Jeremy Flamewater Jeremy Flamewater
531
BLOG

Pogrom polski 1937-1938. Temat tabu w czasach PRLu

Jeremy Flamewater Jeremy Flamewater Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Mija właśnie 80 lat od mało znanej, tragicznej historii narodu polskiego, historii, którą Polakom mieszkającym na wschodzie zgotował stalinowski Związek Radziecki.

Za sprawą rosyjskiej propagandy obecnie bardzo nagłaśniana jest rzeź Polaków na Wołyniu, jednakże historia o której chcę napisać jest znana niewielu Polakom. Z wiadomych względów współczesna rosyjska propaganda również milczy w tym temacie...

Operacja polska NKWD – wymierzona w Polaków operacja NKWD, wynikająca z Rozkazu Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych ZSRR nr 00485 z dnia 11 sierpnia 1937, wydanego przez ówczesnego Ludowego Komisarza NKWD Nikołaja Jeżowa, przeprowadzona w latach 1937–1938 na terytorium ZSRR. Według dokumentów NKWD skazano 139 835 osób, z tego zamordowano bezpośrednio 111 091 Polaków – obywateli ZSRR, a 28 744 skazano na pobyt w łagrach – struktury podległej Gułag. Wyroki były wykonywane natychmiast. Masowo deportowano Polaków zamieszkujących Ukraińską SRR i Białoruską SRR, m.in. do Kazachstanu, na Syberię, w rejony Charkowa i Dniepropetrowska. Łączna liczba deportowanych Polaków wyniosła ponad 100 tysięcy.

Źródła NKWD mówią o 111 tysiącach zamordowanych Polakach, jednakże niezależni historycy twierdzą, że ofiar mogło być ponad 200 tysięcy.

„Bardzo dobrze! Kopcie i czyśćcie nadal ten polsko-szpiegowski brud. Niszczcie go w interesie Związku Sowieckiego” – napisał odręcznie Józef Stalin na raporcie ludowego komisarza spraw wewnętrznych Nikołaja Jeżowa dotyczącym postępów w przeprowadzaniu „operacji polskiej”. Funkcjonariusze NKWD gorliwie wykonywali zalecenia Stalina.

Zachował się rozkaz, jaki trafił do siedziby sowieckiej bezpieki w Charkowie. Został wystawiony w Moskwie, 11 sierpnia 1937 roku, i podpisany przez szefa NKWD Nikołaja Jeżowa. Nosi numer 00485.

Dokument ten rozpoczynał ciąg represji, znany w historii jako „operacja polska”. Dołączono do niego 30-stronnicowe uzasadnienie, które ostrzegało, że Polacy inwigilują służby, a nawet komunistyczną partię Związku Sowieckiego, przygotowując spisek mający na celu obalenie władzy ludowej.

Pierwsze skrzypce w tej dywersji mieli grać agenci Polskiej Organizacji Wojskowej. Jak nietrudno zgadnąć, według NKWD wspierani przez mniejszość polską.

Ta fantastyczna teoria wystarczyła, by przeprowadzić falę masowych aresztowań.

Romuald Pilar von Pilchau, komisarz i szef obwodowego NKWD w Saratowie, oraz Ignacy Sosnowski, zwerbowany przez sowieckie służby jeszcze w 1920 zastępca szefa NKWD Kraju Saratowskiego zostali szybko osądzeni i skazani na śmierć. Ale nie tylko oni. Rozstrzelano także innych Polaków służących w sowieckim aparacie. Wiktor Witkowski, Stanisław Pestkowski, Julian Makowski, Jan Staszewski, Bronisław Bortnowski-Bronkowskij, Kazimierz Barański – to tylko jedni z nielicznych, których zlikwidowano w ramach „operacji polskiej”.

Do więzienia trafił nawet Stanisław Redens, komisarz NKWD i szwagier samego Stalina. Koneksje rodzinne nie pomogły, Redensa oskarżono o szpiegostwo i stracono.

Co się działo z aresztowanymi? Iwanow przytacza w swojej książce "Zapomniane ludobójstwo" tak zwane metody fizycznego oddziaływania, które stosowano w NKWD. Przesłuchanie taśmowe, trwające bez przerwy przez kilkadziesiąt godzin, przesłuchiwanie na stojąco przez kilka dni, określane w dokumentach jako „stójka”, torturowanie zakazywaniem snu, zakuwanie więźnia w kajdanki na całe miesiące.

Spirala zbrodni nakręcała się bardzo szybko. Skala czystek przerosła oczekiwania samych autorów „operacji polskiej”. Sowiecka bezpieka zaczęła dostarczać najbardziej nieprawdopodobnych informacji, takich jak choćby ta, że w syberyjskiej wsi Białystok Polacy przygotowują zbrojne powstanie przeciwko władzy ludowej. Gorliwi funkcjonariusze nie sprawdzali, nie weryfikowali tych doniesień. Reagowali. „Wymagana przez centralę NKWD skala antypolskich represji była tak wielka, że miejsce oddziały sowieckiej bezpieki zmuszone były w wielu wypadkach korzystać po prostu z książek telefonicznych, wybierając z nich polskie i polsko brzmiące nazwiska rzekomych 'przestępców'. Zdumiewa również niezwykła surowość tych represji, gdyż około 80 proc. skazano na śmierć” – podkreśla Iwanow.

Choć na początku zakładano, że zostanie rozstrzelanych około 20 tysięcy Polaków, w rzeczywistości liczba ofiar sięgnęła – jak szacuje autor „Zapomnianego ludobójstwa” – liczby dziesięciokrotnie wyższej. Katowani na śmierć w czasie śledztwa, rozstrzeliwani bez przesłuchań, mordowani po błyskawicznie zapadających wyrokach, umierający w transportach – w ramach „operacji polskiej” życie mogło stracić nawet 200 tysięcy osób.

W iskier krzesaniu żywem Materiał to rzecz główna. Trudno najtęższym krzesiwem Iskry wydobyć z... - Tadeusz Boy Żeleński

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura