Jump Jump
49
BLOG

Barack Obama - lęk i współczucie

Jump Jump Polityka Obserwuj notkę 7
Tekst ten piszę przed zakończeniem wyborów w USA, jednak do ich końca pozostało na tyle mało czasu, że raczej nic się już nie zmieni.Myślę więc, że można pokusić się przynajmniej o wstępne podsumowanie kampanii wyborczej i charakterystykę kandydatów.Spokojnie! Nie będzie żadnych długich opracowań... Właściwie kilka zdań... złożonych...

Po pierwsze, potwierdza sie stara zasada, że ludzie w swojej masie, kiedy mogą wybierać pomiedzy mądrością a głupotą, zawsze wybiorą to drugie...

Po drugie, patrząc na historię panów Obamy i McCaina, ich zachowanie podczas swoich kampanii wyborczych można stwierdzić jedno: każde państwo ma takiego Tuska i takiego Kaczora na jakiego zasługuje.

Wydaje się, że są to dwie z trzech zasad, na których opiera sie logika isnienia tego świata (tą trzecią jest niezmienność prędkości światła).

Coś, co mnie niepokoi , to nie to, że Prezydentem państwa za Atlantykiem zostanie młodzieniec nie mający prawie żadnego doświadczenia w niczym. Boję sie tego, że ten człowiek posiadał budżet na swoją kampanię kilkakrotnie większy od swojego konkurenta, dla odmiany posiadającego doświadczenie w polityce, w życiu i w sytuacjach kryzysowych. Takie pieniądze nigdy nie pochodzą ze składek potencjalnych zwolenników, nawet gdyby pan Obama miał najlepszych na świecie wolontariuszy w swojej ekipie. W pewnym momencie pana Obamę poparł kapitał.  

Najprostszy na świecie dil - dajemy Panu nasze pieniądze na kampanię, za które będzie można sfinansować półgodzinny spot w kliku ogólnokrajowych telewizjach. Wejdzie Pan dzięki naszym pieniądzom do Białego Domu nawet jeżeli sam nie będzie Pan tego chciał.

Pieniadze nie mają poglądów politycznych, ale myślę, że pierwszą z osób, która dostala ową propozycję był pan McCain. Dlaczego? Ponieważ pieniądze mogą być apolityczne, ale ci, którzy je mają, mają je dzięki dobremu inwestowaniu. Dla kapitału osobą godną zaufania JEST Republikanin. Problem w tym, że ów starszy pan doskonale wiedział, że kapitał nie udziela poparcia za darmo i potrafi "realizować zyski" w każdej sytuacji i każdymi metodami.

Na rynku pozostał tylko młody Demokrata - cóż, na bezrybiu i rak ryba.

Problem w tym, że nowy Prezydent USA będzie musiał oddać z nawiazką zainwestowany w niego kapitał, co do odtatniego centa. Jego decyzje będą zawsze w interesie owego liberalnego kapitału, choćby pan Obama był najbardziej demokratycznym Demokratą w swoim kraju. Jeżeli będą one zgodne z tym co obiecywał wyborcom, to jedynie o tyle, o ile bedą zgodne z interesami jego sponsorów. W przeciwnym razie... Cóż, pan Obama nie ma wyjścia.  Dlatego mu wspłóczuję. Ludzki odruch kogoś, kto widzi człowieka w naprawdę trudnej sytuacji. Dlaczego mnie to niepokoi? Ponieważ każda decyzja tego pana będzie miała wpływ także na kraj, w ktorym żyję.

Czy Pan Bóg stwarzając świat nie mógł zatrzymać się na jednej niezmiennej zasadzie utrzymującej ten świat? Może wtedy jeszcze nie wiedział, że lepsze jest wrogiem dobrego...

Jump
O mnie Jump

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka