rozpylaczek rozpylaczek
737
BLOG

Poseł Zbigniew Kuźmiuk ma zmartwienie

rozpylaczek rozpylaczek Gospodarka Obserwuj notkę 7

Zbigniew Kuźmiuk jest postacią pocieszną. Zajmuje się głównie udowadnianiem, że Polska pod rządami Donalda Tuska jest w ruinie, co widać już po samych tytułach jego komentarzy: „Polska wymiera i emigruje”, „Bieda niestety nie reaguje na zaklęcia Tuska”, „Kto przeprosi Polaków za stracone 6 lat?”, „Grabież jako metoda rządzenia”…

Kuźmiuk jest ekonomistą. Prawdziwym (w przeciwieństwie do oficjalnego eksperta gospodarczego PiS-u Beaty Szydło, która jest etnografem), choć wykształconym w PRL i na prowincjonalnych uczelniach (w Kielcach i Radomiu). Umie posługiwać się aparatem naukowym, ale robi to właśnie w sposób niesłychanie pocieszny. Wyszukuje najbardziej dla Polski niekorzystne statystyki („Polska najgorsza w unijnym rankingu jakości transportu”), straszy wyimaginowanymi zagrożeniami („Przerażający raport NIK o sprzedaży ziemi cudzoziemcom”) i pomniejsza nawet najbardziej oczywiste pozytywne dane („Symboliczny wzrost gospodarczy, który niczego nie rozwiązuje”). A wszystko to typową dla wykształciuchów kulawą polszczyzną, z rażącymi błędami ortograficznymi (rzeczownik odsłowny „nicnierobienie” Kuźmiuk regularnie pisze jako trzy wyrazy), interpunkcyjnymi (specjalizuje się w oddzielaniu przeciekiem podmiotu od orzeczenia: „6-letniego nic nie robienia, nie przykryje aktywność na Twitterze”, „Zapowiedzi byłej posłanki Sawickiej, materializują się”),  składniowym (uwielbia rusycyzmy, zwłaszcza umieszczanie zaimka zwrotnego na końcu zdania) czy nadużywaniem cudzysłowów („Rząd Tuska »załatwił« producentów wieprzowiny”).

Zbigniew Kuźmiuk jest prawdziwym mistrzem w narzekaniu na zjawiska, które normalnych ludzi powinny cieszyć.

Dzisiaj Kuźmiuk napisał tekst „Trochę prawdy o naszych relacjach finansowych z Unią”, w którym ze zgrozą stwierdza, że w latach 2005-2013 nasza unijna składka wrosła o ponad 2 mld euro, z 2,4 do ponad 4 mld.

A w przyszłości będzie jeszcze gorzej: „W praktyce oznacza to, że jeżeli składka w roku 2014 wynosi około 4,5 mld euro to w roku 2020 zbliży się ona do poziomu 6,5 mld euro, a więc w ciągu najbliższego 7-lecia wpłacimy do budżetu UE kwotę w przedziale 35-40 mld euro”.

Straszne, prawda?

Ekonomista Kuźmiuk podaje przyczynę tej strasznej katastrofy: Ze składki zapłaconej w roku 2013 wynoszącej 4,4 mld euro, 3,2 mld euro to składka zależna o poziomu naszego PNB (produktu narodowego brutto), a 1,2 mld euro to udział w podatku VAT i tzw. tradycyjne środki własne UE takie jak cła, opłaty wyrównawcze itp. Oznacza to, że około 75% naszej składki zależy od poziomu naszego PNB i razem ze wzrostem gospodarczym w Polsce, ta część naszej składki będzie corocznie rosła”.

Tak! Nasza unijna składka w niemal trzech czwartych (Kuźmiuk za bardzo zaokrąglił wyliczenia, w rzeczywistości chodzi o około 73 proc., a nie 75) zależy od polskiego dochodu narodowego i szybko rośnie, bo polski dochód narodowy też szybko rośnie. Mnie to cieszy.

Kuźmiuka to martwi. Taki specyficzny rodzaj patriotyzmu.

Jerzy Skoczylas

rozpylaczek
O mnie rozpylaczek

Stoję tam, gdzie stało ZOMO, dziecko resortowe, dziadek z Wehrmachtu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka