Od co najmniej czterech dni głównym tematem informacji w mainstreamowych mediach są listy wyborcze PO. Kto zasłużył na jedynkę, kogo wyrzucili z pierwszej dziesiątki, gdzie sięgnęły macki Grabarczyka, a gdzie swego dopiął Schetyna. Do wyborów jeszcze pięć miesięcy, ale Platforma już podgrzewa atmosferę. Pojawiają się glosy pokrzywdzonych i niezadowolonych, regionalni włodarze starają się racjonalnie wytłumaczyć takie a nie inne decyzje personalne, karuzela medialna się kręci. I jak echo powtarza: PO, PO, PO......
Za kilka tygodni będziemy mieli powtórkę z rozrywki: zarząd krajowy (czytaj D. Tusk) weźmie łopatkę i zamiesza w wiaderku z nazwiskami. I znowu będą się wypowiadać i ci zadowoleni, i ci nieco mniej. A z góry usłyszymy głos: to wszystko dla dobra Polski, chcemy dać Polakom wybrać swoich przedstawicieli spośród najlepszych kandydatów. A w mediach znów będzie się niosło: PO, PO, PO....
Szkoda tylko, że czasem ta "najlepszość" kandydatów polega na umiejętności pojawienia się z bukietem kwiatów w mało stosownym momencie.
