Jakub Lubelski Jakub Lubelski
763
BLOG

Terry Pratchett: Chcę mieć prawo, by ze sobą skończyć

Jakub Lubelski Jakub Lubelski Kultura Obserwuj notkę 102

 

Jeden z najpopularniejszych brytyjskich pisarzy, cierpiący na chorobę Alzheimera, opowiedział się kilka tygodni temu za legalizacją eutanazji. - Żyję z nadzieją, że będę mógł skoczyć, zanim zostanę zepchnięty – powiedział metaforycznie. Nie jestem czytelnikiem fantasy ani Pratchetta, wiem jednak, że ma on spore grono wiernych czytelników w Polsce. Warto się zatem zastanowić nad własnymi poglądami na świat i poglądami głoszonymi przez popularnego Anglika. (A tak swoją drogą, to polski czytelnik ma chyba w czym wybierać jeśli chodzi o polską literaturę fantasy. Czy w salonie są miłośnicy Pilipiuka, Sapkowskiego czy Dukaja? Co jakiś czas próbuję coś przeczytać, z fantastyki jednak nie jestem w stanie przebrnąć więcej niż stroniczki Może kiedys dorosnę.)

Tych, którzy korzystają z usług szwajcarskiej kliniki Dignitas, gdzie przeprowadza się eutanazje, pisarz nazwał „odważnymi duszami” a ich decyzje o popełnieniu samobójstwa „aktem heroizmu”. Powiedział także, że to skandal, że po to by popełnić samobójstwo ludzie muszą podróżować. - Każdy powinien mieć prawo do asysty przy samobójstwie w miejscu, w którym się znajduje – powiedział.

Jego książki sprzedały się dotychczas w nakładzie 55 milionów egzemplarzy i były tłumaczone na 36 języków. Wielu dostrzega, że poglądy pisarza na temat religii są zdecydowanie negatywne. Szczególną niechęć ma on przejawiać wobec chrześcijaństwa. Nie miałem okazji tego zweryfikować przez lekturę, wiem natomiast że sam Pratchett określa siebie jako humanistę, jest zresztą wyróżniającym się członkiem Brytyjskiego Towarzystwa Humanistycznego, jednej z wiodących antychrześcijańskich organizacji.

W jego twórczości pojawia się ponoć parodia Kościoła katolickiego, którego kler zajmuje się najczęściej samym sobą i prześladowaniem niewierzących.  Potrzeba tego typu publikacji świadczyć może o jakichś gorzkich doświadczeniach. Bywa. W zakończeniu trzynastej książki Pratchetta pod tytułem „Small Gods”, opisywanej jako zajadły atak na katolicyzm, bohater ponoć dokonuje reform w kościele, które mają prowadzić do większego „otwarcia katolickich umysłów”, a także w których humaniści mają pełne pole do popisu w tworzeniu swojej własnej teologii i etyki. Brzmi to tak pociesznie i naiwnie, że aż chwycę za wskazany tom, żeby samodzielnie sprawdzić. Ktoś to może czytał?

Czy uważam, że nie można byc entuzjastą kogoś, kto ma inne poglądy niż my sami? Ależ skąd, to głupota. Takiego rodzaju maksymalizm spójności jest zresztą nieosiągalny. Bardzo często zreszta spieramy sie o to, czy jesli kogos twórczośc lubimy, to czy jednoczesnie musi to oznaczać, że lubimy i popieramy twórcę. Warto jednak przemysleć, czy czasem nasz entuzjazm nie idzie za daleko, czy czasem nie legitymizujemy działalności czy opinii, których popierać byśmy ani trochę nie chcieli.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura