Jesteśmy narodem nudnych starych pierdzieli. Bo domyślam się, że po tytule uznaliście (błędnie) niniejszy tekst za historię o tym, jak to sztab wyborczy Murka Jarka Marka Jurka przekupował wychodzących z kościoła wyborców tanim piwem, albo Janusz Palikot ponownie "zmobilizował" studentów do zbierania podpisów na Dżamejkę - i dlatego jesteście nudnymi starymi pierdzielami. Ta historia nie ma nic wspólnego z Polską. A szkoda.
W Wielkiej Brytanii podejście ludzi do wyborów jest bardziej wyluzowane. Nawet jeśli tamtejsi politycy to jeszcze większe głąby niż nasi, co widać po różnych ustawach i przepisach, które podobno miały ograniczać przestępczość, a kończyły się tylko zabieraniem uczciwym obywatelom takich dziwnych rzeczy jak klingońskie miecze czy pistolety na kulki. Ale co to ma wspólnego z lodami? Tyle, że przywódcy trzech największych partii: konserwatysta David Cameron, liberał Nick Clegg i labourzysta Gordon Brown prezentują swoje facjaty na kubeczkach lodów Ben & Jerry's. Z tematów poza-lodowych, w wyborach po raz kolejny startuje Oficjalna Partia Potwornych Szalejących Świrów (Official Monster Raving Loony Party) - coś w stylu naszej Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, ale bez udziału miernych satyryków z antysemickimi obsesjami. Członkowie OMRLP kandydują dla jaj, mają absurdalne programy rodem z Monty Pythona... I od czasu do czasu udaje im się zdobyć jakieś stanowisko. Niestety, u nas taki numer nie przejdzie, bo w UK funkcjonuje demokratyczna monarchia, a u nas idiotokratyczna oligarchia.
