikacji publicznej i podniesienie cen biletów będzie dla oznaczało kolejny w tych trudnych czasach uszczerbek w domowych budżetach. Oczywiście gdyby było tak, że miasto stoi na skraju bankructwa to trudno, musimy zacisnąć zęby i podnieść ceny. Ale przecież nie tak dawno, bo dwie sesje temu przedstawiciele Samorządności twierdzili, że sytuacja finansowa miasta jest niezła. Jeżeli tak jest, jeżeli stać Gdynię na wydawanie prawie 14 milionów na promocję miasta, jeżeli stać na rozrzutny budżet wyborczy w wyniku którego koszt obsługi zadłużenia wynosi już 20 milionów (wzrost o 100% w porównaniu do poprzedniego roku), jeżeli stać na wydanie ponad 10 milionów na remont nowo-wybudowanej szkoły na Chwarznie – to doprawdy stać też powinno być na nie wyciągnie z kieszeni ubogich Gdynian tych nędznych 3 milionów. Najpierw oszczędźmy na promocji miasta (wydając na nią na przykład tyle, ile był przewidziane w budżecie na 2008 rok – 3,5 miliona), pilnujmy inwestycji tak żeby nie trzeba ich było za kilka lat poprawiać, unikajmy wzrostu wydatków bieżących ponad inflację – a dopiero na końcu sięgajmy do kieszeni gdynian.

Z ostatnią podwyżką mieliśmy do czynienia stosunkowo niedawno, w 2009 roku. Gdyby uchwalić podwyżkę obecnie postulowaną to oznaczałoby to łączny wzrost cen biletów o 40% w przeciągu zaledwie dwóch lat. Aczkolwiek w tym czasie wzrosły np. ceny paliw to jednak z pewnością nie mieliśmy do czynienia z wzrostem kosztów aż o 40%. Oczywiście ceny biletów okresowych wzrosły mniej, pojawiły się też drobne udogodnienia w konstrukcji taryfy – niemniej wzrost cen biletów jednorazowych o 40% pozostaje wzrostem o 40%.

Podwyżka idzie całkowicie pod prąd głoszonej od lat strategii transportowej miasta, która polegać miała na promocji transportu publicznego. To było na przykład jedno z uzasadnień wprowadzenia strefy płatnego parkowania. Tymczasem okazuje się, że to wszystko nieprawda, chodzi po prostu o to żeby sięgnąć do kieszeni mieszkańców – jak się da za pomocą strefy parkowania to uzasadniamy promowaniem transportu publicznego, jak się da podwyżką cen biletów to uzasadniamy spadającą popularnością transportu publicznego (tak jakby podwyżka biletów miała ową popularność zwiększyć…). Więc zamiast polityki kija (dla samochodów) i marchewki (dla autobusów) mamy politykę kija i kija. Z trybuny spytałem czy wobec tego, skoro już nie promujemy transportu komunikacją publiczną to jaką formę poruszania po mieście będziemy uważać za priorytetową? Piechotą? Hulajnogą? Furmanką? Z sali padł głos że rowerem – co i słusznie, tylko oczywiście ma się nijak do rzeczywistości chociażby ze względu na skalę potrzeb transportowych gdynian.

Tak, że po „promowaniu” komunikacji publicznej za pomocą cen biletów pozostaje już tylko urządzić Dzień Pieszego Pasażera. Serce przypomina – piechotą zdrowiej.

Z wykształcenia prawnik i politolog. Z zawodu specjalista organizacji zarządzania procesowego i zarządzania projektami. Z zamiłowania samorządowiec i publicysta. Radny miasta Gdyni, ekspert Fundacji Republikańskiej, przewodniczący Zarządu Powiatowego PiS w Gdyni. Zamierzam kandydować na urząd prezydenta miasta Gdyni.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka