Człowiek jedzie do domu, a po drodze mohery, socjalistyczne osobniki, którzy budowali PRL i jeszcze drugą Japonię, na stare lata, w demokratycznym kraju, pokazują kim są. Są z nimi moherowi mezczyźni. Zrobione na szydełku bambosze zostawili w domu, i dziergane rękawiczki.
Aby zwiększyć słyszalność głosów krzyczeli do starej dobrej milicyjnej szczekaczki, ze nawet w telewizji było słychać grupkę ludzi wielkości klasy z podstawówki.
Zebrali się vis a vis pomnika ks. Józefa Poniatowskiego. Te same twarze, na zmianę, z grupki 30-50 osób.
Scum, one would say.
Dziś koło 18:00, tuz przed deszczem.