Utarło się na dobre, że Janusz Palikot wprowadził swoje ugrupowanie do Sejmu na karbie populistycznych haseł, ochoczo podchwyconych przez najmłodszych wyborców oraz przez roczarowanych rządami Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Sporo w tym prawdy, choć nie wydaje mi się, aby poseł z Lublina był tym faktem przejęty. W końcu sukces wyborczy osiągnięto z nawiązką, a za pomocą jakich narzędzi to już mniej istotne.
W każdym razie uważałem (i nadal uważam) Ruch Poparcia Palikota za unowocześnioną formę Samoobrony i myślę, że pożytku z działalności tej partii zbyt wiele dla kraju nie będzie. Tym niemniej jest w RPP coś, co przyciąga szczególnie. To postać Janusza Palikota- niewątpliwie zręcznego gracza politycznego, który udowodnił dzisiaj, że - poza dobrą prezencją i głoszeniem chwytliwych haseł - potrafi być także precyzyjny i merytorycznie przygotowany.
Obejrzałem wystąpienia szefów wszystkich klubów parlamentarnych i największe wrażenie zrobił na mnie właśnie Palikot. Być może wynika to po części z tego, że niewiele się po tym wystąpieniu spodziewałem, a tu - chlast! Konkretnie, zwięźle i logicznie wypunktował expose Donalda Tuskawskazując na to, że premier ponownie nie ma zamiaru rządzić, a jedynie uprawiać rządzenie. Posiłkując się przykładami. Oceną tego wystąpienia niech będzie mina ministra Rostowskiego, któremu z wrażenia "szuflada" opadła na ziemię.
I tylko te wycieczki w stronę Gowinabyły kompletnie niepotrzebne. Tym niemniej całość wystąpienia pozytywnie mnie zaskoczyła i mimo wszystko trochę szkoda, iż Palikotzawsze takinie będzie, firmując na co dzień swoją osobą słabiutkie zaplecze polityczne i hasła, pod którymi ja się nie podpiszę.