John Locke John Locke
135
BLOG

Kiedy rodzi się Słowo

John Locke John Locke Polityka Obserwuj notkę 0

 

Wigilia od łac. Vigilare – oznacza czuwać, być czujnym. Czy czuwaliśmy ? Bo wszak czekaliśmy.  Banałem jest zauważyć, że czas to szczególny.

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp. Józef Michalik zwraca uwagę, że

„nigdy nie jesteśmy w życiu sami, samotni. Odkąd narodził się Zbawiciel, człowiek ma punkt odniesienia. Każdy z nas ma szansę spotkania Boga. Każdy z nas jest przed Bogiem ważny”

I mając taki właśnie  punkt odniesienia możemy przeżyć nie tylko te kilka dni w namyśle … nad sobą. Nad swoim miejsce w świecie. Nad słowem, które często nie jest szafarzem ewangelii.

Szczególnie po to są Święta Bożego Narodzenia ( jeśli można tak to ująć) … po to by się zatrzymać. By wyciągnąć dłoń do drugiego człowieka i po prostu być z nim. By za Ewangelią Św. Jana przywołać wyzwanie zawarte w kanonie wiary  „ Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem był Słowo ..” (J 1, 1) By słowo którego używamy w chrześcijańskim namyśle w przestrzeni publicznej było wyzwaniem. Wyzwaniem na miarę Człowieka.

Trudna prawda, którą mówimy swojemu bratu  i o nim w pozostałe dni roku niech stanie się prawdą do której dotrze on sam. To jego wędrówka. Niech obecność stanie się wyciągniętą dłonią do brata swego.

W wigilię jego przyjścia winniśmy mieć baczenie nad sobą. By mieć przed oczami taką okoliczność, iż dni te są ważne ze względu na ten fakt właśnie. W Boże Narodzenie szczególnie.

Otoczenie w jakim przychodzi nam żyć dowodzi na potrzebę i przede wszystkim efektywność dialogu. Zwłaszcza w sytuacjach gdy jasno daje się odczuć, iż o zrozumienie i porozumienie trudno.

Wtedy ujawnia się świadomość tego mianowicie, iż codziennie żyć winniśmy wiarą. Wiarą z której czerpie człowiek pełnym naczyniem swego człowieczeństwa.  Wiara jest  żyzną ziemią, która prowadzi ku właściwemu udziałowi w życiu swojej społeczności. Jest drogą do wyjścia z pustyni w jaką zamienia się nasze miejsce w którym przychodzi nam żyć dzięki raniącym drugiego człowieka słowom. Życie staje się nie do zniesienia, gdy słowo staje się raniącym narzędziem. I jest to doświadczenie ostatnich lat w Polsce. Uznaje się, że można razić słowem. Słowem nieprawdziwym. By osiągnąć zamierzony cel. Nie pamiętając, że po drodze depczemy jestestwo drugiego człowieka.

Tu zapewne każdy, w mniejszym lub większym stopniu, ma sobie coś do zarzucenia.

Dlatego, jak zawsze chyba, szczególnie dziś istniej potrzeba bycia szafarzem ewangelii. Słów, które budują. Słów które nie dzielą. Gdyż niosą wartości, jakie są w ludzkiej społeczności fundamentalne i dlatego niezbędne. Dlatego często unikane i zapominane. Słowa te stanowią wyzwanie. Stąd ich mała popularność.

Dlatego musimy krzątać się wokół słowa Ewangelii właśnie. W języku niemieckim słowo to oznacza właśnie „pracę ze słowem” - krzątanie się wokół niego.  

W dzisiejszych okolicznościach życia społeczno-politycznego taki punkt widzenia jest zasadniczy. Dla wierzącego skądinąd oczywisty. To Ewangelia, jej słowo, jest rozsadnikiem tych wartości, których na co dzień nie bardzo chcemy sobie być pełni i obdarzać się nimi. Dlatego ogłoszenie przez Kościół roku duszpasterskiego 2012/ 2013 Rokiem Wiary ma tu fundamentalne znaczenie.

Słowo nieść musi wartości jakie wyznajemy w taki szczególny dzień zwłaszcza. Mówiąc to w kontekście języka polityki nie mam tu rzecz oczywista aspektu religijnego – ale wywodzący się  z religii kanon wartości jakie w trakcie roku ulegają zapomnieniu. Stają się niepotrzebne.

Czymże jest słowo w przestrzeni publicznej dziś ?  Jest narzędziem kreującym nieistniejące fakty . Jest nośnikiem wartości, które nie budują wspólnoty, ale ja dzielą. Które wyprowadzają ją na pustynię. Na której nie ma człowieka. Bo nie ma tam tego co dla niego jest ważne i istotne. Dlatego nazywam tą przestrzeń pustynią. Ruch Solidarności stał się rozsadnikiem wolności w momencie, gdy ludzie ją tworzący zaczęli mówić o wartościach.

I dziś nie są one abstraktem. Wymagają jednak  świadectwa Przede wszystkim szafowanie słowem jakie ma miejsce obecnie musi zmienić swój charakter. Ludzie mający wpływ na polską scenę polityczną muszą być szafarzami słowa. Skoro deklarują pochodzenie swojego systemu wartości z Ewangelii to trzeba i jest konieczne by domagać się by świadczyli czynem. Słowa niestety stały się dziś nadzwyczaj tanie. Nie jest to zapewne odkrywcze, ale ten problem trapi człowieka od zarania jego pamięci kulturowej. Słowo na przestrzeni dziejów stać się może i jest światłością ludzi. Może i prowadzi ich. Jednak zawsze jest to ich wybór. I to im przyjdzie i przychodzi płacić cenę za odejście od ducha Ewangelii. Ducha, który niesie prawdy o Człowieku i wartości jakie ofiarować możemy drugiemu Człowiekowi. Również temu wierzącemu w innych Bogów. I tego dla którego jedynym Bogiem jest Człowiek. Nie narzucając nikomu swoich wartości chrześcijanin może dawać świadectwo słowom.

Dlatego mamy prawo w przestrzeni publicznej mówić o tym co dla nas ważne. Mamy też taki obowiązek wobec swoich bliskich, braci w wierze. Gdy jesteśmy świadkami zła musimy mówić, że się na  sto nie zgadzamy i musimy mówić czego żądamy . Żądanie wartości w życiu publicznym nie może być powodem do wstydu, zażenowania …

Słowo  musi tworzyć człowieka.  Słowo nie może go niszczyć.

Jak w kolędzie do słów Franciszka Karpińskiego :

Bóg się rodzi moc truchleje … Pan niebiosów obnażony….

A słowo ciałem się stało i mieszkało między nami..  

 

Minęła Wigilia i Dzień Bożego Narodzenia … czas by krzątać się wokół słowa … i dać mu świadectwo.

 



 

John Locke
O mnie John Locke

http://johnlocke.org/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka