jr3 jr3
649
BLOG

Wyłączamy prąd, czyli jak Polska staje się Koreą Północną

jr3 jr3 Polityka Obserwuj notkę 6

Oglądałem kiedyś w TVP Kultura reportaż o historycznej wizycie amerykańskiej orkiestry w Pjongjang. Koreańczykom bardzo zależało na ociepleniu stosunków z USA, postanowili zacząć pojednanie od pięknego akcentu, wspólnego koncertu imperialistycznych i ludowych muzyków. Przywitała ich delegacja rządowa, uprzejma obsługa i… oświetlone miasto.  Amerykanie mówili potem, że ze smutkiem patrzyli na hotel ozdobiony dodatkowymi lampami, bo domyślali się, iż ich wizyta kosztowała Koreańczyków wiele ciemnych nocy. W Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej wyłączenia prądu to norma. Ja również zacząłem współczuć Koreańczykom – nie dość, że totalitaryzm, to jeszcze regularne blackouty. Nie sądziłem, że nasz kraj może spotkać coś podobnego.

Co prawda Polsce daleko do totalitaryzmu, ale wiele wskazuje na to, że od wyłączeń prądu dzieli nas w najgorszym przypadku parę miesięcy. Rok rocznie zużywamy coraz więcej prądu, a najfajniejszy rząd w Polsce nie tylko nie stara się zwiększać produkcji, ale wręcz ją ogranicza, bo zamyka elektrownie, które nie są w stanie sprostać unijnym wymogom co do emisji CO2.

Rocznie średnio zużywamy 22 tysiące megawatów, teoretycznie mamy infrastrukturę, która zdolna jest wyprodukować i dostarczyć do domów 35 tysięcy, ale w praktyce większość nie działa. Dlaczego? Bo od czasów PRL-u w Polsce właściwie nie buduje się nowej. W 2009 roku NIK alarmowała, że prawie połowa linii elektroenergetycznych powinna zostać wymieniona, ponieważ przekroczyła bezpieczny wiek 40 lat. Od tamtego czasu najfajniejszy rząd intensywnie pracuje nad poprawą stanu tego rzeczy. Po pierwsze, przez ostatnie 3 lata konsekwentnie przestrzega przed powrotem PiS-u do władzy i dokładnie wylicza, ile kosztowałyby antykryzysowe pomysły opozycji. Po drugie, za pomocą kampanii „Wyłączamy prąd, włączamy oszczędzanie” zaleca zaopatrzenie się w latarki na korbki. Po trzecie, modli się, żeby zaprzyjaźnione media broń Boże nie uświadomiły Polaków, że najfajniejsza partia w Polsce wyłączy im w najbliższym czasie prąd. „Optymistyczne” prognozy mówią o 2016 roku – wtedy najwięcej elektrowni zostanie wyłączonych, wtedy też odsetek przestarzałej infrastruktury grubo przekroczy 50%.  Szef PSE-Operator Henryk Majchrzak ostrzegał w kwietniu, że stan sektora wytwórczego w perspektywie roku 2016 budzi niepokój i może to oznaczać powstanie okresowych trudności w zapewnieniu pokrycia tego zapotrzebowania ze źródeł krajowych. Dodał, że przy wystąpieniu znacznego deficytu mocy źródeł krajowych i braku możliwości importu wystarczającej ilości energii nie można wykluczyć konieczności wprowadzania okresowych ograniczeń odbiorców przemysłowych.

Pesymistyczne prognozy nie wykluczają, że pierwsze wyłączenia, o których mówi Majchrzak, będą miały miejsce jeszcze tej zimy, między listopadem a lutym. On sam niedawno uzupełnił swoją wypowiedź z kwietnia i oznajmił, że w przypadku wystąpienia sytuacji ekstremalnych, np. w związku z utrzymywaniem się bardzo niskich temperatur i wysokiej awaryjności źródeł wytwórczych może dojść do przekroczenie minimalnego wymaganego poziomu bieżących rezerw mocy .

Skoro nasz własny rząd tradycyjnie „nic nie może” i liczy, że nawet jeśli ludziom wyłączy się telewizory z TVN24, to przynajmniej będą przy świecach czytali „Newsweeka” i „Wyborczą”, z bratnią pomocą pędzi nam Związek… Federacja Rosyjska. W obwodzie kaliningradzkim powstaje elektrownia atomowa, pierwszy blok ma ruszyć w 2016 roku. Rzecznik prasowy Rosenergoatomu mówi, że w Polsce pojawiają się głosy przedstawicieli firm energetycznych, województw i rządu, z których wynika, że nie ma sprzeciwu, by zbudować połączenie obwodu kaliningradzkiego z Polską i stamtąd wychodzić na Europę. Ekspert od energetyki, Tomasz Chmal z Instytutu Sobieskiego rysuje sympatyczną  perspektywę. Jego zdaniem w czarnym scenariuszu staniemy przed decyzją: albo blackout, albo import z Rosji. I będziemy musieli skorzystać z kaliningradzkiej siłowni .

Zanim czytelnik mruknie coś o obsesji na punkcie Ruskich, zauważę, że ci ostatni znając nasze rozpaczliwe zapotrzebowanie na prąd będą wiedzieli, iż zgodzimy się na każdą cenę. Skoro udało im się to przy kontraktowaniu gazu (płacimy za niego więcej niż Niemcy), to czemu nie wykręcić tego samego numeru z prądem? Nie wspomnę o Niemczech i Czechach, które pamiętają, że ubiegłej zimy PSE-Operator wydał kilkaset milionów złotych na sprowadzenie energii z zagranicy. Ponieważ połowa ceny energii elektrycznej pochodzi właśnie z takich wydatków, to jeśli nie blackoutu, to możemy spodziewać się poważniejszych rachunków.

Może za kilka, kilkanaście lat i my będziemy oszczędzali energię przed przyjazdem orkiestry z zagranicy?

jr3
O mnie jr3

Fanatyk religijny, oszołom polityczny, smarkaty konserwatysta ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka