Zwróciłem uwagę na ostatnią reklamę Nationale-Nederlanden, gdzie miedzianowłosa wytatuowana nastolatka wygłasza taki oto tekst:
Jestem dorosła... prawie
Ale wciąż Cię potrzebuję, Mamo!
Ubezpiecz się na wypadek zawału
Tak na logikę, gdyby małolacie faktycznie zależało na matce, jej zdrowiu i życiu, to by jej powiedziała - Mamo, nie jesteś już najmłodsza, powinnaś zadbać o własny organizm, zacznij się zdrowo odżywiać, ogranicz używki, spróbuj regularnej aktywności fizycznej, zrzuć zbędne kilogramy. Statystyki alarmują, niestety, zawał zbiera swoje śmiertelne żniwo również w Twojej kategorii wiekowej. Nie ma na co czekać. Pomogę Ci w tym, bo wiem, że nie jest łatwo porzucić wieloletnie, niezdrowe nawyki. Możesz na mnie liczyć, bo Cię kocham i chciałabym, żebyś w dobrym zdrowiu cieszyła się tym, jak dorastają Twoje jeszcze nienarodzone wnuki.
Ale nie, ruda szybko wyjaśnia dlaczego wciąż potrzebuje Mamy. Kasa, kasa i jeszcze raz kasa. Gdyby na skutek zawału szanowna rodzicielka się, że tak powiem, wylogowała, to młoda dostanie od firmy ubezpieczeniowej konkretną sumę i o to głównie chodzi. Tak więc młodzi i zapobiegliwi, wierćcie dziurę w brzuchu starszym, żeby się na wypadek wyhuśtania ubezpieczyli, koniecznie czyniąc was beneficjentami!
Jestem jak najdalszy od twierdzenia, żeby się nie ubezpieczać na życie. Odpowiedzialność za przyszłość, w tym finansową tych, których się kocha, to piękna cecha. W dobie rozbuchanej konsumpcji, skłonność do oszczędzania, do wygospodarowania z rodzinnego budżetu sumki, za którą kupujemy gwarancję, że gdyby nas zabrakło, najbliżsi będą mieli za co żyć, to postawa godna pochwały. Jednak motywacja wyartykułowana przez Holendrów w tej reklamie nie przekonuje mnie, jest moim zdaniem moralnie wątpliwa. Ale, co kraj, to obyczaj. Holendrzy już nie raz pokazali, że bardzo różnią się kulturowo od nas Polaków.