Całe to zamieszanie potwierdza tylko jedną, starą, dostrzeżoną przeze mnie prawdę, że stosunki pomiędzy rywalizującymi ze sobą redakcjami i dziennikarzami, są zdecydowanie gorsze niż te między politykami.
Dziękuje Tomaszowi Machale, że podjął się mojej obrony. To miłe. Zgadzam się ze zdecydowaną większością jego konkluzji, odrzucając stanowczo ten element jego dociekań, który dotyczy religijnych zaangażowania Roberta Mazurka. Uważam, że akurat to nie ma tu nic do rzeczy. Ja też jestem praktykującym katolikiem , a zdarza mi się niekiedy w mojej publicystyce nieco przesadzić, czego potem żałuję. Mazurek, o ile to on jest autorem pomysłu podania do publicznej wiadomości numeru mojej komórki, może być podobnie.