Może o PIS a może do PIS. Po poprzedniej korespondencji dyplomacji amerykańskiej (ujawnionej przez Wikileaks), w której ta dyplomacja potwierdza powszechną opinie:
"PIS to ofermy!", a co opisałem tu:
http://jubel.salon24.pl/340224,usa-pis-to-ofermy , w mediach pojawił się kolejny list, tym razem ambasadora USA w Niemczech, odnoszący się niewątpliwie do PIS. Nie formalnie bezpośrednio, ale bez dwóch zdań merytorycznie
list odnosi się do ugrupowania (jego członków), które ma w swoich szeregach posła Artura "Obama-koniec cywilizacji białego człowieka" Górskiego czy Beatę „ręczę za przestępcę” Kempę, które popiera kibolską chuliganerię na stadionach a wręcz czyni z niej „patriotów”. Oto fragment listu:
"Jerks* (list otwarty, 8 września 2011)
Kretyni są wszędzie.
Kretyni żyją w moim rodzinnym mieście w Ameryce. Kretyni żyją też w sercu Europy, w Berlinie.
Kretyn to ktoś, kto nie ma szacunku do innych ludzi, bo ubierają się inaczej od niego, bo mówią inaczej, bo urodzili się z ciemniejszym kolorem skóry, albo kształt ich oczu odbiega od lokalnej normy.
Kretyni to ludzie, którym brakuje charakteru i szacunku do samych siebie. To ludzie, którzy chcą zastraszać innych, że ochronić się przed tym, jak mali, przerażeni i nieważni sami się czują. Musimy zmienić sposób, w jaki myślą o sobie. Ale najpierw musimy się im przeciwstawić. Bo słowa i czyny mają konsekwencje."
* Jerks - określenie na pograniczu polskich: kretyni, dupki, palanty.
Oryginał listu można znaleźć tu: