fot. Szamotuły Nasze Miasto, Jerzy Nowakowski, Wronki, 17.05.2019.
fot. Szamotuły Nasze Miasto, Jerzy Nowakowski, Wronki, 17.05.2019.
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
3037
BLOG

O czym napisał arcybiskup Gądecki do papieża Franciszka?

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Kościół Obserwuj temat Obserwuj notkę 13
Ja zwyczajnie arcybiskupowi Gądeckiemu, mojemu biskupowi, za te dwie ostatnie wypowiedzi, w tym list do papieża Franciszka, serdecznie dziękuję.

W ostatnich dniach, opinię katolicką w Polsce – ale nie tylko – zelektryzowały dwie wypowiedzi arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, dotyczące rzymskiego „Synodu o synodalności”. Pierwsza z nich to list arcybiskupa do papieża Franciszka w sprawie niemieckiej „Drogi synodalnej”, druga, to obszerny wywiad tegoż arcybiskupa dla medium amerykańskiego. Oba teksty można znaleźć tutaj: (https://www.ekai.pl/abp-gadecki-co-przekaze-synod-wiare-czy-niewiare/ , https://www.ekai.pl/przewodniczacy-kep-wystosowal-do-papieza-list-na-temat-niemieckiej-drogi-synodalnej/). 

Dokumenty te spotkały się z dość ostrą krytyką jezuity, ojca Jacka Prusaka oraz Tomasza Terlikowskiego. W krytykach tych pojawiły się między innymi zarzuty, że arcybiskup po prostu broni władzy biskupiej. Władzy biskupiej, rozumianej bardziej w sensie świeckim niż teologicznym. Nie zgadzam się z tym, a obie wypowiedzi arcybiskupa pozwalam sobie potraktować łącznie. 

Uderza mnie w tych wypowiedziach jedna rzecz. Gdyby zarzut obu oponentów o obronie po prostu władzy biskupiej był prawdziwy, to dość naturalne byłoby moim zdaniem, że arcybiskup zasygnalizował by też obronę polskiego, aktualnego modelu relacji Kościoła i państwa. Nie robi tego. Nie robi tego, bo po prostu – a wystarczy przestudiować jego wcześniejszych wypowiedzi w tej sprawie – od dawna przestrzegał przed zbyt bliskimi relacjami na linii Kościół – politycy. Nigdy nie spotkałem – choć może źle szukałem – jakiejkolwiek jego akceptacji dla relacji ojca Tadeusza Rydzyka z politykami. Nigdy nie spotkałem jego – choć odtwarzam to z głowy – wypowiedzi, gdy twierdziłby np. że obecność religii w szkole się sprawdza. A wszystko to byłoby dowodem na obronę tej bardziej świeckiej władzy Kościoła właśnie. Jeśli więc arcybiskup występuje – i w liście i w wywiadzie – w obronie jakiś władzy, to występuje w obronie władzy biskupa do interpretowania doktryny i nauczania moralnego, które jako biskup, ma po prostu obowiązek przedstawiać wiernym. 

Pytanie raczej trzeba postawić inaczej. I chyba arcybiskup Gądecki, w swoich wypowiedziach, także je stawia. Jaki ma być ostateczny, końcowy cel obrad synodalnych? Czy ma być nim większe słuchanie wiernych? Czy tym celem ma być mniej klerykalizmu? Jeśli tak – to jeśli byłby to opór przeciwko takim celom synodu – uznałbym go za niesłuszny. Z wypowiedzi arcybiskupa Gądeckiego wynika jednak dość jasno, że nie chodzi tutaj o obronę polskiej formy klerykalizmu, i że uznaje on, iż postulatem polskich, parafialnych debat synodalnych, jest większe wsłuchiwania się w głos wiernych w kwestiach duszpasterskich. W kwestiach duszpasterskich właśnie, a nie doktrynalnych, bo te są integralną częścią władzy biskupiej, płynącej ze święceń. 

Kościół, może zwłaszcza Kościół w Polsce, powinien bardziej słuchać grzeszników, to zgoda, ale to słuchanie grzeszników nie może prowadzić do akceptacji ich grzechów, bo wtedy kapłani i biskupi zaprzeczyli by po prostu swojej podstawowej misji. I o tym jak sądzę mówi arcybiskup Gądecki. 

Posłużę się tu pewnym przykładem. Kilka dni temu rozmawiałem z kolegą, który rozstał się ze swoją rodziną. Dziś, z nową kobietą, oczekują dziecka. Na moje pytanie, co jako katolik zamierza z tą sytuacją zrobić, odpowiedział szczerze że nic, bo przecież i tak niedługo papież Franciszek jego sytuację zalegalizuje. Otóż, to właśnie – moim zdaniem – jest ta cienka granica, z którą mamy kłopot. Bo tak naprawdę nie wiemy, po której stronie tej granicy chce stanąć papież Franciszek, gdy obrady synodu się zakończą. To jest krótko mówiąc pytanie o to czy w wyniku wskazań synodu, kapłan ma towarzyszyć mojemu koledze, aby swoją sytuację nieregularną – na progu której stoi – starał się jak najbardziej zbliżyć do wymogów moralnych Kościoła, czy też ma on po prostu dostać od owego kapłana błogosławieństwo na dalsze podążanie ową drogą nieregularną, na którą właśnie wkracza? Pierwszy wariant przyjmuje. Drugi nie. 

Reasumując. Ja zwyczajnie arcybiskupowi Gądeckiemu, mojemu biskupowi, za te dwie ostatnie wypowiedzi, w tym list do papieża Franciszka, serdecznie dziękuję. 

Ojciec Prusak pisał w swym krytycznym głosie, o nie transparentności poznańskiej kurii, gdy chodzi o przestępstwa pedofilii. Jeśli tak było, to jest to dla mnie właśnie ta istotna różnica, między słabością ludzkiej natury pchającą do korporacyjnego myślenia, a władzą obrony doktryny, którą ci sami, słabi ludzie – wzmocnieni łaską święceń – zaczynają realizować. 

Moje relacje z abp. Gądeckim układały się przez ostatnie 20 lat różnie. Głównie na gruncie tradycyjnej mszy łacińskiej, którą kocham, i dzięki której staram się żyć jak świadomy katolik. Ale za te ostatnie wypowiedzi jestem swojemu biskupowi po prostu wdzięczny. Bóg zapłać!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo