Przypomniało mi się kilka powiedzień:
1) Wolę uczciwego złodzieja (sic!) od nieuczciwego pozera (coś w tym stylu). Na zasadzie: wolę postkomunistę, który robi afery, niż postsolidarnościowca, który robi takie same afery.
2) Kto za młodu nie był komunistą ten świnia. Kto na starość nie jest konserwatystą, ten idiota.
3) Kto ukocha chrześcijaństwo ponad prawdę, wnet spostrzeże, że swe wyznanie kocha bardziej od chrześcijaństwa, a siebie kocha bardziej niż swoje wyznanie (Coleridge)
4) Spójrzmy na tych, którzy nie dążą do ukochania prawdy dla niej samej i za prawdę uznali pewne swoje zapatrywanie; ci ludzie nie kochają nic innego prócz tego, co stanowi własność ich duszy. Są to ludzie najbardziej nietolerancyjni....Ludzie ci nie mogą znieść, by ktoś szukał prawdy na innej drodze (Prokopiuk).
A teraz to trzeba przemnożyć. Choć, jak znam życie, większość podzieli.
DOPISEK I ZAGADKA LOGICZNA
To by dało się wytłumaczyć taką logiką:
- komunista (w domyśle: nie liberalny tylko twardogłowy) przynajmniej reprezentuje bezkompromisowo pewne wartości, ale liberalny katolik - taki letni, różowawy, to już żadnych.
Ale nie wiem czy ta logiczna interpretacja by odpowiadała twórcom.
Zostaje jeszcze odróżnienie komunisty:
- prawdziwego (ideowca) a'la Waryński
- nieprawdziwego (nomenklaturę, karierowiczów)
- zbrodniarzy (ideowych lub bezideowych)
Jeśli mieli na myśli pierwszego, to gloryfikują ideologię komunistyczną.
Jeśli mieli na myśli drugiego to gloryfikują hipokryzję.
Jeśli zaś trzeciego, gloryfikują zbrodnię.