CC0
CC0

Polsce grozi epidemia. "Lęk przed antyszczepionkowcami jest za duży, czas na kary"

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 133
Widzimy niestety niemoc państwa w egzekwowaniu przepisów administracyjnych. Bo jeżeli ktoś nie podda dziecka szczepieniom według kalendarza szczepień, podlega karze. Myślę, że ten strach, obawa, żeby nie drażnić tych antyszczepionkowców, jest zdecydowanie za duży – mówi Salonowi 24 Bolesław Piecha, poseł PiS, były wiceminister zdrowia.

Docierają do nas kolejne informacje o epidemii odry, koklusza (krztuśca). Dużo zachorowań jest w Rumunii, Czechach. Pojawiły się też w Polsce. Lekarze zalecają szczepienie dzieci, ale w społeczeństwie są obawy związane ze szczepionkami, po epidemii COVID-19 one mocno wzrosły.

Bolesław Piecha: Bez wątpienia są problemy, które stwarzają przede wszystkim środowiska antyszczepionkowe. Organizują one jakieś demonstracje, imprezy dla zakażonych, np. słynne ospa party, straszą domniemanymi skutkami ubocznymi szczepionek. Bazują wyłącznie na strachu, wywołaniu taniej sensacji. Efektem jest spadek zaszczepionych z obowiązkowego kalendarza szczepień.

Skutki uboczne szczepionek naprawdę się jednak zdarzają, a pokutuje też pogląd, że choroby wieku dziecięcego są łagodne, po ich przechorowaniu nabiera się odporności, więc po co dziecko katować szczepieniem?

Skutki uboczne szczepionek są to zjawiska naprawdę niezwykle rzadkie, jednostkowe, marginalne wynikające z braku szczepienia jest znacznie poważniejsze. Niestety te choroby wieku dziecięcego są bardzo różne. Czasem przebiegają łagodnie, ale mają niezwykle poważne powikłania. Zapalenie mózgu przy odrze, wcale nie jest takie rzadkie. Jest w zasadzie skazaniem dziecka na śmierć lub na bardzo ciężkie kalectwo. Dlatego zdecydowanie zachęcam do szczepień i myślę, że trzeba jednak wdrożyć te wszystkie prawem przewidziane środki, żeby twardo egzekwować realizację kalendarza szczepień. To po pierwsze. Po drugie konieczne jest skupienie się na edukacji. Ostatnio temu tematowi poświęcone były obrady w sejmowej Komisji Zdrowia. Wnioski są smutne. Nie potrafimy znaleźć odpowiedniego i skutecznego języka, który pozwoliłby skutecznie przeciwstawić się tym z jednej strony bardzo agresywnym, z drugiej strony opartym na nieprawdziwych, jednostkowych zdarzeniach argumentom antyszczepionkowców, za którymi nie stoą żadne argumenty naukowe. To niezwykle ważne zadanie dla specjalistów z dziedziny zdrowia publicznego i komunikacji publicznej. Ciągle o tym mówimy za mało. Zapomnieliśmy, bo wydawało nam się, że problem nie istnieje, a to nieprawda. Niewątpliwie od pewnego czasu mamy spadek tzw. obowiązkowego kalendarza szczepień. Widzimy też niestety niemoc państwa w egzekwowaniu przepisów administracyjnych. Bo jeżeli ktoś nie podda dziecka szczepieniom według kalendarza szczepień, podlega karze. Myślę, że ten strach, obawa, żeby nie drażnić tych antyszczepionkowców, jest zdecydowanie za duży.

Tylko czy decyzje administracyjne, kary, nie są naruszeniem ludzkiej wolności?

Swoboda kończy się tam, gdzie narusza się wolność drugiego człowieka, jego prawo do życia i zdrowia. Gdybyśmy myśleli inaczej, doprowadzilibyśmy do anarchii. Dążą do niej środowiska antyszczepionkowe, których narracja oparta jest na przesłankach nieracjonalnych, hejterskich. Na pewno nie może dominować. Uważam, że państwo musi być troszeczkę bardziej asertywne wobec zachowań tej drugiej strony. Pojawia się szereg nieprawdziwych informacji, fake newsów o szczepionkach. Jakoby choroby były czymś w porządku, niegroźnym, a największym wrogiem dzieci były szczepionki. Tylko chyba 90 proc. ludzi to nie są idioci, jak twierdzi 10 proc. nawiedzonych.

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo