st.joseph st.joseph
160
BLOG

o demokracji....

st.joseph st.joseph Polityka Obserwuj notkę 0

Patrzałem wśród cieniów nocy na pląsy motłochu, po karkach którego wspinasz się do góry – widziałem wszystkie stare zbrodnie świata ubrane w szaty świeże, nowym kołujące tańcem – ale ich koniec ten sam, co przed tysiącami lat – rozpusta, złoto i krew”

Zygmunt Krasiński


 

Ostatnimi czasy słowo demokracja stało się wartością sama w sobie. Praktycznie wszystkie powstania, rewolucje, czy przemiany ustrojowe łączyła jedna tendencja: wynikały one z wewnętrznej potrzeby człowieka do bycia wolnym. Choć wydawać by się mogło, zgodnie z panującym w krajach kultury zachodniej przekonaniem, że ta "wolność" jest tożsama z ideami takimi, jak: "Freedom of speech", "polityczny pluralizm", czy "prawo do własności" i nie może ona bez nich istnieć. Obecnie politycy i możnowładcy tego świata starają się nam udowodnić, że narody mogą pozostać nowoczesne, suwerenne i demokratyczne, nawet bez wspomnianych wyżej "filozoficznych fundamentów". W imię celów nieobcych każdemu obywatelowi, w imię walki z terroryzmem, politycznym radykalizmem, kryzysami i w przypadku ataku kosmitów. Jednymi słowy w zamian za pewne substytuty politycy oferują nam raj czy raczej moralne poczucie sytości. Obserwując aktualną sytuację polityczną na świecie, nie tylko odnosząc się do ciągle formujących się państw afrykańskich ale i tych, które dziś uznaje się za dojrzałe. Zdaje się, że najłatwiej dostrzec w ich rozwoju, pewną tendencję zwrotną. Rezygnacje z idei konstytutywnych dla prawdziwych systemów demokratycznych, a wszystko to na korzyść rozwiązań wręcz totalitarnych, w których kontroluje się każdego obywatela, gdzie opozycja jest gnębioną, a wolność słowa owiana jest wszędobylską cenzurą. Brzmi jak Orwell. To jednak nie jest powieść rodzaju science fiction, tylko droga, którą zmierza cały (nie tylko „trzeci”) świat.


 

Niemcy nazwać możemy z całą pewnością jednym z przykładowych państw, do których powyższy tekst się odnosi. Nadreńską demokracja liczy sobie już prawie milenium. Przez około 80 lat, od czasu powołania republiki federalnej ostatecznie stały się wolnym i suwerennym państwem, a przed około dwudziestoma laty spójnym i jednolitym terytorialnie narodem. Od czasu w którym upadł berliński mur, główne partie polityczne (CDU, FDP i SPD) uznawane za umiarkowane, realizowały model państwa opiekuńczego, ale nadal w gruncie rzeczy kapitalistycznego. Tzn. z wolnym rynkiem, prasą, jednymi słowy, stając się wzorem państwa demokratycznego, nie ustępującego pod tym względem Francji czy Wielkiej Brytanii. Jednakże ostatnimi czasy, daje się zauważyć w niemieckiej polityce pewien odskok od tez głoszonych przez głównych ideologów demokracji. Powoli, w miarę jak scena polityczna zmonopolizowała się, a na stałe jej krajobrazem stały się partie stricte lewicowe (Die Grüne, Die Linke) a wraz z nimi wkradły się tezy, hasła, dla wolności niebezpieczne. Wpierw, narzucona została "poprawność polityczna". Szereg wyrażeń, trafiło do słownika słów zakazanych. Nie można używać określeń takich jak gej, homoseksualista, w skrajniejszych postaciach, zakazano w ogóle używania tego typu rzeczowników, dajmy na to słowo: „kłamca”, ze względu na jego ewidentnie negatywne zabarwienie lewica proponuje „synonimy”, np: "niezorientowany w faktach". Nie można używać twierdzeń, które mogły by urazić przedstawiciela innych mniejszości, subkultur, czy wyznania, nawet jeśli są prawdziwe. W imię, no właśnie czego? Kultury? Nawet jesli. Wystarczy przyjrzeć się zachowaniu tych partii by zrozumieć, że jest to argument jednostronny. Ostatnio na obradachlandtagu w sprawie ułatwienia nadania obywatelstwa azylantom (będącym obecnie na politycznym uchodźstwie), Udo Pastörs, przedstawiciel prawicowej partii narodowo-demokratycznej (choć w mediach lewicowych przedstawianej jako faszystowskiej), przekrzykiwany przez posłów lewicowych, zdenerwowany, odparł: "Doktorze Hikmat Al-Sabty, jesteście w posiadaniu niemieckiego paszportu, ale wiecie, że nie jesteście przez to Niemcem", miał dokończyć:"jak panu nie wstyd, pisać ustawy pod siebie?" Słów nie dokończył, został wyłączony, przez prowadzącego obrady. Kilka dni później doszło do medialnej burzy, nad partią zawisło zagrożenie delegalizacji, co miało miejsca w Niemczech już niejednokrotnie, o co z rożnym skutkiem postulowały ugrupowania lewicowe. W miarę, jak "rozbijana" jest w Niemczech prawica, mami się obywateli chwytliwymi hasłami: jak nowoczesność, równość, bezpieczeństwo, powoli tworząc podwaliny pod nowy totalitarny model, którego przedsmak odczuć możemy już dziś! Nie ogranicza się to wcale do sfery politycznej. W równym stopniu dokonuje się ataku na gospodarkę wolnorynkową, pod byle pretekstem np.: ukrywa się przed opinią publiczną informacje o dokonywanej prywatyzacji, czy przetargach, tajemnica panstwowa czyni sie stan zadłużenia (podobne ustawy wprowadził na krotko przed wyborami premier Tusk i jego elita). Wolność słowa, cierpi także wskutek cenzury. Coraz więcej polityków jawnie propaguje tego typu rozwiązania, nie tylko odnosząc się do mediów w Internecie, ale ich klasycznych odpowiedników. Pod pretekstem walki z terrorystami, z "pedofilską mafią" włącznie, coraz częściej dochodzi do nadużyć ze strony policji, o czym na przykład w Polsce było ostatnio głośno. Tego typu zabiegi, choć w tej części świata sporadyczne, prowadzone są metodą małych kroczków, tylko w niewielkim stopniu odbiegają od tych, które w "demokratycznej" Rosji są chlebem powszednim, a o Białorusi nie wspominając. Dla przykładu, wmatuszce Jarrasiji, atakuje się opozycje, oddając do powszechnej wiadomości, w znacznym stopniu fałszywe informacje, takie jak: kontakty opozycjonistów z mafią, czy sterowane działania pod wpływem obcego wywiadu, które na celu mają naruszenie "jedności" federacji. Dla pozoru wolnego wyboru, jedyna słuszna partia, wyrzuciła wszędobylskich specjalistów badających prawidła prowadzonych wyborow, aby na nazajutrz ogłosić światu, że "Putin i Ska" stracili tylko kilka procent punktów (w stosunku do lat poprzednich). W taki sposób wszyscy, którzy nie myślą analitycznie odbiorą właściwy przekaz: Rosja jest demokratyczna, bo jak widać, niezadowolenie narodu przełożyło się na "utratę" poparcia. Czy wyciągną z tego jakieś wnioski? No way. Miedwiediew ogłosił, że jedna Rosja ma moralny argument, by kontynuować obraną wcześniej politykę. Zauważmy, ze dzisiaj nawet bez-ideologiczne "centrum" ma ciągoty do dyktatury. Jak ten świat sie zmienia.


 

Tak jak wysokość inflacji mówi nam o stanie gospodarki, tak sposób w jakim traktuje się osoby o odmiennych poglądach politycznych (nie znajdujących się w politycznym mainstreamie) pokazuje stan i dojrzałość demokracji panujący w danym kraju. Dojrzałość ta, polityczny pluralizm, już od czasów Locka, uważano za podwalinę liberalizmu, dzisiaj odchodzi jakby na kolejny plan. Rządzący nie ukrywają już, że wolność w nadmiarze jest zła, tak samo jak wolność słowa, bo umożliwia głoszenie tzw. "mowę nienawiści", jak to pojęcie zdefiniować, nikt tego nie wie. Poza lewicą. Nadal jednak wmawia się nam, że to wszystko dla naszego dobra, tylko tymczasowo, jak antybiotyk. Że kiedyś te zabiegi będą zbędne, bo wychowane w dobrobycie pokolenie, wolne od wszelkiego zła, będzie żyło zgodnie z własnym sumieniem, w kraju mlekiem i miodem płynącym. Statystyki nie napawają mnie jednak optymizmem. Obecnie na świecie, z około 167 państw "oficjalnie" roszczącym sobie prawo do uznania siebie za kraj demokratyczny, nieco ponad 26 z nich może z pełną duma nosić taka nazwę, część to kraje politycznie ułomne, w mniejszym bądź większym stopniu łamiące prawa człowieka. Pozostała większość, to tak naprawdę reżimy autorytarne. Co gorsze, liczba takich państw, wcale nie spada. Wręcz przeciwnie, rośnie z dnia na dzień. Tak jak i liczba rewolucji przelewających w imię demokracji   krew.


 

 

st.joseph
O mnie st.joseph

Z wykształcenia filozof. Kocham logikę, oraz iście sokratejska ironie. Jestem wierzący, ale daleko mi do tego by stawiać prymat teologi nad empiria. Uprawiam sport: biegam i pływam, odwiedzam także siłownie. Od kilkunastu lat maluje. Ubóstwiam "szkodzką", oraz... kiduszowe wino. Jestem demokrata, o konserwatywno-liberalnym uchybieniu, ale w granicach zdrowego rozsądku. Biegle posługuję się językiem Niemieckim, Angielskim, oraz z troszka, hebrajskim, rosyjskim i łaciną.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka