Janek z HongKong Janek z HongKong
403
BLOG

Przesolenie z dopieprzaniem Jarosławowi Kaczyńskiemu!

Janek z HongKong Janek z HongKong Polityka Obserwuj notkę 0

Szarpanina i bijatyka w najpodlejszym karczemny stylu odstrasza niezdecydowanych, rozmywa obraz kto jest zły kto dobry, Tusk zrobił taką zadymę, że się publika pogubiła o jakiego Kaczora w końcu chodzi: Donalda czy Jarosława.

W 2007 roku Jarosław Kaczyński miał bardzo dobrze rozpisany, ale tylko jeden scenariusz na zwycięstwo, nie przewidział, że poszczególne kluczowe sceny scenariusza rozjadą się z powodów tak banalnych. Pierwsza scena to oczywiście aresztowanie Leppera i pokazanie całego mechanizmu korupcyjnego. W tym wypadku „agent śpioch”, niejaki Kaczmarek, w ostatniej chwili popsuł efekt, a konferencja Elgenkinga została potem przedstawiona w mediach podobnie jak druga rozjechana scena scenariusza. Tą sceną był słynny melodramat Sawickiej, nabrałem się wówczas na to bez zająknięcia, tymczasem mydlana opera była wyreżyserowana, co i bez zeznania Palikota, po latach można odgadnąć bez trudu. Kaczyński był przygotowany do wyborów, miał mocne argumenty, jednak wystarczyło parę zbiegów okoliczności, jeden szpicel i skończyło się kompromitacją, bo tak trzeba powiedzieć o porażce Kaczyńskiego, że komentarza po porażce nie warto wspominać. Ten przypadek świadczy o jednym, że polityce, szczególnie polskiej, niczego nie można być pewnym. Gdyby numer z Lepperem wyszedł jak należy, gdyby Sawicka poszła na jeszcze jedną randkę z ulizanym żelem agentem Tomkiem, a tenże wymienił „furę” na jeszcze bardziej imponującą prowincjonalnej „blacharze”, mielibyśmy samodzielne rządy Kaczyńskiego. 

Chciałoby się niejednemu napisać, powiedzieć, pocieszyć, że Tusk idzie tą samą drogą, też ma jeden plan i nie przewidział zmiennych okoliczności. Nic z tego, jest znacznie gorzej z Tuskiem. Tusk poszedł na skróty, Kaczyński przygotował zaskakujące uderzenia, Tuskowi nawet tego się nie chciało, przez półtora miesiąca mamy popłuczyny po kapani PO z 2007. Tytułowe przesalanie z dopieprzaniem Kaczyńskiemu, kreowaniem demonicznych wizerunków i Armagedonu po zwycięskich dla PiS wyborach nie działa. Nie działa i nie będzie działać, co więcej odbija się w przeciwną stronę. Od rana, a nawet już od nocy jak internet długi i szeroki, komentuje się chuliganerkę jaką odstawił Lis w swoim funkcyjnym programie, ale to była tylko wisienka na torcie ulepionym z błota. Problem PO polega na tym, że oni nie mieli, nie mają i mieć nie potrafią innego sposobu na PiS jak powtarzanie tych samych frazesów, które już nikogo nie rajcują, poza moherami i najciemniejszym ciemnogrodem z PO. Często się powtarza, że PiS przekonuje przekonanych, jeśli tak, to trzeba powiedzieć, że PO przekonuje jedynie fanatyków i najmniej inteligentnych „antykaczystów”. 

Tak beznadziejniej kampanii jaką prowadzi Tusk i cała zmęczona ekipa świat nie widział, to już żałosne występy Napieralskiego bywają bardziej przekonujące, bo na litość biorą. PO jest najbardziej agresywną partią w kampanii, w dodatku ni w ząb nie zmieniła przekazu, machając cepem i bejzbolem nadal odwołują się do jedynej partii miłości bez alternatywy. Tusk skutecznie osłabia siebie i własną partię na dwóch frontach, przy pomocy dwóch armii. Szarpanina i bijatyka w najpodlejszym karczemny stylu odstrasza niezdecydowanych, rozmywa obraz kto jest zły kto dobry, Tusk zrobił taką zadymę, że się publika pogubiła o jakiego Kaczora w końcu chodzi: Donalda czy Jarosława. Drugi front jest jeszcze bardziej zabójczy dla PO, oni są zwyczajnie i śmiertelnie nudni, kolejny raz pokazali, że nawet w propagandzie nic im się nie chce, że mają swoje zgrane chwyty i tego będą się trzymać. Armie na frontach zmęczone niemniej niż same fronty. Za partyjną armię robi sam Tusk i pałętający się gdzieś między nogami Tuska, dozorca Graś. Wyruszyli na wojnę klimatyzowanym niemieckim autobusem i co i rusz są rozbijani przez lokalne partyzantki w postaci jednej zdesperowanej staruszki albo grupy kibiców. Druga armia walczy w mediach i sama w sobie jest medialna, dyspozycyjne stacje i tytuły nadają tą samą czcionką i już nie informują, ale wrzeszczą caps lockiem, na jedno kopyto. Wszystkie usłużne media wrzeszczą to samo i w dodatku tak samo jak drze się Tusk i PO. Nie ma takiej możliwości, by ten scenariusz zadziałał skutecznie, a innego nie ma, nie było i już nie będzie.

Lis jak Ziobro:

Lis zrobił konferencję w stylu Ziobro – ten pan, Kaczyński, już nigdy nikogo pistolecikiem nie zabije!

Doktor prawny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka