Trzeci dzwonek. Światła przygasają. Kurtyna unosi się do góry:
Dyrektor Protokołu Dyplomatycznego: "Piloci mówią, że wyszła mgła i chyba nie da się wylądować. Pytają co robić."
Główny Pasażer: "Zastanowiem siem."
Główny Pasażer pogrąża się w głębokiej zadumie, myśli kotłują mu się w głowie: ~Tusk wylondował a ja mam nie wylondować? O nie! Nie dam siem Tuskowi. Jak on wylondował, to ja też wylonduje. Piloci mówiom że mgła? A ten pilot co leci to kumpel tego co w Gruzji sie bał wylondować? Zaraz, zaaaaaraz, przecież na pokładzie jest generał lotnictwa i do tego lotnik.
Główny Pasażer: "Panie generale, proszem do salonki".
Generał: "Melduję się."
Główny Pasażer: "Niech no pan zobaczy generale jaka tam jest sytuacja w kokpicie. Piloci mówiom że jest jakaś mgła. Niech no pan fachowo sprawdzi co ci piloci tam mówiom i robiom, rozumie pan."
Generał: "Tak jest!"
Generał wykonuje rozkaz Zwierzchnika Sił Zbrojnych i udaje się do kokpitu.
Kabum, gruch!
Kurtyna w dół. Koniec spektaklu.
____________________
No cóż, jeśli tak nie było, to znaczy, że to generał Błasik jest we własnej osobie winny swojego przebywania w kokpicie - za placami i tak już zdenerwowanych podbramkową sytuacją pilotów...