W dniu wczorajszym ochoczo dołączyłem do tłumu Rodaków ( i nie tylko Rodaków) zmierzających w kierunku Placu Trzech Krzyży , gdzie miała się rozpocząć defilada wojskowa. Jako osoba od lat interesująca się lotnictwem byłem ciekawy, co zaprezentują nasze Siły Powietrzne w tym uroczystym dniu. Znalazłem odpowiednie miejsce do obserwacji , odbezpieczyłem aparat fotograficzny i spokojnie czekałem. O godz. 12.30 zaczęli przelot. Niektórym obserwatorom oczy wychodziły z orbit (z dumy?) , jakie to cuda techniki posiada nasze lotnictwo. Przykro mi to stwierdzić , ale dla mnie atrakcji nie było zbyt wiele. Zaczęły oczywiście wiekowe "Biało-Czerwone Iskry" ,które , aż dziw że jeszcze latają. Potem rozpoznałem grupę śmigłowców chyba PZL SW-4 (z płozami) , następca Mi-2 , opracowany w latach 90-tych w Polsce. Mamy ich podobno 24 w wersji szkolnej. Były nieśmiertelne, ale bardzo efektowne (lecz na wymarciu) Mi-8 , lekkie Bryzy (An-28) , szturmowe Mi-24, były 2 Kaman SH-2 Seasprite - dość kłopotliwy nabytek (w ilości 4 sztuk) dla Marynarki Wojennej , 2 C-130 Hercules (z demobilu) + hiszpańskie Casy . Następnie przeleciały szkolno-trenigowe Orliki , SU-22 (leciwe , ale bardzo głośne i groźnie wyglądające) , Migi-29 oraz grupka F-16. Dla ludu pracującego miast i wsi poziom wytworzonego hałasu jest odwzorowaniem siły naszego lotnictwa wojskowego. Niestety w rzeczywistości sytuacja jest niewesoła. Poza 48 F-16 nie bardzo mamy czym się w powietrzu bronić, a tym bardziej grozić. Ale podobno nasi piloci potrafią latać nawet "na drzwiach od stodoły"... W tym cała nadzieja.
