Bartosz Migas Bartosz Migas
460
BLOG

W obronie domniemania niewinności.

Bartosz Migas Bartosz Migas Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Tekst o „papierowych feministach” wywołał słuszną burzę na lewicy. Oskarżenia złożone przez grupę kobiet przeciwko dwóm panom z lewicowego salonu medialnego są poważne i zaowocowały szybką reakcją środowiska – redakcje współpracujące z mężczyznami opisanymi w tekście zawiesiły z nimi współpracę i zapowiedziały wyjaśnienie sprawy.

[tutaj link do tekstu: http://codziennikfeministyczny.pl/papierowi-feminisci-nowe-twarze-polskiego-metoo/]

Tradycyjnie już ciężar dyskusji przeniósł się do mediów społecznościowych, gdzie zajęto równie tradycyjne w tego typu dyskusjach pozycje, które można sprowadzić do stwierdzeń: „do czasu wyjaśnienia sprawy to tylko pomówienia” oraz „musimy wierzyć ofiarom i nie trzeba czekać na żadne ustalenia”.

Choć bliższe jest mi stanowisko wzywające do natychmiastowych reakcji, które uważam w tym wypadku za słuszne, to jednak nie mogę milcząco przejść obok głosów uderzających na odlew w „domniemanie niewinności”. Odniosę się do dwóch cytatów:

Fragment rozmowy z autorkami tekstu z portalu noizz.pl Rozmawiamy o Dymku i Wybieralskim. „Domniemanie niewinności jest w ich przypadku niestosowne”

[całość tutaj: https://noizz.pl/opinie/rozmawiamy-z-codziennikiem-feministycznym-o-wybieralskim-i-dymku/1x5v15z ]

„Od razu padają argumenty o domniemaniu niewinności, które swoją drogą są nieadekwatne, ponieważ to nie osoba, która doświadczyła przemocy, ma udowodnić, że tej przemocy doświadczyła, tylko potencjalny sprawca ma udowodnić, że nie stosował przemocy.”

Fragment wypowiedzi Piotra Barczaka opublikowany przez Codziennik Feministyczny:

Domniemanie niewinności jest fikcją prawną stworzoną na użytek procesu karnego. Nie jest parasolem chroniącym sprawców czynów uważanych za naganne przed sankcją środowiskową czy infamią. Tak samo jak uniewinnienie w procesie karnym nie oznacza, że uniewinniony jest świętym, tylko że nie popełnił zarzucanego mu przestępstwa.”

[całość tutaj: http://codziennikfeministyczny.pl/nie-trzeba-czekac-domniemanie-niewinnosci-nie-ma-nic-do-rzeczy/]

Pozostawiając nieco na uboczu sprawę Dymka i Wybieralskiego trzeba uwypuklić zagrożenia, które wiążą się z takim stawianiem sprawy, jak w powyższych cytatach. Zupełnie zrozumiałe jest, że w przypadku tak bulwersującej sprawy, gdzie zaangażowane są ogromne emocje, łatwo dać się im ponieść. Nie nowina także, że komentarze czy felietony skłaniają do dobieranie ostrzejszych i bardziej dobitnych słów. Niemniej jednak uważam, że stwierdzenia te wymagają komentarza.

Zgadzam się z Piotrem Barczakiem kiedy pisze, że domniemanie niewinności nie jest parasolem chroniącym sprawców czynów uważanych za naganne przed sankcją środowiskową czy infamią, ale powiedzieć, że jest fikcją prawną stworzoną na użytek procesu karnego to jak powiedzieć, że silnik jest jedną z wielu części, które można znaleźć w samochodzie. Domniemanie niewinności jest absolutnym fundamentem nowożytnego procesu karnego, bez którego możemy równie dobrze zapomnieć o kodeksach, rozpędzić sądy i organy ścigania, bo nie są już do niczego potrzebne. Domniemanie niewinności, jest także zdobyczą cywilizacyjną, jest tarczą każdego, nawet "najprostszego" człowieka, przeciwko potężnym organom ścigania. Tarcza ta nie chroni wyłącznie oprawców kobiet, jak zdają się myśleć niektórzy, ale także kasjerkę w markecie przed oskarżeniem kierownika o kradzież produktów ze sklepu czy uczestnika antyrządowej demonstracji przed oskarżeniami o działalność przeciwko porządkowi publicznemu.

W tym kontekście wypowiedź z portalu noizz.pl powoduje, że powinna nam się zapalić czerwona lampka. Oczywiście rozumiem motywację i kontekst tych słów, które starają się przekazać oczywistą prawdę, że publiczne oświadczenia kobiet, które doznały w swoim życiu molestowania seksualnego, są często podważane czy nawet wyśmiewane, co wzmacnia tzw. „kulturę gwałtu” i zniechęca inne kobiety do zgłaszania takich czynów, ale sformułowanie to jest tak niefortunne, że jego dosłowne rozumienie przekreśla jakąkolwiek sprawiedliwość w każdym jej znaczeniu – w ramach eksperymentu polecam zadać sobie zadanie „udowodnij, że nigdy niczego nie ukradłaś/ukradłeś”. Uzupełnienia wymaga także stwierdzenie Piotra Barczaka, że uniewinnienie w procesie karnym nie oznacza, że uniewinniony jest świętym, tylko, że nie popełnił zarzucanego mu przestępstwa. Ta oczywista dla prawnika prawda powinna być jednak podana w takim kontekście, żeby było jasne, że o ile uniewinnienie jest zawsze takim samym aktem zakończenia procesu karnego, o tyle jego znaczenie społeczne może być diametralnie różne w zależności od tego, czy nastąpiło np. przez brak dowodu bezpośredniego mimo sporej liczby poszlak, czy też spowodowane jest wykazaniem, że oskarżony nie mógł dokonać tego czynu, bo był akurat gdzie indziej. Nie bez znaczenia pozostaje także uwaga, że uniewinnienie nigdy nie jest glejtem świętości, bo i proces nie jest „za całokształt”, a dotyczy konkretnych zarzutów i dobrze, żeby takim pozostał.

Nie oznacza to bynajmniej, że nie należy wypowiadać się do czasu wiążących rozstrzygnięć sądowych, ale warto słowa kontrolować. Pomiędzy stawaniem w obronie, a linczowaniem każdego oskarżonego mężczyzny jest jeszcze cała talia innych zachowań, które można podejmować. W naszym kraju nie mamy wypracowanego żadnego sensownego wzoru postępowania w takim przypadku, co po raz kolejny udowadnia, jak bardzo problem przemocy seksualnej wobec kobiet jest niedowartościowany w debacie publicznej. Moim zdaniem reakcja środowiska była prawidłowa – niezwłoczne zawieszenie publicznie oskarżonych przez ich redakcje, okazanie zrozumienia i wsparcia dla zgłaszających przemoc oraz obietnica wyjaśnienia sprawy. Ostracyzm społeczny i infamię niech każda osoba stosuje na własną odpowiedzialność, co w tym przypadku wydaje się uzasadnione biorąc pod uwagę konkretny przypadek Dymka i Wybieralskiego, ale namawiam do powściągliwości w opluwaniu konstrukcji jaką jest domniemanie niewinności tylko dlatego, że banda seksistowskich buców z fejsbuka próbuje się za nią chować. Nawet w słusznym gniewie można niechcący podpalić belkę wspierającą strop, który runie nam wszystkim na głowy.

Apel o ostrożność jest tym istotniejszy im bardziej okazuje się, że polskie sądownictwo zmierza do miejsca, gdzie domniemanie niewinności nie będzie już dłużej standardem, a przywilejem nielicznych, co wszyscy możemy niedługo odczuć na własnych plecach.

 

od niedawna na politycznej lewicy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka