karol123 karol123
272
BLOG

Australia- jutro też referendum

karol123 karol123 Społeczeństwo Obserwuj notkę 32

Dzień przed wyborami w Polsce, a więc jutro 14 października odbędzie się w Australii referendum dotyczące zmian w konstytucji polegających przede wszystkim na ustanowieniu aborygeńskiego ciała doradczego zwanego potocznie ‘The Voice’. Pytanie referendalne jest w stylu poprzednich referendów, a więc nie odnosi się bezpośrednio do meritum, ale ogólnie do zmiany prawnej i brzmi jak poniżej:

„A Proposed Law: to alter the Constitution to recognise the First Peoples of Australia by establishing an Aboriginal and Torres Strait Islander Voice. Do you approve this proposed alteration?”

Czyli:
„Proponowane prawo: zmiana Konstytucji w celu uznania pierwszych ludów Australii poprzez ustanowienie instytucji pod nazwą Glos Aborygenów i Mieszkańców Wysp w Cieśninie Torresa. Czy zgadzasz się z proponowaną zmianą?”

W powyższym pytaniu nie ma bliższego wyjaśnienia czym konkretnie ma ten Głos być ani w jaki sposób ma być wybierany i jakie będą jego prerogatywy. Zakłada się, że będzie on ciałem doradczym dla Parlamentu i Rządu australijskiego, w sprawach dotyczących aborygenów i mieszkańców wysp Cieśniny Torresa.

Jednakże dosyć mocno lewicowy rząd australijski nie kwapił się zbytnio, aby wyjaśnić społeczeństwu co jest konkretnie grane.
A że jest grane i to nawet na kilku fortepianach to sprawa oczywista.

Umieszczenie w Konstytucji takiej organizacji będzie bowiem w praktyce wyjęciem jej spod kontroli społeczeństwa pozostawiając interpretacje jej ewentualnych działań w gestii Sadu Najwyższego w więc instytucji również pozostającej poza takową kontrolą, nominowanego a nie wybieranego.

Przykładem radosnej działalności tego Sądu w zakresie prawa konstytucyjnego jest wyrok w znanej sprawie Mabo ver Queensland z 1992 roku w którym 6 z 7 sędziów wprowadziło do australijskiego systemu prawnego pojęcie Native Title czyli trzecią formę własności ziemi.

W rezultacie wszelkie ewentualne sprzeciwy lub żądania Glosu względem polityki rządu australijskiego będą rozstrzygane właśnie na tej drodze bez uwzględniania głosu większości społeczeństwa. Może to skutkować podziałem narodu wg linii rasowych oraz ewentualnym paraliżem władz tak wykonawczych jak i ustawodawczych.

W kampanii przedreferendalnej pojawiły się oskarżenia właściwie nie tylko Królestwa Wielkiej Brytanii o wszystko co nastąpiło po wcieleniu Australii do Korony a więc po 1788 roku ale rasy białej jako takiej gdyż w środowiskach lewackich aktywistów żywe jest przekonanie jakoby wszelkie zło przypłynęło właśnie wraz z jej przedstawicielami a przedtem ludy miejscowe żyły sobie omalże w raju będąc zespolone z ziemia i naturą aczkolwiek na poziomie kamienia łupanego. W politpoprawnym szale zapominają jednak o tym, że obecnie około 40% obywateli nie ma pochodzenia brytyjskiego a połowa z nich nie jest nawet Europejczykami.

Do prawdziwej paranoi należy zaliczyć przykładowo tendencje anty-integracyjne i próby odtworzenia starych aborygeńskich kultur w sensie dosłownym a więc nakłonienie członków aborygeńskiej społeczności do powrotu do praktyk ich przodków nawet jeśli nikt już nie jest w stanie ich odtworzyć.

Mamy wiec szukanie korzeni na siłę, bo się to może po prostu opłacać, gdyż na takie powiązane fikcje podatnik łoży miliardy dolarów. Rezultatem jest gwałtowny wzrost liczby osób identyfikujących się z Pierwszymi Ludami nawet jeśli ich rzeczywiste pokrewieństwo nie ma nic wspólnego ani z wodą o dowolnym numerze ani z kisielem. Wzrost pomiędzy spisami powszechnymi z 2021 i 2016 wyniósł bowiem ponad 160 tysięcy i wystąpił najwyraźniej w grupie wiekowej 0-19 lat.

Problemem stało się więc określenie kto konkretnie i na podstawie jakich kryteriów może być zaliczany do grupy mającej określone i całkiem znaczące przywileje. Przykładem politpoprawności w działaniu była sprawa dziennikarza Andrew Bolta w 2011, który w swoim tekście wyszydził wygrywanie konkursów dla aborygenów w dziedzinie sztuki/literatury przez osoby bardziej przypominające rudych i piegowatych Anglików czy wręcz o rysach azjatyckich. Czyżby prawdziwych Aborygenów już nie było?

Opieka Społeczna czyli Centrelink posługuje się trzema klasycznymi kryteriami, a więc dana osoba aby uzyskać dostęp do specjalnych i wyłącznych apanaży powinna:


1. Posiadać istotnie pochodzenie aborygeńskie. Z tym jest kłopot, bo badania genetyczne nie wchodzą w grę jako upokarzające dla kandydatów.

2. Identyfikować się sama jako Aborygen lub mieszkaniec Wysp Cieśniny Torresa (to jest łatwe)

3. Być zaakceptowana jako taka przez tą część społeczeństwa w której żyje lub żyła kiedyś. Nie jest jasne czy musi to być społeczeństwo aborygeńskie.

W praktyce Centrelink staje przed wyjątkowo trudnym zadaniem i w obawie o oskarżenie o rasizm może w swojej dobroci zakwalifikować np. przybyszów ze Sri Lanki, czarnych jak …. najbardziej jako rdzennych mieszkańców Australii (sprawa rodziny Appo).

Na dzień przed szanse na akceptację pytania referendalnego są niewielkie, w granicach od 40 do 45%.

Do przyjęcia nowego prawa potrzebne są dwie rzeczy: bezwzględna większość w głosowaniu powszechnym oraz uzyskanie akceptacji w większości z 6 stanów Australii. Powszechnie wyrażana jest opinia, że jest to jedno z najważniejszych referendów w historii Australii, 45 z kolei. Jak dotąd na 44 przeprowadzone jedynie 8 zakończyło się aprobacja proponowanych zmian. Jedną z najbardziej spektakularnych porażek było to z 1999 roku dotyczące ustanowienia Australii jako republiki. Ale to już zupełnie inna choć ciekawa historia.


karol123
O mnie karol123

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo