Marcin Horała Marcin Horała
181
BLOG

Do braci konfederatów

Marcin Horała Marcin Horała Polityka Obserwuj notkę 0

 Kto wie czy nie najgorszym fatum ciążącym nad polskimi dziejami jest ich stałe wcielanie się w formy nadane im w XVIII wieku przez Familię i Konfederację Barską. W wielu kolejnych odsłonach stawały w Polsce naprzeciwko siebie dwa obozy. Z jednej strony jest to obóz aspirujących do nowoczesności modernizatorów, którzy uważają jakąkolwiek polską specyfikę za zbędny balast, wszystko co ma jakikolwiek związek z poważnie przeżywaną polskością mają za szkodliwy anachronizm – a swojego największego wroga widzą w tym tępym, brudnym narodzie który uporczywie nie chce wyrzec się samego siebie by dostąpić nowoczesności zgodnie z jedynie słusznymi, zagranicznymi, wzorami. Co więcej w swojej walce z własnym narodem chętnie posługują się pomocą ośrodków zagranicznych, operując co najmniej w niebezpiecznym zbliżeniu do granicy, za którą zaczyna się zdrada.

 

Naprzeciw nim, w obozie Konfederacji stoją Polacy przywiązani do polskości, patriotyzmu i zdolni do poświęceń dla Ojczyzny. Cóż z tego skoro owe cechy łączą z niemal organiczną niezdolnością do organizacji, planowania, wykorzystywania nowoczesnych narzędzi a przede wszystkim – zimnego realizmu w praktyce politycznej. Działają w myśl zasady, że droga do sukcesu to zachować czyste serca i obwiesić się obficie symbolami narodowymi i religijnymi. Głębokie rozpoznanie własnej sytuacji, analiza stosunku sił, zbudowanie na tej podstawie trafnej strategii działania a następnie żmudna praca przy jej wcielaniu w życie – są zasadniczo zbędne. „Ja z synowcem na czele i jakoś to będzie”.

 

W rezultacie mimo przejściowych sukcesów konfederaci wpadają w pułapki kolejnych prowokacji, wykrwawiają się w kolejnych starciach z równymi, karnymi, nasyconymi techniką szeregami Familii – która koniec końców też zostaje równo orżnięta przez swoich zagranicznych mocodawców. Tak jak jedynym prawdziwym zwycięzcą Konfederacji Barskiej był Repnin, tak na razie jedynym zwycięzcą wojny polsko-polskiej pozostaje Putin.

 

Nie oznacza to bynajmniej, iż należy budować prostą symetrię pomiędzy stronami tej wojny. Naszej współczesnej konfederacji zarzucić można brak politycznej skuteczności, podczas gdy familii cynizm, działanie na szkodę kraju w imię własnego politycznego interesu, a być może po prostu zdradę. Nie sposób takich przewin składać na jednej szali. Niemniej, jako konfederata z ducha i z politycznej praktyki apeluję - starajmy się pamiętać, że działamy na dwóch frontach. Jest front walki o pamięć, o polskość, po katastrofie smoleńskiej czasem nawet o elementarną ludzką przyzwoitość. Ale jest też front pracy, gromadzenia zasobów, prowadzenia analiz, pisania programów i budowania instytucji. Nie można o nim zapominać.

Z wykształcenia prawnik i politolog. Z zawodu specjalista organizacji zarządzania procesowego i zarządzania projektami. Z zamiłowania samorządowiec i publicysta. Radny miasta Gdyni, ekspert Fundacji Republikańskiej, przewodniczący Zarządu Powiatowego PiS w Gdyni. Zamierzam kandydować na urząd prezydenta miasta Gdyni.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka