kac kac
230
BLOG

EUROMAIDAN Day 'N' Nite : Jarosław Kaczyński na Majdanie

kac kac Polityka Obserwuj notkę 3

 

 

Niezwykły film i niezwykły bonus: 

"Haki na Radka" i Raport o WSI:Czy będzie wyciek II-giej części

 http://kac.salon24.pl/555629,haki-na-radka-i-raport-o-wsi-czy-bedzie-wyciek-ii-giej-czesci

 

 

 

 

wPolityce.pl: Z całą pewnością rozgrywa się teraz zasadnicza bitwa dla europejskiej ekspansji Rosji – uważa Jarosław Kaczyński pytany w „Gazecie Polskiej” o nadzieje na wyrwanie Ukrainy z rosyjskiej strefy wpływów. Jego zdaniem, jeśli Moskwa nie wygra bitwy o Kijów, złamie się jej plan odbudowy imperium.

Podkreśla, że zwycięstwo Putina nie tylko legitymizuje jego władzę, osłabia Unię Europejską sprowadzoną do roli karła, ale też otwiera drzwi „koncepcji budowy strefy wolnego handlu od Anglii po Władywostok”, w której Rosja by dominowała.

Proszę przy tym zwrócić uwagę, że Niemcy mają większe PKB niż Rosja, a Francja i Anglia – porównywalne. Nawet Włochy są dużo z tyłu. A jeśli porównać siły militarne i – szerzej – zdolność politycznego oddziaływania, to po prostu szkoda mówić. W historii nic nie jest na zawsze, wielkie plany rzadko da się realizować w całości, ale taki bieg wydarzeń łatwo sobie wyobrazić a w Moskwie opowieść o nim musi brzmieć jak najpiękniejsza melodia towarzysząca najpiękniejszemu poematowi.

Zapytany czy Majdan zaimponował mu siłą i liczebnością, odpowiedział:

Gdy szliśmy na Majdan z Witalijem Kliczką i innymi działaczami opozycji, nie było widać rzeki ludzi ciągnących w tamtym kierunku. Obawialiśmy się, że to będzie jakieś 50 tys. osób. Gdy dotarliśmy na plac, okazało się, że tłum jest ogromny. Szliśmy wśród nieprawdopodobnego tłoku, bez jakiegoś konkretnego planu, nie było wiadomo, czy będzie można przemawiać, czy policja uniemożliwi wejście, i tak dalej. Ale policja się wycofała.Przyjechał skądś duży samochód, na dachu miał otoczone barierkami miejsce do wystąpień – bo sceny jeszcze wtedy nie było. Weszliśmy na nie po drabinie, po kolei – ja, Henryk Wujec, Jacek Protasiewicz – wszyscy przełazili przez te barierki. No i stałem tam. Ku mojemu zdumieniu powiedziano mi, że mam przemawiać pierwszy. Więc przemawiałem. Jedni wchodzili na ten samochód, drudzy schodzili. W pewnym momencie poproszone niektóre osoby o zejście, bo samochód zaczął się chwiać. Postałem tam jeszcze trochę, rozmawiając z ludźmi, a trochę patrząc na ten rzeczywiście gigantyczny, zróżnicowany społecznie tłum, wśród którego dominowali ludzie w średnim wieku i starsi.

Kaczyński odnosi się do wystąpienia europosła PO Jacka Protasiewicza:

Najbardziej komiczne było to, że on, Polak, przemawiał na Ukrainie po angielsku.

Na pytanie, czy spotkał go dopiero na samochodzie, opisuje:

Nie, najpierw wyszedł przede mną spod ukraińskiej flagi. Podobnie jak chwilę wcześniej Henryk Wujec. W pewnym momencie, gdy szliśmy na Majdan, poproszono mnie, by nieść ukraiński sztandar. Niosło się go poziomo nad ziemią, brzegi trzymali Kliczko i inni działacze opozycji, i zaproszono do tego także mnie. Oznaczało to, że idę wśród przywódców pochodu. Nie spodziewałem się tego, zastanawiałem się nawet, jaka będzie reakcja w Polsce. Pojawił się jednak Henryk Wujec i dołączył, choć tym razem to nie Ukraińcy, lecz ja go zaprosiłem. Potem na chwilę mnie w tłoku odepchnięto, ale Kliczko wciągnął mnie z powrotem. Wyraźnie byłem tam potrzebny, tak jak i na Majdanie. Robiliśmy więc – bo było nas więcej: Adam Lipiński, Joachim Brudziński, Ryszard Czarnecki, Tomasz Poręba, Karol Karski, Michał Dworczyk, panowie z ochrony, bez których w tym tłoku byłoby bardzo ciężko – dobrą robotę.

(…) Po przemówieniach zszedłem z samochodu, postaliśmy jeszcze trochę i zaraz potem wychodziliśmy z placu wśród owacji Ukraińców. Szliśmy setki metrów przez ten ogromny tłum. Główny okrzyk brzmiał: „Polsza, Polsza, diakujemy, diakujemy”. / wPolityce.pl

 

 


(…) Byłem zadowolony, że udało się coś zrobić, wywołać reakcję rządzących w Polsce. Nie chcę tego przesądzać, ale mam podstawy, by uznać, że bez naszej akcji reakcja polskiego rządu nastąpiłaby później i byłaby mniej intensywna. Zresztą obecne działania PO mają charakter propagandowy, obliczony raczej na scenę wewnętrzną, a nie na faktyczne wsparcie Ukrainy. Zarówno z obozu rządowego, jak i prezydenckiego dociera do nas pogląd, że los Ukrainy jest przesądzony.

Politykom Platformy Kaczyński zarzuca, że „chcą płynąć w głównym nurcie, a to oznacza, że chcą być małą łódką przytroczoną do dużego okrętu”. I podkreśla, że nie oczekuje na Majdanie Tuka, Sikorskiego czy Schetyny.

Oczekuję ich aktywności innego rodzaju. I po części oni ją nawet podjęli, przynajmniej w słowach. Ale za późno, za mało energicznie i wyraźnie pod naciskiem. (…) Skądinąd nikt nie zauważa, że kolejne deklaracje w Unii Europejskiej, propozycji pośrednictwa, to wypełnianie tego, co proponowaliśmy na naszych konferencjach prasowych.

Jak dodaje, cieszy się z tego, choć wobec pesymistycznych sygnałów z innych źródeł – nie może mieć pewności, czy jakaś akcja rzeczywiście trwa. / wPolityce.pl

 

Niezalezna.pl: Polskę możemy zmienić - mówi Jarosław Kaczyński

Dodano: 18.12.2013 [07:23]
Polskę możemy zmienić - mówi Jarosław Kaczyński - niezalezna.pl
foto: Marcin Pegaz/Gazeta Polska
Przeświadczenie, rozpowszechnione od dziesięcioleci, że my nic nie możemy, nic od nas nie zależy, jest nieaktualne. Teraz jest inaczej, trzeba tylko wiedzieć, w którą stronę iść – mówi Jarosław Kaczyński w rozmowie z Joanną Lichocką i Tomaszem Sakiewiczem. Wywiad ukazał się w "Gazecie Polskiej".

Mówi Pan, że sprawa Ukrainy jest też sprawą naszej wolności.
Unia Europejska z Ukrainą będzie silniejsza, dążenie Rosji do dominacji radykalnie osłabione, a poza tym – ponieważ nie jest to kraj politycznie poprawny i jednak chrześcijański – silniejsza w UE będzie wolność. Bo dziś wielkim zagrożeniem wolności w UE jest polityczna poprawność. Oczywiście Ukraińcy są dziś tak bardzo proeuropejscy, tak bardzo chcą uciekać ze Wschodu, tak liczą na Zachód, że na początku różnie może być. Ale z czasem, gdy oswoją się z realiami, mogą stać się czynnikiem odnowy Europy, bardzo znaczącą częścią tego drugiego płuca, o którym mówił Jan Paweł II.

Politycy PO tego nie rozumieją?
Politycy PO chcą płynąć w głównym nurcie, a to oznacza, że chcą być małą łódką przytroczoną do dużego okrętu. Ale sytuacja zmusza ich do pewnej gry.

Czemu właściwie Tusk czy Sikorski nie wykorzystują sprawy Ukrainy do budowania pozycji na rynku międzynarodowym?
Otóż mogę rozwinąć odpowiedź na poprzednie pytanie. Ciągle przewija się zarzut, że oczekuję Tuska, Sikorskiego czy Schetyny na Majdanie. Nie oczekuję, oczekuję ich aktywności innego rodzaju. I po części oni ją nawet podjęli, przynajmniej w słowach. Ale za późno, za mało energicznie i wyraźnie pod naciskiem. W gabinetach ciągle słychać o przegranej sprawie, podjętej już decyzji o unii celnej Ukrainy i Rosji itd. Ponieważ ten rząd ma skrajną skłonność do sprowadzania swych działań do propagandy, to obawiamy się, że i w tym wypadku chodzi tylko o nią. Skądinąd nikt nie zauważa, że kolejne deklaracje o akcji w Unii Europejskiej, propozycji pośrednictwa, to wypełnianie tego, co proponowaliśmy na naszych konferencjach prasowych. Cieszę się, ale tak naprawdę nie wiem, czy jakaś akcja naprawdę trwa, bo z innych źródeł ciągle płyną te pesymistyczne przesłania.

Przejdźmy do spraw polskich. Jak Pan przyjął pojawienie się partii Jarosława Gowina? Jest po to, by doprowadzić do przesilenia w PO?
Tę inicjatywę można interpretować w sposób bardzo prosty. Jarosław Gowin z jednej strony wiedział, że mu w PO głowę utną, z drugiej miał duże ambicje osobiste. Kiedy znalazł się na zewnątrz PO, pozbierał tych, którzy po drodze poodpadali z różnych partii, głównie z PiS. Czy stoi za tym szerszy plan, że trzeba zastąpićPlatformę, bo się zużyła i nie daje gwarancji utrzymania rządów, i że może to zrobić wystylizowany na przywódcę Jarosław Gowin – tego nie wiem. Nie wykluczam tego, oczywiście, ale wydaje się, że inicjatywa ta ma charakter prosty, bez głębszego planu. W polityce ambicje, poczucie zagrożenia odgrywają ogromną rolę.

A może chodzi o to, by zatrzymać odpływ wyborców od partii systemu III RP? Żeby rozczarowani PO nie zaczęli głosować na PiS?
Co do tego, że to partia systemu, ma pani rację, nie mam co do tego żadnej wątpliwości. Nic zabawniejszego niż twierdzenie, że to jest jakiś drugi PiS. Przecież tam jest dużo ludzi, którzy nie chcieli być w PiS, bo jesteśmy partią, która właśnie chce zmienić system. Ci, którzy od nas odeszli, w żadnym razie nie chcieli zmieniać systemu, tylko robić kariery, jakoś się z nim poukładać. Ponadto Jarosław Gowin ponosi odpowiedzialność za wszystkie grzechy Platformy i w niektórych trudnych dla PO momentach był na pierwszym froncie jej działań. Pamiętam na przykład jego słowa o aferze hazardowej – szedł twardo tą ich politgramotą, że to prowokacja CBA, zastawiona pułapka na premiera itd. Podobny charakter miały jego wystąpienia o Smoleńsku. Teraz wydaje mu się chyba, że przejmie idee PiS, które przyciągały część centrowych wyborców, którzy od nas odeszli na skutek koalicji z Samoobroną i LPR. Zniechęceni do Platformy mogliby teraz glosować na Gowina. Ale ta wiara oparta jest wyłącznie na zamyśle medialnym i manipulacji – że z tego wszystkiego, co robił w PO, zostanie wizerunkowo oczyszczony. Zrobimy wszystko, by skuteczność tej akcji była możliwie niewielka, i sądzę, że w niemałej mierze nam się to uda.

Jak Pan ocenia to, co dzieje się w PO? Donald Tusk, mimo wewnętrznej opozycji, przeprowadził zmiany w OFE, marginalizuje Grzegorza Schetynę. Słupki w sondażach pokazują, że zaczął odrabiać straty.
Słupki mogą się zmieniać, lecz to skutki raczej kolejnych ataków na PiS, ale też może jeszcze innych względów. Ogłoszenie, że PiS ma wedle sondaży 244 miejsca w parlamencie, znakomicie służyło zdyscyplinowaniu koalicji w sprawie OFE. Przed ostatecznymi wyborami zarządu PO pojawiła się poprawa. Po drodze nic szczególnie ważnego się nie zdarzyło. Mogę więc tylko powiedzieć: hmm…
Nigdy nie głosiłem tezy, że jest już po PO. Chciejstwo w polityce, kiedyś ogromnie rozpowszechnione wśród polskich partii, a i dziś obecne w części mediów, niczemu dobremu nie służy. Czeka nas wielka praca. No i powiem coś, co dziennikarze nie bardzo lubią: konsolidacja. Wyraźna uciecha z tworzenia różnych „trzecich sił” to albo wyraz chęci zachowania status quo w Polsce, albo objaw wielkiej nieroztropności, żeby nie powiedzieć inaczej.

Powtarza Pan, że całkowicie zniknęła ochrona pracy, pracownikom odbierane są podstawowe prawa, zastępują je śmieciowe umowy. Ale znów daje tu o sobie znać skuteczność rządów Tuska ‒ ludzie na to pozwalają.
To jest coś, co można określić jako skutki konsolidacji systemu postkomunistycznego przez Tuska, co po przerażeniu, jakie wywołały nasze rządy, nie było trudne. Powstał sojusz władz państwowych, dużej części samorządowych i mediów głównego nurtu. Nierównowaga daleka od modelu demokratycznego i praworządnego. To oczywiście wpływa na poczucie pewności siebie obywateli, prowadzi często do bezradności, tym bardziej że społeczeństwo obywatelskie w naszym kraju jest bardzo słabe i w dużej części też związane z systemem. Nie odmawiam Tuskowi pewnej sprawności, ale bez przesady. Gdyby chciał zrobić dla Polski coś dobrego i potrafił to uczynić, nie wchodząc w konflikt z establishmentem, to wówczas można by powiedzieć, że jest sprawny. A to, że mówimy o wielkim odbieraniu praw społecznych w sferze pracy, w innych sferach, to jest oczywiste. Tak po prostu jest i temu się trzeba przeciwstawiać.

Ostatnio jeżdżąc po kraju, mówi Pan na spotkaniach, że Polacy muszą więcej zarabiać. Każdy powinien mieć wyższą pensję. Nie obawia się Pan oskarżeń o populizm?
Powiedziałem o tym po raz pierwszy w Krynicy na początku września ‒ nastąpił atak. Dziś jednak twierdzenie, że w Polsce pensje są zaniżone w stosunku do wysokości PKB na głowę, padają z różnych stron. To, że są za niskie płace, jest oczywiście szkodliwe dla pracowników i ich rodzin, a poprzez to dla całego społeczeństwa, lecz także ‒ i chcę to mocno podkreślić ‒ jest szkodliwe dla gospodarki. Zmniejsza popyt, co utrudnia wzrost, a przede wszystkim ogromnie przeszkadza w unowocześnianiu przedsiębiorstw. Niektóre z nich przypominają dziś folwarki pańszczyźniane, gdzie przy spadku wydajności, poprzez coraz ostrzejszą eksploatację chłopów, zachowywano zadowalające właścicieli dochody. Nie ja sformułowałem to porównanie. Bardzo celne zresztą.

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. To czas, gdy Polacy spotykają się, rozmawiają przy świątecznych stołach. Myśli Pan, że będą też rozmawiać o tym, by zmienić kraj?
Dla mnie, po śmierci brata i bratowej oraz odejściu mamy, to będą smutne święta, ale nie chcę o tym mówić. Chciałbym, aby dla Polaków to były święta najszczęśliwsze, najpiękniejsze. Życzę im, żeby narodzenie Chrystusa było źródłem nadziei, bo to początek procesu zbawienia świata. I niech ta nadzieja na zbawienie będzie w centrum uwagi. Ale myślę, że wszyscy przy świątecznych stołach będziemy także myśleć o tym, co jest wokół nas, co się dzieje z Polską. Podczas rodzinnych spotkań na pewno pojawi się temat emigracji, bardzo wiele polskich rodzin ma dzieci, mężów, rodzeństwo czy rodziców za granicą. Na emigracji czasowej lub stałej. Wynikające z tego sieroctwo, rozbicie małżeństw i rodzin – dotyka to wielu z nas. Polacy będą pewnie zastanawiać się nad swoją przyszłością i być może przyjdzie do głowy naszym rodakom takie myślenie, że to nieprawda, że nie możemy nic zrobić. Że to przeświadczenie, rozpowszechnione od dziesięcioleci, że my nic nie możemy, nic od nas nie zależy, jest nieaktualne. Że teraz jest inaczej, tylko trzeba wiedzieć, w którą stronę iść. Że to wcale nie jest takie trudne. Sądzę, że zwłaszcza po tym, kiedy widzimy, co robią Ukraińcy, ta myśl o zmianie będzie się przy wielu rodzinnych rozmowach narzucać.

Łatwo jest zmienić Polskę?
Wystarczy wrzucić kartkę, pilnować legalności wyborów, nie dać się oszukiwać. To może jest najtrudniejsze – nie dać się oszukiwać.

Myśli Pan, że nadchodzący rok może przynieść przesilenie polityczne?
Jest taka możliwość – jeżeli w dwóch wyborach, europejskich i samorządowych, rządząca partia dostanie zły wynik, sytuacja na scenie politycznej może szybko i bardzo zdecydowanie się zmienić. Ta władza ma już bardzo wątłe podstawy.

Całość rozmowy w najnowszym wydaniu tygodnika "Gazeta Polska"
kac
O mnie kac

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka