Juan Diego Juan Diego
209
BLOG

Ten Obcy

Juan Diego Juan Diego Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Wypracowania szkolne z języka polskiego zaczynają się zwykle od frazy: „nasz główny bohater opowiadania…”. Ten, o którym będę pisał nie jest ani bohaterem a tym bardziej nie jest nasz. Jest zupełnie obcy.

Obcy. I ty nie tylko chodzi o to, że jest niepolski. Zwykło się używać słowa kultura jako system wyznawany wartości. Ten Obcy jest przesiąknięty kulturą kłamstwa. Jest przesiąknięty kultura przemocy. W tym sensie jest zupełnie obcy każdemu, kogo można określić normalnym. Ja wiem, że to już trudno znaleźć takich, ale brońmy się przed utratą znaczenia słów. Bo wtedy nic już z nas nie zostanie.

Ten Obcy obciąża innych swoimi wadami. Inni są tchórzami, ale nie on. Inni są bizantyjscy, ale nie on. Inni graj na grobach prąc do władzy, ale nie on.

Ten Obcy jest odważny tylko wtedy, gdy za jego placami stają „starsi koledzy”. Tak, wtedy jest odważny, gdy wie, że nic mu nie grozi. Gdy trzeba stanąć oko w oko z trudnym wyzwaniem, to robi się małym przestraszonym chłopcem, który drży przed pasem ojca.

Gdy chodzi o dwór i jego bizantyjski styl to całe Bizancjum się chowa. Nie przeszkadza mu to wcale, że komuś go zarzucał. Ma to gdzieś. Teraz jest jego czas i jego konfitury. I ma gdzieś co inni będą mówić o tym.

Nie cofnie się przed niczym, co mogłoby go wynieść do władzy. Czyjaś śmierć? A dlaczego nie? Nie ma żadnych skrupułów. U niego to nie jest taniec na grobach. To jest miłość. Jego miłość własna. Pusta jak blaszany bębenek. Jak wydrążone serduszko. Wykorzystana i natychmiast zapomniana.

Sam nie ma specjalnych osiągnieć, dlatego chętnie przypisuje sobie osiągnięcia innych.

Ten Obcy jest uniżony wobec większych od siebie. Przy zetknięciu się z większym i bardziej znaczącym od siebie jest uniżony. Kąt pomiędzy liniami stopa-kolano jest mniejszy niż kąt prosty. Wilczy wzrok, którym tu każdego gromi, tam zamienia się w wiernopoddańcze spojrzenie. Uśmiech też się pojawia w zetknięciu z większymi od siebie. Ale sprawia wrażenia, jakby był wyjątkowym napięciem mięśni niezwyczajnych do takiego zachowania. Widząc go na jego twarzy ma się wrażenie, że zaraz skóra mu pęknie od tego napięcia.

W stosunku do innych, mniej wpływowych od niego jest bezwzględny a wręcz brutalny. Gdy wpadnie w fuhrię to blady strach pada na współpracowników. Aby Obcego jakoś udobruchać publikują wiernopoddańcze teksty. Publikują sondaże – co z tego, że fałszywe – które informują Obcego, że jest naprawdę, ale to naprawdę kochany jak najlepszy ojciec. Jeszcze chwila i będą zamykać publiczne baseny, bo ktoś w gorliwości swojej będzie chciał wywołać zdjęcie Obcego.

Kim on jest, ten Obcy? Nazwisko Obcego? Nic z tego. On jest w każdym z nas.

Ale jedni – gdy się w nich budzi – biorą to co mają pod ręka i rzucają w niego, aby sobie poszedł precz.

Inni, gdy widzą, jak pies - który jest z definicji obronnym - na jego widok przybiega do swego pana ze zjeżona sierścią, podkurczonym ogonem i skamleniem robią bojaźliwy znak krzyża i wypowiadają formułę: Apage satanas!

Jeszcze inni są obojętni wobec obcego. Nie wiedzą co wybrać. Ale jakoś tak się dziwnie składa, że doświadczenie własnej małości i słabości skłania ich ku kultowi prze-mocy Obcego. Jest tylko kwestią czasu, gdy otworzą drzwi Obcemu. Ale on nie pyta grzecznie: „czy mogę wejść?”. Gdy otworzą, wsadzi but w drzwi i już ich nie będą w stanie sami zamknąć.

I na końcu ci, którzy pokładają całkowitą ufność w Obcym. Dla niech istnieje tylko jedna prawda. Prawda Obcego. Co z tego, że dziś jest inna niż wczoraj. Ważne, że jest to „prawda” Obcego. A przecież oni w nim bezgranicznie pokładają całą nadzieję. Po ludzku sądząc są już potępieni. Ich oczy i uszy są jakby na uwięzi Obcego. Zrobią wszystko co im powie. Mają wyłączone wszystkie mechanizmy, które sprawiają, że coś jest cywilizacją albo nią nie jest.

Bez tych ostatnich Obcy byłby nikim. Pałętałby się po bagnach i straszył zabłąkanych. Byłby zwykłą mroczną zjawą, którą się straszy niegrzeczne dzieci.

Więc po ludzku sądząc sami wybrali Obcego i swoje własne potępienie.

Chociaż…

 Miłosierdzie Boże nie takie cuda potrafiło z takimi jak oni zdziałać.





-Milordzie!
-…….
-Milordzie.
-…….
-…….
-Jestem, jestem. pędziłem co sił.
-Dobrze, że jesteś.

Juan Diego
O mnie Juan Diego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości