Rozróżnijmy różne rzeczy. Inwalidzi (bo dlaczego tylko paraolimpijczycy?) są ludźmi takimi jak my, ale są mniej sprawni ruchowo lub umysłowo, wzrokowo słuchowo itd.
Co do paraolimpiady, to szanując jej uczestników i organizatorów, nie można nie zadać pytania: za czyje pieniądze to się dzieje?
Jeżeli w Polsce ludzie chorzy mają problem z refundacją pieluchomajtek, z otrzymaniem przyzwoitej kuli, wózka inwalidzkiego, łóżka niezbędnego w danej chorobie, to moim zdaniem organizowanie drogich zawodów dla innych inwalidów za pieniądze podatnika jest rozrzutnością absolutnie nieuzasadnioną.
Zgadzam się z poglądem, że dobrze jest zająć jakoś ludzi niepełnosprawnych, zatem uprawianie przez nich różnych sportów jest na pewno wskazane. Ale z całą pewnością niewskazane jest uprawianie przez nich sportu wyczynowo. Trenerzy, specjalne wózki itp., to już przesada.
Widziałem filmy z różnych takich "wyczynów", kiedy to niepełnosprawni "zdobywali" np. Kilimandżaro, a de facto zostali na tę górę wwiezieni na swoich wózkach. Dla jednego inwalidy było kilu ludzi. Wydatki ogromne, propaganda - i owszem - ale sensu w tym zero!
W tym sensie JKM ma rację. Paraolimpiada ma tyle wspólnego z olimpiadą, co paramałżeństwo homosiów z normalnym małżeństwem
Są to ogromne pieniądze wyrzucone w błoto, dla usprawiedliwienia beczynności wobec milionów inwalidów i ludzi chorych, pozostawionych samym sobie.