Pamiętacie Waldemara Goszcza? Takiego modela i początkującego aktora, którego była żona (rozwiódł się) pochodziła z moich rodzinnych stron (znam wiele osób z jej rodziny), tego, który zginął w wypadku samochodowym, w tym samym z którego odratowano Radosława Pazurę?
Jaki jest jego związek, z tym o czym debatujemy tu od 3 lat?
Bardzo pośredni, ale...
Zaczęło się od tego, że Goszcz, jak żył, był bardzo częstym gościem w moim rodzinnym miasteczku. Nie tylko on zresztą, bardzo szeroka rzesza celebryckiej gawiedzi mainstreamu polskojęzycznego również...
Przyjechał tam również jakiś miesiąc przed śmiercią, z tym, że w czasie tego ostatniego przyjazdu, nie uzyskał tego po co przyjechał...
Po co oni tam wszyscy przyjeżdżali? Otóż... po Kabałę...
Zaraz wyjdę na oszołoma, zapewne...
Ale zaryzykuję.
Pewna starowinka miejscowa w "sferach" uważana jest do dzisiejszego dnia za mistrzynię żydowskiej Kabały, okultyzmu i Tarota.
Zawsze Goszczowi interpretowała starożytne mądrości by wyjaśnić mu jego przyszłość, wtedy, na miesiąc przed wypadkiem wygoniła go z krzykiem...
Wielu celebrytów w czapkach z długim daszkiem i wielkich słonecznych okularach, byle jakimi fiatami punto, czy czymś podobnym, podjeżdża tam do dziś.
Tak się składa, że znam tą kobietę. Wybrałem się do niej 12 kwietnia 2010 roku i zapytałem o to, co wydarzyło się w sobotę.
Powiedziała coś takiego:
"Wielki Maggid i Widzący z Lublina już dawno przewidzieli, że nastąpi zdarzenie, które Polaków podzieli na długie lata.
{dłuższa około minutowa cisza}
Jestem w samolocie, pomimo życzliwej atmosfery pomiędzy ludźmi panującej, daje się odczuć chłód śmierci sprzed lat, która wlecze się za samolotem niczym jakiś zimny i złowrogi balast... Samolot zaczyna się zniżać, twarze ludzi zbliżone do okien obserwują oświetlone słońcem miasto. Nagle w pobliżu samolotu pojawiają się złote, odbijające światło słoneczne, wieżyce jakiejś świątyni. Ludzie spoglądają na majestat budowli... Raptem pogoda zaczyna się zmieniać, powietrze wokół samolotu staje się zimne, niegościnne, wrogie. Najbardziej odczuwalny jest spadek temperatury. Powietrze gęstnieje, szarzeje a wokół tego samolotu gromadzi się opar kłamstwa. Ludzie z przerażeniem zaczynają sobie uświadamiać co dzieje się wokół nich... Samolot jest coraz niżej, a nikt go nie wita. Nagle niespodziewanie z najgęstszych oparów mgły wydobywających się jakby z otchłani ziemi wystrzeliwują w jego kierunku dwie strzały, zakończone smugami czarnego dymu, które rozwiewają wokół siebie gęstniejący tuman. Pierwsza strzała nie dogania uciekającego samolotu i widać jej błysk blisko tyłu samolotu. Samolotem wstrząsa potężnie, ludzie krzyczą. Jeszcze jest nadzieja. Lecz oto nadlatuje druga strzała, która przeszywa tego samolotu serce. Powietrze zaczyna wypełniać zapach śmierci i konania, jednak znikąd ratunku, a wokoło gromadzą się tylko sępy.
Wielki Maggid powiedział, że to zdrada wielka, a wskazówka w pogrzebowym wieńcu będzie ukryta."
Wiecie dlaczego teraz o tym piszę? Bo coraz więcej odkrytych aspektów przemawia, za tym, że samolot był kierowany na fałszywą glisadę, a jak załoga w porę wyłączyła specjalnie przeprogramowanego autopilota i zaczęła odejście, zamachowcy wdrożyli plan B... Plan B mógł polegać na zestrzeleniu samolotu.
Przysięgam, że to prawdziwa historia.
Kilka dni temu przypadkowo, z racji wykonywanej pracy, byłem u niej ponownie. Powiedziała, że wokół mnie gromadzą się olbrzymie problemy, częściowo spowodowane naszą poprzednią rozmową...
To też prawda.
Więc być może to moja ostatnia notka...
