immona immona
123
BLOG

Marsz Równości, czyli jak nudne może być "barbarzyństwo"?

immona immona Polityka Obserwuj notkę 5

W Krakowie ktoś powiesił plakaty przeciwko Marszowi Równości i Wyborcza sie denerwuje: kimś aż zatrzęsło nad klawiaturą i tytuł linka na stronie głównej brzmi ''Homoseksualne barbarzyńsytwo'' w centrach miast. Kliknęłam przez to barbarzyńsytwo, bo neologizmy zawsze mnie interesowały, ale spotkał mnie zawód: na plakatach jest stare i znane "barbarzyństwo", a reszta to też nic ciekawego.

Kiedyś w jednej firmie była narada nad możliwościami zachęcenia katolików do pikiety. Firma miała produkt, który mógł być kontrowersyjny i wydawał się im to świetny pomysł na reklamę i ściągnięcie mediów - a więc może by tak ktoś podszywając się pod oburzonego obywatela czy obywatelkę wysłał maile do tych, którzy robią takie pikiety? Nie wiem, jak się to skończyło, bo moja obecność tam była przypadkowa, ale protesty siłę marketingową mają, na przykład swego czasu nabiły oglądalność dość beznadziejnemu filmowi "Ksiądz".

Polskie marsze równości szczególnie takiego zamieszania potrzebują, bo bez tego mało kto by się nimi zainteresował. Poszukałam w Internecie zdjęć z byłych marszów równości i na przykład na tych z Poznania 2006 maszerujący są ubrani od stóp do głów, no, jedna jakaś osoba o nieokreślonej płci pomalowała sobie oczy na różowo i srebrno i ubrała się w białe piórka, ale jakoś mało przekonująco, poza tym - taka sama szarość jak na demonstracjach związkowców czy emerytów.

Porównajmy to z marszami gdzie indziej, typowe zdjęcia (Gran Canaria) są tutaj. Uprzedzam: prawie nadzy faceci w strojach aniołków czy skąpych różowych piórkach, wariackie peruki, maski, gołe pośladki, pióropusze, jednym słowem karnawał i duża dawka epatowania seksualnością. Jeśli coś takiego odbywałoby się gdzieś blisko mnie, to bym poszła pogapić się na stroje i na cały cyrk, bo to dla mnie efektowny i ciekawy pokaz egzotycznej mody. Przy okazji mojego gapienia się może by mnie trafiły te mityczne strzały "homoseksualnej propagandy", choć szczerze mówiąc w to wątpię.

Ale kto o zdrowych zmysłach poszedł by się patrzeć na pochód ludzi w kurtkach i dżinsach, u których jedyną atrakcją są dredy czy kolczyki, jeśli by go żywo nie interesował sam temat demonstracji? Nie sądzę, że w dużych polskich miastach aż tak nic się nie dzieje. W atrakcję i medialny temat przeistaczają tę nudę tylko starcia z kontrdemonstracjami i plakaty z "barbarzyńsytwem". Bez tego efekt propagandowy demonstracji byłby żadny - ot, niszowe media mniejszości i feministek by to odnotowały.

Może polscy geje boją się ubrać tak jak ci z Gran Canaria właśnie z obawy przed agresją i tym, jak potem wrócą do domu w takich strojach. Proponuję coś takiego: dajcie marszom równości spokój na kilka lat, żeby się uspokoili i zaczęli się ubierać tak, jak na prawdziwej paradzie. Wtedy i bardziej będzie przeciwko czemu protestować, i ludność miast i wsi będzie miała jakąś lepszą rozrywkę obserwując ewentualne szarpanie się aktywisty ledwo widocznego spod kolorowych piór ze skinheadem czy kimś-tam; kontrdemonstranci też, nawiasem mówiąc, mogliby się w coś ciekawszego ubrać. Byłoby to z wielką korzyścią dla wszystkich zaangażowanych stron, które zostałyby jeszcze bardziej nagłośnione w mediach i przede wszystkim dla znudzonej widowni. 

 

immona
O mnie immona

Moja strona o Nowej Zelandii i prywatny blog: nz.pasnik.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka