Imrahil Imrahil
245
BLOG

O wykresleniu art. 212 k.k.

Imrahil Imrahil Polityka Obserwuj notkę 2

Wykreślenie z kodeksu karnego art. 212 będzie kolejnym dowodem na oderwanie się w Polsce wolności od odpowiedzialności. Będzie wyrazem niezrozumienia, iż wolność, w tym wolność słowa, nie jest wartością samą w sobie, lecz jest jedynie środkiem do dochodzenia do innych wartości. W przypadku wolności słowa będzie to przede wszystkim prawda oraz – w zakresie dozwolonej krytyki – dobro. Jeżeli wolność nie służy tym wartościom to sama nie zasługuje na ochronę.

Tymczasem w naszym łagodnym liberalnym totalitaryzmie nie ma na taką świadomość miejsca. Wolność, sprowadzona do czystej swobody działania, jest celem samym w sobie. Jest jedyną wartością, jaka ostała się burzycielom wartości i to w dodatku wartością absolutną. Wolność przestała być środkiem do celu. Przeciwnie – dzisiaj wolność działania ma usprawiedliwiać chamstwo, obrażanie, upokarzanie, podważanie świętości etc. Jak w „Wykładzie profesora Mmaa” Stefana Themersona, gdzie zasada autonomii uczelni służyła studentom do bezkarnego opluwania przechodniów. Tak jak nie ma odpowiedzialności bez wolności (a zatem odpowiedzialność nie ogranicza wolności), tak wolność bez odpowiedzialności jest chaosem i anarchią. Zwłaszcza w tak zdemoralizowanym kraju, jak Polska.

Walcząc z art. 212 k.k. ponadpartyjna koalicja dziennikarzy wspierana przez podlizujących się im polityków (w demokracji zawsze politycy będą się aż do samooupokorzenia podlizywać dziennikarzom) chce zdobyć sobie prawo do bezkarnego kłamania, obrażania i opluwania. Bo w jaki sposób art. 212 k.k. ogranicza wolność słowa? Jaki interes ma służyć temu, by zdepenalizować pomawianie w celu poniżenia bądź utraty zaufania? Jaka wartość stoi za dozwoleniem pomówień? Zwłaszcza, jeśli te pomówienia są rozpowszechniane za pomocą środków masowej komunikacji, gdy krąg odbiorców pomówienia (a zatem i zakres wywoływanych tym skutków) jest często nieograniczony. Pamiętajmy, że nie jest to odpowiedzialność za każą nieprawdziwą informację, ale za zawinione i umyślne (art. 8 k.k.) pomówienie podjęte w celu (!) poniżenia lub pozbawienia zaufania. Doprawdy trudno jet udowodnić popełnienie tego przestępstwa.

Gdyby jeszcze dziennikarze dbali o rzetelność i prawdziwość tego, co piszą. Ale przecież tak nie jest. Czy kiedykolwiek sprostowanie nieprawdziwej informacji był tak samo widoczne, jak sama informacja? Jak często zdarza się, by dziennikarz sam z własnej inicjatywy przeprosił za opublikowanie nieprawdy? Tymczasem dzisiaj ponadpartyjna koalicja dąży do tego, by owa dziennikarską dezynwolturę ugruntować.

Dziś mówi się o tym, że wystarczy odpowiedzialność cywilna, oparta na art., 23 i 24 k.c. oraz na art. 448 w zw. z 415 k.c. Ale te same argumenty, dotyczące ograniczania prawa wolności słowa można wytoczyć i przeciwko regulacjom cywilnoprawnym, zwłaszcza że dziennikarze w swojej świętej wolności do pisania, o czym nie mają zielonego pojęcia, zazwyczaj nie rozróżniają drogi cywilnoprawnej od karnoprawnej, odszkodowania od kary, pozwanego od oskarżonego etc.

Jedyna nadzieja w Ministerstwie Sprawiedliwości. Wiceminister dr Michał Królikowski (zresztą wybitny karnista), celnie zauważył, iż (cytuję za portalem gazeta.pl): „w przekazie dziennikarskim nie powinno być miejsca na informacje niesprawdzone, słowa obraźliwe czy też obelgi. Ustawodawca nie może ułatwiać niepożądanych praktyk poprzez usunięcie danego przestępstwa z systemu”. Ale ile z tego zrozumieją lub będą chcieli zrozumieć dziennikarze i politycy/ Zwłaszcza ci ostatni mają większy interes w „zasługiwaniu się” dziennikarzom niż w dbałości o dobro wspólne. Bo zasługami na tym ostatnim polu nikt jeszcze w demokratycznym kraju wyborów nie wygrał. A zasługami na polu pierwszym – zazwyczaj.

Imrahil
O mnie Imrahil

"Miejsce byłego, bogatego w doświadczenie intelektu twórcy zastępuje dzika wola burzyciela. Na pierwszy plan są wysuwane żądania niższych instynktów, co nadaje spekulacyjny charakter myśli we wszystkich jej przejawach, a więc w polityce, ekonomii, nauce i sztuce. Ludzkość daleko odbiega od duchowych zagadnień i dążeń. (...) Lecz wówczas (...) pojawił się Ten, o którym mówił apostoł Jan w Apokalipsie (...). Ten Przeklęty jest już pośród ludzkiej rzeszy i cofa fale kultury i duchowego postępu od Boga ku sobie (...). Państwo to powinno być silne moralnie i fizycznie. Musiałoby zagrodzić od wpływów rewolucji wysokim murem surowych i mądrych praw oraz bronić swoich duchowych podwalin: kultu, wiary, filozofii i polityki." baron Roman Ungern von Sternberg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka