Kazimierz Jaworski Kazimierz Jaworski
334
BLOG

Pomyłka czy akceptacja - pytanie do Marka Jurka

Kazimierz Jaworski Kazimierz Jaworski Polityka Obserwuj notkę 1

Jeszcze nie tak dawno temu Ryszard Czarnecki, Jan Filip Libicki i Marek Jurek byli członkami tego samego ugrupowania, Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. Jego upadek stanowi oddzielne, ważne pytanie przy rozstrzyganiu kwestii, dlaczego w Polsce nie funkcjonuje dziś na scenie politycznej jedno, dominujące ugrupowanie o charakterze konserwatywnym.

Przypominam wspólne pochodzenie partyjne tych trzech polityków, na dodatek w ugrupowaniu mającym chrześcijaństwo w nazwie, w związku z atakiem Ryszarda Czarneckiego na Jana Filipa Libickiego za jego wypowiedź, w której przeciwstawił się propagandzie homoseksualnej. Jest niesłychanie charakterystyczne, że z PiS-u dobiegają w takiej sytuacji wypowiedzi w rodzaju: Nie chcę komentować wypowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej. Oni, zdaje się, wolą zajmować się homoseksualistami, niż autostradami. Większość społeczeństwa ma jednak inne priorytety i zainteresowania: autostrady i drogi szybkiego ruchu są ważniejsze od mniejszości seksualnych”.Najbardziej klasyczną wypowiedzią tego nurtu jest ta Wojciecha Wencla sprzed wyborów, gdy stwierdził on: „Jeśli chodzi o tematy ważne dla katolików, takie jak aborcja czy prawa homoseksualistów, cieszę się, że w tej kampanii mówiło się o nich mniej. Mam wrażenie, że gorące debaty z pogranicza prawa i religii od lat są w Polsce inspirowane przez rosyjskie służby specjalne, żeby podzielić środowiska konserwatywne w momencie, gdy waży się polska podmiotowość”.

Wszyscy politycy nurtu konserwatywnego, którzy próbowali realizować swe poglądy w ramach PiS wiedzą, że w tym właśnie leży sedno problemu, dla którego PiS tylko propagandowo może uchodzić za ugrupowanie o takim charakterze. Wie o tym doskonale Jan Filip Libicki, który senatorem PO jest w obecnej kadencji po raz pierwszy, wcześniej zasiadając w ławach PiS. Zapewne musi wiedzieć o tym nawet Ryszard Czarnecki. Wiem o tymi ja, bo gdy w poprzedniej kadencji rozpoczęły się walki o sprawy sztucznego zapłodnienia pozaustrojowego okazało się, iż projekt w pełni zgodny z prawem naturalnym i nauczaniem Kościoła trzeba było składać, jako obywatelski. PiS przedkładało chęć uwzględnienia, niemożliwej do przyjęcia ze względów moralnych unijnej dyrektywy, o jakości tkanek i narządów, musiało do swego projektu wprowadzić rozwiązanie moralnie nieakceptowalne – adopcję prenatalną.

Zaistniała obecna sytuacja stawia jednak przede wszystkim pytanie przed Markiem Jurkiem. Odszedł on z PiS w 2007 roku na znak sprzeciwu właśnie przeciw temu, iż ugrupowanie to uważa za politycznie korzystne wycofywanie z debaty publicznej wszelkich postulatów o charakterze moralnym. Kilka tygodni temu Marek Jurek do współpracy z PiS powrócił, jakby przyjmując, że coś się pod tym względem zmieniło. Skoro zdecydował się udzielić swoistego moralnego votum zaufania PiS-owi, to on powinien innym politykom, a przede wszystkim wyborcom wyjaśnić, jak zaistniałą sytuację należy rozumieć. Czy znowu się co do oceny PiS pomylił, a może sam zaczął akceptować sposób uprawiania polityki polegający na tym, by patrzeć, co robi PO, by potem usiłować mieć własne zdanie?


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka