Imrahil Imrahil
247
BLOG

O nieporozumieniach związanych z wizytą Patriarchy Cyryla

Imrahil Imrahil Polityka Obserwuj notkę 1

Zakończyła się wizyta Patriarchy Moskwy i Całej Rusi Cyryla w Polsce. To bez wątpienia ważne wydarzenie w dziejach dialogu katolicko-prawosławnego. Wizyta ta, a może bardziej znaczenie jej przypisywane – budzi jednak we mnie mieszane uczucia. Niepomni na wezwania abpa Michalika by nie przypisywać deklaracji znaczenia politycznego, w medialnym odbiorze była ona przełomem a nawet – „wyjściem Kościoła z mgły smoleńskiej” (Paweł Wroński). Takich wniosków nie można wyprowadzić ani z treści deklaracji ani z okoliczności jej towarzyszących.

Próbuje się ją porównywać do słynnego listu biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r. Próbuje się jej nadać znaczenie przełomowe dla dialogu i pojednania polsko-rosyjskiego. I tu jest właśnie problem. Wizyta Patriarchy i podpisanie wraz z abpem Michalikiem wspólnej deklaracji ożywiła głosy wzywające do polsko-rosyjskiego pojednania. Retoryka, która pojawiła się już po Katastrofie Smoleńskiej znów przybrała na sile. Oczywiście wizyta głowy Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej – największej cerkwi prawosławnej na Świecie jest o wiele lepszą podstawą do pojednania niż niewyjaśniona śmierć polskich elit, w której rola Rosjan wciąż jest zagadkowa, zaś ich postawa po katastrofie – podejrzana. Aby jednak prawidłowo ocenić to wydarzenie trzeba najpierw spojrzeć na jej szerszy kontekst, a potem – sama deklarację przeczytać.

Po pierwsze, problem polega na tym, iż Rosyjska Cerkiew Prawosławna nie jest niezależnym od państwa rosyjskiego organizmem, który może stanowić sumienie Rosji. Przynajmniej od czasów patriarchy Nikona, Cerkiew Prawosławna w Rosji jest jednym z elementów aparatu państwowego. Prawosławie nie ma swojej Stolicy Apostolskiej i swojego Watykanu – suwerennych podmiotów prawa międzynarodowego stanowiących oparcie Kościoła wobec państw, w jakich przychodzi kościołowi działać. W obecnej Rosji sojusz tronu i ołtarza jest również bardzo silny i nie jest to taktyczny sojusz dwóch równoprawnych podmiotów. Choć prezydent Federacji Rosyjskiej nie jest już – jak niegdyś car – zwierzchnikiem Cerkwi, to nie sposób jest wierzyć, iż to, co – zwłaszcza w sferze zagranicznej – czyni Cerkiew nie dzieje się po konsultacji z Kremlem.

Po drugie, pojednanie opiera się na wybaczeniu, a wybaczenie na prośbie o nie. Niemcy po roku 1945 r. uznali ogrom swoich zbrodni. Rosja – przeciwnie. W odradzającej się imperialnej aurze w Rosji nie ma miejsca dla świadomości rosyjskich a potem sowieckich zbrodniach, w tym zwłaszcza na Polakach. Rację ma Patriarcha, gdy mówi, że „grzech jest głównym źródłem wszelkich podziałów, także między narodami”, ale Rosja – w tym jej Cerkiew Prawosławna – nie potrafiła jak dotąd stanąć wobec swoich grzechów. Bez stanięcia wobec siebie w prawdzie, nie ma mowy o przełomie i pojednaniu. Pozostają tylko puste gesty.

W Polsce wielu chciałoby przełomu w stosunkach z Rosją nie wiedząc ani na czym ten przełom ma polegać, ani dlaczego w ogóle do przełomu musi dochodzić. Stąd zupełnie absurdalny pomysł, że do pojednania doprowadzi Katastrofa Smoleńska, która zwłaszcza poprzez postawę Rosjan przy próbach jej wyjaśnienia – powiększyła raczej podziały i nieufność. Pojednanie z Rosją musi opierać się na prawdzie. Na uznaniu – a nie negowaniu – swoich grzechów. Musi opierać się na dobrej woli i wzajemnym szacunku, a nie na wrogości, upokarzaniu i traktowaniu Polski jako rosyjskiej strefy wpływów. Pojednanie nie urodzi się na gestach – gesty mogą być tylko jego zwieńczeniem. W przeciwnym razie będzie to jedynie dowodem pobłażania i zapomnienia a zatem kłamstwa. Tym jest wybaczenie bez żalu za grzechy.

Na takim właśnie stanowisku stoi wspólna deklaracja obu hierarchów. Słusznie podkreśla się w niej, iż jest ona początkiem a nie końcem i zawarto w niej wezwanie do „braterskiego dialogu” i „prośby o wybaczenie krzywd”. Hierarchowie słusznie zauważyli, że zanim nie będzie pragnienia uzyskania przebaczenia i to na gruncie prawdy („Pamięć stanowi bowiem istotną część naszej tożsamości. (…) Obiektywne poznanie faktów oraz ukazanie rozmiarów tragedii i dramatów przeszłości staje się dzisiaj pilną sprawą historyków i specjalistów”).

Wbrew więc komentarzom wikłającym deklarację w bieżącą politykę, nie nastąpiło pojednanie między Polakami a Rosjanami. Nikt nie wyrzekł się pamięci i dążenia do prawdy. Nikt nie wycofał się z głoszonych poglądów. Nikt nikogo nie zostawił czy opuścił. Wyznaczono jedynie drogę, która może – ale nie musi – doprowadzić do prawdziwego wybaczenia i pojednania. Jest to droga trudna i dla Rosjan chyba trudniejsza. O tym czy wszyscy jesteśmy w stanie nią iść dopiero się przekonamy.

Imrahil
O mnie Imrahil

"Miejsce byłego, bogatego w doświadczenie intelektu twórcy zastępuje dzika wola burzyciela. Na pierwszy plan są wysuwane żądania niższych instynktów, co nadaje spekulacyjny charakter myśli we wszystkich jej przejawach, a więc w polityce, ekonomii, nauce i sztuce. Ludzkość daleko odbiega od duchowych zagadnień i dążeń. (...) Lecz wówczas (...) pojawił się Ten, o którym mówił apostoł Jan w Apokalipsie (...). Ten Przeklęty jest już pośród ludzkiej rzeszy i cofa fale kultury i duchowego postępu od Boga ku sobie (...). Państwo to powinno być silne moralnie i fizycznie. Musiałoby zagrodzić od wpływów rewolucji wysokim murem surowych i mądrych praw oraz bronić swoich duchowych podwalin: kultu, wiary, filozofii i polityki." baron Roman Ungern von Sternberg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka