"Kochani, cieszę się, że mogę być dzisiaj razem z wami tutaj w stolicy Podhala w Nowym Targu. Cieszę się, że możemy się spotkać, po to, aby powiedzieć sobie prosto w oczy, że Polska to jest wielka rodzina. A w rodzinie jak w rodzinie, bywa i taki, co przyjdzie na święta napity, bywa i tak, że przyjdzie z nieumytymi nogami albo rękami, w kaloszach wejdzie na cudze święto, no tak się zdarza. Ale trzeba się kochać w rodzinie. Trzeba w rodzinie zawsze zgody. Nawet z takimi przedstawicielami własnej rodziny".
(gwizdy)
A powinny być brawa! Bo to słowa po prostu prorocze. Co prawda zamiast wujka, wczoraj pokazała się ciotka, ale przyznajmy, że to bardzo drobne odstępstwo od proroctwa byłego już Pana Prezydenta. Choć na codzień stykając się z takimi ciotkami, to chyba mu nieco łatwiej było wywodzić takie przepowiednie, niż komuś, kto tylko z daleka oglądał podobne wybryki.
