Nie obchodzi mnie co, kiedy i w jakim garniturze powie nasz premier. Kogo zwolni, kogo oszczędzi i jak oceni jego następny ruch prasa. Nawet nie ekscytują mnie wyrazy zakończone na piiip, obleśne rozmowy Chlebowskiego i 10 letnia przyjaźń Drzewieckiego z Rysiem, żałosne uwijanie się wokół przetargu na sprzedaż stoczni, miauczący Schetyna i smutny fan Shreka.
Tym mniej mnie to interesuje im bardziej ma to przykryć niewygodną prawdę. PO odchodzi w marnym stylu!
Porażka! To już nie brak klasy. O, nie przesadzajmy. Nie mam tak wygórowanych żądań. Ale po chłopakach z PO można by spodziewać się choć trochę fasonu. Ot, takie zapomniane słowo z przedmieścia, które lubił mój ojciec (pewnie dlatego zawsze wypowiadam je z sympatią). Ale zamiast brawurowych posunięć widzimy nerwowe pocieranie spoconych rączek o nowiutkie garniturki. W miejsce bezczelnych przekrętów nieudolne próby skubnięcia kilku groszy extra. A jak nie wyjdzie, skrzętne pakowanie biurowych spinaczy.
Zamiast szarży husarii, tylko jak mantra powtarzane pojękiwania: A …. PIS???
Ale tu nawet PIS nie pomoże!
PS: Afera katarska! Ależ skąd. Zdaje się, że nawet przetargu porządnie nie udało się ustawić. Na razie b.d.