Jump Jump
81
BLOG

Nieznośna niezależność myślenia

Jump Jump Polityka Obserwuj notkę 7

 

Kiedy w TV publicznej usłyszałem, że Premier Donald Tusk zapowiedział wprowadzenie Ustawy ograniczającej a tak naprawdę likwidującej m.in. automaty do gry, tzw. jednorękich bandytów, to w pierwszej chwili pomyślałem, że moja Babcia miała rację twierdząc, że jeżeli Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu najpierw odbiera rozum.
Koniec Tuska! Prawie zawołałem. Taka informacja rzucona w oczy wielkiemu naziemnemu i podziemnemu kapitałowi, to tak jak wejście na ulicę Długą w Gdańsku przed meczem Lechii w szaliku Arki Gdynia. Z tym, że taki desperat miałby jeszcze szanse na ucieczkę.
Ci wszyscy, którzy zainwestowali w hazard olbrzymie pieniądze, a także ci, którzy na hazardzie zarabiają i piorą olbrzymie pieniądze, dostali oto z pierwszej ręki, od „szefa szefów” przekaz, że ich interesy skończą się za pięć lat.
Nikt przy zdrowych zmysłach, a tych ludzi trudno posądzać o brak rozsądku, nie będzie popierał partii, która planuje wycięcie w pień ich dochodowego biznesu. Koniec z poparciem dla PO. Czas się rozejrzeć za inną partią, bardziej przyjazną dla działalności gospodarczej, „żeby żyło się lepiej”.
 
Takie były moje pierwsze myśli i przyznaję, że po raz pierwszy zacząłem odczuwać do „Dotkniętego Przez Boga Słońca Peru” uczucie sympatii… Nie wiem, jak mogłoby się to dalej potoczyć, może kiedyś wyznałbym mu nawet miłość...
Niestety nie jestem wykształciuchem, więc myślenie włącza się u mnie niezależnie od woli (czasami zazdroszczę wykształciuchom).
 
Pierwsze pytanie: Kto to mówi?
Odpowiedź: Donald Tusk.
 
Drugie pytanie: Mówi, że wprowadza Ustawę, czy ZAPOWIADA, że wprowadzi Ustawę?
Odpowiedź: ZAPOWIADA.
 
Po tych dwóch pytaniach można by już skończyć zajmowanie się tym tematem, jednak to nieznośne samodzielne myślenie ani myślało przestać.
 
Trzecie pytanie: Po co zapowiada, skoro nie musi - nikt, nawet PiS, nie żąda od niego likwidacji hazardu, co najwyżej zlikwidowania szarej strefy?
Odpowiedź: Może specjaliści od PR zapomnieli, że czasem lepsze jest wrogiem dobrego i w chwili słabości doradzili swojemu pryncypałowi kolejną zagrywkę pod publikę.
 
Lawina pytań: I Tusk to tak przyjął? Przecież za rok są wybory. Elektorat elektoratem, ale bez smarowania żadna maszyna nie pojedzie- to wiedzieli już starożytni… Jaki sygnał został wysłany do wielkiego kapitału, który dotychczas popierał Partię Miłości? Czy brak Schetyny w pobliżu może mieć aż tak dramatyczne skutki? Czy Tusk stracił swój partyjny instynkt samozachowawczy?
 
Odpowiedź: Sygnał jaki został wysłany był następujący: „Nie macie się chłopaki o co martwić. Gdybym rzeczywiście chciał wam zrobić krzywdę, nie ogłaszałbym tego na konferencji prasowej, jak mój poprzednik, tylko dyskretnie przeprowadziłbym Ustawę przez Parlament. Co jak co, ale w przykrywaniu różnych spraw mamy spore doświadczenie. Pięć lat do dużo czasu.  Tylko wiecie jak jest. Wiele będzie zależało od waszego poparcia. Opozycja czy Prezydent, jeżeli wygrają wybory z pewnością niczego dla was nie zrobią a my owszem. Nawet jeżeli opozycja, czy pisowscy dziennikarze zmuszą nas przed wyborami do uchwalenia tej Ustawy, to później, kiedy będziemy mieli pełnię władzy, nikt nas nie powstrzyma przed dokonaniem w niej zmian ze względów społecznych, dziury budżetowej czy niezgodności z prawem europejskim. A teraz zachowujcie się… byle jak, ale się zachowujcie”.
 
Kolejna odpowiedź: Donald Tusk nie stracił partyjnego instynktu. Możliwe, że stracił coś innego, jednak to było dawno temu i chyba już sam nie wie, czy to w ogóle posiadał.
 
I w ten sposób przeszła mi świeża sympatia do mojego Premiera… a wszystko przez tą nieznośną niezależność myślenia. Wykształciuch to ma klawe życie…
Jump
O mnie Jump

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka