Moim zdaniem tak, ale o tym później. Prokuratura Rejonowa w Rzeszowie postawiła Kamińskiemu cztery zarzuty związane ze słynną akcją „CBA w Ministerstwie Rolnictwa”, niepoprawnie nazywaną „aferą gruntową”. Akceptowalnym określenie byłoby „afera indolencyjna” lub po prostu „Gruntow(n)a Afera CBA” Przypomnijmy, CBA planowało, bez znajomości ustaw O planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, Gospodarka nieruchomościami, czy Ochrona gruntów rolnych i leśnych schwytać Leppera na gorącym uczynku, kiedy wnoszą mu do gabinetu teczkę z kilkuset tysiącami złotych, rzekomo za „odrolnienie ca 40 ha gruntów rolnych na Mazurach”. CBA potrafi ubrać agenta Tomka na oficjalne okazje w garnitur od Armaniego, a na nieoficjalne wypady w tandetne spodnie i kurtkę Levi’sa, co ma się jak goździk do kożucha. Nic dziwnego, że Weronika Maarczuk szybko rozpoznała się na klasie biznesmena, który planował kupić i wyburzyć kamienicę objętą konserwatorską ochroną. Tak też została przygotowana akcja o kryponimie „Grunto(w)na Afera CBA”. Chłopcy nie wiedzieli, że odrolnienia dokonuje wójt, burmistrz, lub prezydent miasta, o czym mowa w rzeczonych ustawach, ale zamiast zasadzki na urzędnika samorządu terytorialnego, postanowili zastawić pułapkę na Leppera. Pułapko-zasadzka, pewnie by się udała, gdyby niczego nie przeczuwający Lepper przyjął w gabinecie panów, z których jeden pozostawiłby, np. pod biurkiem walizkę z kasą. Zaraz po opuszczeniu, do gabinetu wpadła by zgraja agentów CBA z kamerą, znalazła teczkę swoich kolegów, i w świetle reflektorów wyprowadziła skutego Leppera. Byłby winny medialnie, bo przecież agenci nie mogli zostawić kasy przez roztargnienie. Lepper okazał się mądrzejszy od całego CBA z Mriuszem Kamińskim i Jarosławem Kaczyńskim, gdyby ten ostatni maczał w prowokacji palce, i wyszedł z gabinetu, zanim agenci CBA mieli szansę podłożyć Lepperowi świnię. Mariusz Kamiński. Był do zeszłego roku szefem tej podobno kryminogennej organizacji i do pewnego stopnia architektem głupiozaplanowanej akcji w ministerstwie rolnictwa. Aby schwytać Leppera, CBA sfałszowało podpis wójta, a więc urzędnika administracji państwowej i tak sfałszowanym dokumentem Bondzi z CBA posłużyli się przed innym organem administracji publicznej – ministrem rolnictwa, nie wiedząc, że takie sprawy załatwia urzędnik z ministerstwa, który jest uposażony w stosowne pełnomocnictwa. Wójt, który był stroną postępowania szybko zorientował się, że ktoś koślawie imitował jego podpis, i o całej sprawie zawiadomił prokuraturę. Efekt pracy prokuratury znamy- Kamiński ma zarzuty prokuratorskie. Otwarte pozostaje pytanie, czy będzie sypał swoich wspólników, bo sam przecież nie mógł działać.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
post pisałem "z głowy", bez mozolnej weryfikacji każdego szczegółu; jeśli wystąpią drobne nieścisłości- nie stanowi to o jego wartości, poniewaz idea jest zasadna. Nie powinny jednakze wystąpić.