kamiuszek kamiuszek
2397
BLOG

Znaczki czasu

kamiuszek kamiuszek Kultura Obserwuj notkę 31

 

 
Byłem wczoraj na poczcie. Placówka niewielka i na uboczu, więc kolejek przeważnie nie ma. Nie wspominałem o niej do tej pory, bo po pierwsze: jeszcze zleci się tłum i kameralny nastrój pryśnie. A po drugie: nie było o czym gadać. Poczta jak poczta. A teraz mogę opowiedzieć, bo odpowiednio: odstałem swoje w kolejce, więc nikt się na moją ulubioną pocztę nie ma powodu łaszczyć, no i zauważyłem coś niezwykłego. Myślę, że temat godny co najmniej takiego pióra kulturalnego jak Kłopotowski. Ale że ten jest ostatnio specem od tabletów, to trudno. Muszą państwo ścierpieć moje gadanie w tej niekończącej się zimowej aurze.
 
Wszyscy pamiętamy film Fargo - ponurą historię o bandziorach nieudacznikach. O chciwości, ambicji i tchórzostwie, no i o lokalnej policji, która z porywaczami-przygłupami, a potem przygłupami-mordercami sobie jakoś poradziła. Nie ma w tym filmie oczyszczenia. Mróz, zawieja, narzędzia subtelne jak siekiera i trwoga, że ludzie ludziom takie rzeczy robią. A przez cały film depresyjna muzyka. Nad wszystkim góruje postać drwala - gigantycznej maskoty tego kawałka świata, która z toporem na ramieniu stoi w śnieżycy i patrzy przygłupiasto jak tępo odlany krasnal ogrodowy wielkości Godzilli. I nie ma tam żadnej pociechy. Historia na faktach i choć sprawiedliwości stało się zadość, to co z tego? Życia ofiarom się nie wróci. Nie ma w tym filmie radosnego finału. Może i pogoda się zmienia w epilogu na wiosenną - bo jakiś czas minął zanim dorwali spiritusa movensa i wzięli w panice piszczącego zakuli w kajdanki. Ale żadnej w tym ulgi nie ma, bo skoro taka przeciętna cwano-głupia pierdoła uruchomiła seryjną zbrodnię, to nikt nie jest bezpieczny, nigdzie. Tak ten film się zapamiętuje i tak o tym filmie się mówi. Jednak zostawmy kino, bo jesteśmy na poczcie.
 
Jak się stoi w kolejce to jest czas, aby się rozejrzeć. Zwróciłem uwagę na plakat informujący o nowych znaczkach. Niby o znaczkach często na poczcie można poczytać, ale o takich jeszcze nigdy. Patrzę na to, patrzę i powoli do mnie dociera, że to w ogóle są... znaczki. Jest perforacja, ale wzór bardzo abstrakcyjny. Przypominający raczej rysunek na banderoli, albo geometryczny wzorek na ceracie. Nie to że szczególnie brzydki, ale kojarzący się ze wszystkim tylko nie ze znaczkami. Na nieszczeście ilustracja od razu skancerowana. Nie, nie perforacja, ale ilustracja - jakby coś wygryzło rysunek i zostawiło białe plamy. Potem się dopatrzyłem, że jest w tym chaosie porządek. Dwa ząbki białe wgryzione w prostokąt, czynią z niego mało foremną literę E, natomiast kwadracik wybielony zamienia inny rysunek w coś, w czym można się doszukać litery P. Oczywiste - E jak przesyłka ekonomiczna, P jak priorytetowa. Domyśliłem się po chwili - żaden wyczyn. bo i ten debil, który zlecił porwanie żony, na pewno by się domyślił.
 
Co jeszcze jest ciekawego w tych znaczkach. Napisy. Polska i nazwisko projektantki - bo na znaczkach się takie rzeczy jeszcze podaje i bardzo dobrze. Oprócz tego są liczby i litery. Łatwo się domyślić, a całej systematyki nie ma powodu przedstawiać: liczba informuje o wadze przesyłki, dla której ten znaczek jest odpowiedni, a litera o taryfie. No i to wszystko. Nie ma na tych znaczkach cen w złotówka. Zdziwiło mnie to odrobinę, ale okazało się, że i znaczki jeszcze normalne, wyglądające na tradycyjne, przedrewolucyjne również ceny w złotych polskich nie posiadają. I tu zatrzęsła mi się rękach, bo albo Poczta ubezpiecza się tak na wypadek, gdybyśmy mieli z dnia na dzień wstąpić do strefy euro, albo obawia się hiperinflacji. Chciałem nawet upewnić się, czy to, co widzę na plakacie, rozumiem jak autorzy rewolucji chcieli. Pani w okienku na pewno by mi wytłumaczyła i byłbym teraz ekspert. Ale, jak mówiłem, akurat stała kolejka długa, więc nie chciałem dręczyć tych co za mną pogawędką o znaczkach. Więc proszę o szczegóły rewolucji znaczkowej mnie nie pytać, tylko zajrzeć pod podany na końcu link. Nic mi się nie zdaje, prawda?
 
Zasmuciła mnie ta znaczkowa rewolucja - nie żebym był filatelistą, Dla filatelistów poczta ma krótkie serie. One pozostaną w ofercie i będą jeszcze krótsze, więc cenniejsze - wierzmy rzecznikowi, przecież nie ma powodów by nas zwodzić. Zasmuciłem się, bo zaraz mi się w takich razach film Fargo przypomina. Poczta polska zamienia znaczki w rzekomo wygodniejsze quasi-banderole, zastępując historyjkę, obrazek, graficzkę, jakimś abstrakcyjnym wzorem. Znaczki zostały odarte z tej funkcji artystycznej, kulturalnej i rozrywkowej. Pozbyto się wartości dodanej, tej niemierzalnej. I już nie da się nic wyczytać z dowody opłaty pocztowej - cena, gabaryt, gabaryt, cena. Polska. I na nic tu nazwisko projektantki. Została goła rola systemowa, abstrakcyjna. To już lepiej gdyby tam kod paskowy drukowali, albo od razu ten drugi kod kropkowy, który rozumieją nowoczesne komórki i ajpady. Byłoby jeszcze prościej i szybciej i bez żadnych złudzeń. A taki link z kodu można byłoby dzierżawić firmom. Patrzyłoby się telefonem na znaczek, a on myk otwierałby stronę z prezentami na Święta albo z promocją na Dzień Babci, lub reklamą firmy ściągającej wierzytelności od nierzetelnych kontrahentów, gdybyśmy akurat wysyłali list polecony w takiej sprawie. Możliwości są olbrzymie, perspektywy niezwykłe - to pewnie im przygląda się ze swojej wysokości gigantyczny drwal-maskota.
 
O czym jest Fargo? O zbrodni, miłości i jej braku, oraz o komunikacji. Zbrodnia i miłość jest w wielu filmach. Pogadajmy o komunikacji. Źli nawet jeśli się dogadują, to nie robią tego, na co się umówili. Złym telewizor niemiłosiernie śnieży i szumi, ale to nie przeszkadza w gapieniu się. Zły, który chce przejść na stronę dobrych, musi zerwać kontakt z koleżkami, po prostu zerwać kontakt - tego wymaga od niego prawo i... to wystarczy. Zły nie rozmawia, zły oszukuje, zły trajkocze bez przerwy i bez sensu albo milczy jak kłoda o wyżartym przez korniki mózgu. Zły wreszcie, jak go złapią, zapomina ludzkiego języka w gębie i piszczy jak przydepnięta mysz. Zły odbiera człowieczeństwo zaklejając usta porwanej, aby nie wrzeszczała i zakładając jej torbę na głowę, aby nie widziała. Zmienia ją nie w zakładnika nawet, ale w towar - zrozpaczony towar. A dobrzy? Dobrzy w tym filmie po prostu rozmawiają. Dzięki temu złapią bandziora. Dzięki procedurom nastawionym na komunikację, dzięki obyczajowi dzielenia się niepokojącymi spostrzeżeniami. Dobrzy czasami mówią śmiesznie, jak główna bohaterka - taki ma akcent dziwaczny, że nawet Polak słyszy, że to zabawne. Ale rozmawiają. Dobrzy nie mogą dogadać się ze złymi. Tak już jest i tak odróżnia się jednych od drugich natychmiast. 
 
Nasz kolega Gabriel mówi, że gdy czyta o Duchu Świętym, to ma wrażenie, że czyta o komunikacji. Warto tę myśl zapamiętać. No dobrze, ale co ma Fargo do poczty? Poczta to komunikacja, ale to słabe zbyt ogólne. Więc przypomnijmy. Film Fargo jest o zbrodni, miłości, komunikacji oraz o... znaczkach. Główna bohaterka - policjantka, która prowadzi skuteczne dochodzenie - ma męża. Mąż ten startuje w konkursie na znaczek pocztowy. Niecodzienny szczegół z życia prowincji. Rysuje jakieś ptaszysko. Moim zdaniem to jest ten wiosenny szczegół - szczegół antyzimowy. Pod koniec filmu, kiedy sprawa jest już rozwiązana, policjantka siedzi w łóżku z mężem i rozmawiają jak zgodne małżeństwo. Niestety chłop nie wygrał konkursu - jego projekt nie będzie na najdroższym znaczku. Będzie za to na tych tańszych - chyba 10-centowych - i żona pociesza go, że to świetnie, bo właśnie te znaczki są najczęściej potrzebne na poczcie.
 
W zimowym świecie Fargo życie jest możliwe tylko dlatego, że znaczki zdobi się ptactwem wodnym, a ambicją jest służyć innym. To nie procedury, taryfy i banderole pozwoliły policjantce w zaawansowanej ciąży dorwać drągala-psychopatę na środku jeziora. Procedury byłby niczym, a życie miałoby mniej sensu, gdyby nie te śmieszne pogaduszki i znaczki za 10 centów.
 
 
http://media.poczta-polska.pl/pr/236011/rewolucja-na-poczcie-firma-wprowadza-zupelnie-nowe-znaczki
kamiuszek
O mnie kamiuszek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura