CZYLI WYBUCH W KOLORZE LILARÓŻ.
* * * * *
* * * * *
PS. Po lekturze pierwszych komentarzy dostrzegłem, iż zamiast zastanowić się nad zestawionymi zdjęciami, komentatorzy skupiają się na mojej skromnej osobie, do czego zresztą jestem już przyzwyczajony. Niestety nie dostrzegają łatwo czytelnego przesłania notki - na pierwszych zdjęciach kolor lilaróż ma być efektem zjawisk innych, niż opisane w wersji oficjalnej. tymczsem taki sam kolor widać na twarzy Premiera. Rozwiązania dylematu są dwa:
- zwyczajne, że Tusk znajdował się w czasie katastrofy w skrzydle obłożony materiałami wybuchowymi i to co oglądamy obecnie, jest cudem chrurgii na niewyobrażalną skalę, a ostatnie zdjęcie dowodem zaniedbania kosmetologów.
- nadzwyczajne, że fotoszop wyciągając na zdjęciach lilaróż, zagalopował się o jedno zdjęcie za daleko.
