Marcin Horała Marcin Horała
214
BLOG

Polska prawica musi się na nowo wymyślić

Marcin Horała Marcin Horała Polityka Obserwuj notkę 1

 Ostatnie wybory na pewno nie były dla polskiej prawicy udane. Zdecydowany lider po tej stronie sceny politycznej – PiS – poniósł porażkę pogarszając swój wynik z poprzednich wyborów pod każdym względem (wynik bezwzględny, względny, liczba zdobytych mandatów, sytuacja polityczna po wyborach).

 

Jednocześnie jednak wszystkie podmioty które chciały na prawej stronie konkurować z PiS poniosły już nie porażkę, ale totalną klęskę. Można by powiedzieć, że popadły w niebyt – gdyby nie to, że, z wyjątkiem PJN, już wcześniej znajdowały się w politycznym niebycie.

 

Tymczasem właściwie już z każdego kierunku – w gospodarce, polityce zagranicznej, w kwestiach kulturowych – nadciągają nad naszą Ojczyznę czarne chmury i słychać już nawałnicę.

 

W takiej chwili naturalnym odruchem jest ucinać deliberacje, zwierać szeregi i rzucać hasło „wszystkie ręce na pokład”. Tak w istocie wygląda prawicowa polityka od wielu już lat – a szczególnie od czasu katastrofy smoleńskiej. Niestety, nie prowadzi ona do pożądanych efektów. Nawet nie stoimy w miejscu, tylko powoli się cofamy. Polska prawica przypomina stolarza, który chce szybko przepiłować deskę. Piłuje, piłuje i nic – a czas biegnie – więc piłuje mocniej i mocniej, poci się, czerwieni, denerwuje, klnie, piłuje z szaleńczym zapamiętaniem i nic. Ale przepiłowanie deski jest naprawdę ważne i pilne, więc piłuje dalej – nie ma czasu na ostrzenie piły…

 

Tymczasem faktycznie Polska być może już nie ma czasu, ale polska prawica – z przykrej konieczności kalendarza wyborczego, z przymusu - ma teraz czas. Polska prawica musi się na nowo wymyślić, na nowo zdefiniować – bo koleiny wyżłobione w latach 2001-2005 gdy kształtował się obecny kształt prawicy – prowadzą nas do nikąd. Nie ma co liczyć na wariant węgierski w rozumieniu załamania gospodarczego po którym „ludzie przejrzą na oczy” i sami przyniosą nam władzę na tacy. Kryzys niekoniecznie nadejdzie tak szybko i nagle a obóz władzy jest obecnie tak silny, z takim zapleczem medialno-biznesowym, ze wsparciem potężnych ośrodków zagranicznych, a do tego z dużymi możliwościami rekonfiguracji włącznie z wyłonieniem fikcyjnej opozycji zdejmującej wiatr społecznego buntu z żagli opozycji faktycznej – że obecny obóz władzy sensu largo jest w stanie przetrwać nawet bardzo poważny kryzys.

 

My, polska prawica musimy zmienić paradygmat. Musimy na nowo zdefiniować aktualny stan polskości i jej potrzeby. Musimy wypracować adekwatną ofertę odpowiadająca na te potrzeby. To wszystko zostało wypracowane w trakcie porywinowskiej „rewolucji semantycznej” i – poddawane później tylko drobnym korektom – mocno się już zdezaktualizowało. Następnie należy znaleźć pasujące do tej diagnozy i recepty rozwiązania organizacyjne i personalne w szerokim, społecznym, sensie. I w ostatnim pociągnięciu przełożyć to wszystko na ściśle polityczną, partyjną płaszczyznę. Rok 2012 powinien być dla prawicy rokiem refleksji i pracy koncepcyjnej, a rok 2013 rokiem organizacji i budowy struktur – tak by lata 2014-2015 były latami skutecznej ofensywy, w której odbijemy kolejne instytucje państwa.

 

Jeżeli teraz zajmiemy się skandowaniem „nic się nie stało, prawica nic się nie stało” i trwaniem w oczekiwaniu na cud – lub ulegniemy złudzeniu, że kluczem do sukcesu jest wymiana kilku osób (lub tej jednej osoby) i kilku szczegółów organizacyjnych w jednej partii – to za kilka lat obudzimy się na scenie politycznej zajętej przez prawicę Tuska i lewicę Palikota. Jak wówczas będzie wyglądała Polska wolę sobie nie wyobrażać.

Z wykształcenia prawnik i politolog. Z zawodu specjalista organizacji zarządzania procesowego i zarządzania projektami. Z zamiłowania samorządowiec i publicysta. Radny miasta Gdyni, ekspert Fundacji Republikańskiej, przewodniczący Zarządu Powiatowego PiS w Gdyni. Zamierzam kandydować na urząd prezydenta miasta Gdyni.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka