Goldsteinwisz Goldsteinwisz
558
BLOG

wszechświat

Goldsteinwisz Goldsteinwisz Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 13
W wątku   Masa Wszechświata – odpowiedź  wydarzyło się coś niezamierzonego.
Pan Józef Gelbard próbując przeformatować tekst posta usunął wypowiedzi, a format pozostał.
Czy da się wkleić ten post, aby margines nie wychodził poza ekran? Sprawdźmy to:
 
12G
Odpowiadam na pytania.
 
    W notce tej spróbuję odpowiedzieć na pytania zadane w komentarzach do notki opisującej mechanizm sukcesywnego wzrostu masy Wszechświata, może nawet trochę rozwinąć rzecz. Podobne pytania zadawałem sobie podczas przemyśleń, które doprowadziły do popełnienia książek, których tytuły podałem w innych miejscach. Pytań było bez liku. Tylko na część udało mi się odpowiedzieć. Musiałem przy tym dokonać licznych przewartościowań, porzucić sporo nawyków myślowych, sporo "oczywistości". Właściwie to dopiero początek. W książkach tych aż się roi od propozycji tematów badawczych dla przyszłych doktorantów. Chodzi tu o kierunek, anie o ostateczną odpowiedź. Z tego powodu, na tym etapie, jest mi trudno ustosunkować się w sposób w pełni zadawalający do każdej wątpliwości, trudno odpowiedzieć na każde pytanie. A jednak dalsze notki uwydatnią to, co nowe, to, co nieprzewidywalne w obrębie tradycyjnych paradygmatów. Przy okazji pojawią się też odpowiedzi na pytania, na które dziś odpowiedzi nie ma. Autorowi poniższych pytań jestem wdzięczny, gdyż pytania te mają moc inspirującą. Mam nadzieję, że choć w części zaspokoję Jego ciekawość. Może nawet uzna On niesprzeczność wyników mych badań z rzeczywistością ustaleń empirycznych, za rzecz wartą przemyśleń.
Nie rozumiem tego, że skoro obecnie wyliczona masa wynosi 8E+52kg to pewną jej część stanowi energia potencjalna, a więc cofając się wstecz gdy promień był mniejszy, więc energia potencjalna mniejsza, to masa materii musiałaby być mniejsza od obserwowanej grawitacyjnej? Jak mniejsza? Bo ze wzoru to można i odczytać, że dąży do zera w momencie Big Bangu?
Słusznie. Wzór ten słuszny może być tylko dla określonego przedziału czasowego. Jakiego? Z całą pewnością nie może dotyczyć pierwszych chwil ekspansji (trudno nazwać to wybuchem). W przyszłości opiszę model tego zdarzenia, co się mogło dziać od samego początku (inflację odrzucam). Niżej (w tej notce) pokrótce opiszę relację między energią potencjalną, a masą (nazwijmy to) substancjalną Wszechświata. Dodam do tego, że, zgodnie z modelem, jaki pragnę przedstawić, zeru równała się masa później, po zajściu przemiany fazowej. Od tego momentu także obowiązuje podany wzór. 
Jeszcze jedno:
(1)Przyjmuje się, że wszechświat początkowo nie miał materii a samą energię. Energia wybuchu to energia kinetyczna.Energia kinetyczna częściowo została uwięziona w barionach (w stosunku c^2) natomiast częściowo została zamieniona na energię potencjalną. I chodzi mi o to, że potencjalna nie wzięła się znikąd w ten sposób, że nie powinna powodować jednak wzrostu masy przy takiej zamianie. Bo owszem gdy oddalamy od siebie dwa ciała, to do tego układu dodajemy energię skumulowaną w postaci energii potencjalnej - ma Pan rację. (2)Ale rozszerzanie się wszechświata spowodowane jest przecież początkową energią kinetyczną, która nie dodała do układu masy dodatkowej a jedynie transformuje ją na energię potencjalną. Zatem nie rozumiem w jaki sposób rozwiązuje Pan ten problem? (3)Również nie rozumiem twierdzenia, że masa nie może się brać znikąd, bo Wielki Wybuch jest przecież energią znikąd. To chyba nie ma specjalnie znaczenia, czy znikąd w ułamku sekundy, czy znikąd w czasie 1/H? I dalej skoro wyliczone 8E+52kg jest masą materii tzn, że nie uwzględnia energii kinetycznej mutującej do potencjalnej czyli kumulującej się w rozłożeniu materii?
    Przede wszystkim ustosunkuję się do tekstu podkreślonego, który w zasadzie implikuje resztę. (1) To, co się dziś przyjmuje, wprost jako prawdę, odrzucam z kretesem. Uważam, że na samym początku nie było energii kinetycznej, nie było "samej energii", nie było wybuchu. Układ stanowił granicznie ściśnięty "monokryształ" pramaterii (jej istotę opisałem w książce drugiej). Jedyną energią była energia potencjalna dodatnia grawitacyjnego odpychania. To jeden ze szczególnych stanów Wszechswiata oscylującego. Entropia wówczas miała wartość minimalną, nawet zerową (nie ma więc problemu z początkową entropią – korzyść). Bariony, leptony, cząstki dziś znane i nieznane, a także oddziaływania elektro-słabe i silne, zakodowane były w "DNA" pramaterii. Tak na marginesie dodaję, że w wymienionej książce także wskazuję na to, czym fizycznie może być ciemna materia. Model mój pozwala także na to.
(2) Rozszerzanie się Wszechświata w tej sytuacji przypomina sprężynę wcześniej ściśniętą do granic możliwości. Analogia ta wskazuje na określony priorytet filozoficzny, który stanowi busolę dla mych dociekań. Chodzi o jedność swiata niezależnie od skali. Nasze procedury badawcze, teorie, uwarunkowane przez nasze możliwości percepcyjne, różne w różnych skalach poznawczych, nie są moim skromnym zdaniem jakościami ontologicznymi. Przyroda jest jedna.
    Energia kinetyczna? Czego energia? Energia jest wielkośćią fizyczną, jest tworem matematycznym. Nawet wśród fizyków pokutuje substancjalne jej traktowanie, tak, jak masę (też wielkość fizyczną) utożsamia się z materią substancjalną. Coś musiało mieć tę energię kinetyczną, to znaczy, coś musiało się poruszać. Co??? W dodatku: Jaki to miał być ruch? Dla przypomnienia, ruch jest względny. A energia kinetyczna? Także energia kinetyczna jest wielkością względną. I właśnie ona ma decydować o wielkości tego Swiata? Czy wielkość o charakterze względnym może przekształcać się w wielkość niezmienniczą? Przecież Wszechświat nie jest chimerą. Deus ex machina? Czy Wszechświat jest taki, albo siaki, w zależności od tego, skąd nań patrzymy? Ale jesteśmy przecież w środku i nie widzimy całości... Niezależnie od tego, czy brak obserwatorów w postaci ludzi (w tak wczesnej fazie Wybuchu) oznacza, że to nie ważne? Na wszystkie te pytania raczej nie odpowiem.
(3) Wielki Wybuch nie jest energią znikąd! Oto dowód na to, że w pewnych skalach kwantowa teoria pola nie jest adekwatna. To samo dotyczy zresztą OTW. "Energia z niczego przekształciła się w masę, czyli w cząstki a pole inflatonowe…itd.itp." Używa się też wyrażenia: "czysta energia". Co to takiego? To przecież metafizyka, rodzaj ezoteryki. Doszliśmy do granicy i nie potrafimy sobie tego uzmysłowić lub uczciwie powiedzieć sobie prawdę. To znak, że należy pójść inną drogą. Na razie z taśmy schodzi doktor za doktorem. Kluczem dla rozwiązania kwestii jest uzmysłowienie sobie między innymi tego, co opisałem w notkach 11, na które jakoś nie zwrócono uwagi. Po prostu, jesteśmy już zakodowani czymś innym. Przepraszam za to aroganckie sformułowanie. Taka jest ludzka natura, więc i moja. Nie jestem Marsjaninem. Uświadomiłem sobie wszystko dopiero gdy siwizna przyprószyła me skronie. I kto powiedział, że fizyk w wieku 40 lat powinien iść na emeryturę?
  
    Ekspansja Wszechświata dziś opisywana jest przez równania pola OTW, w szczególności równanie Friedmanna-Einsteina (dziś z dodatkiem stałej kosmologicznej). W związku z tym sądzi się, że materia (nawet galaktyki) nie uczestniczy w ekspansji przestrzeni. Modelem poglądowym tego jest nadmuchiwany balon, na którego powierzchni kropki przedstawiają galaktyki. Jednak to rozwiązanie jest dość problematyczne: "Przecież Wszechświat w swych początkach był znacznie mniejszy od galaktyk." Same kropki nie są przy tym geometrycznymi punktami. Uważam, że rozszerzanie się ma miejsce w całej przestrzeni, w każdej skali, także tej najmniejszej. Wprowadzenie bytu elementarnego absolutnie, umożliwia koherentny opis ekspansji, szczególnie u samych jej początków. Nie chodzi zatem o zmiany krzywizny przestrzeni, a o ruch względny, począwszy od skali bytu elementarnego absolutnie. Tylko w sytuacji immanentnej ziarnistości bytu materialnego (i skwantowaniu w tym sensie) można mówić o ekspansji, tak w obrębie układów – cząstek, jak i w skali ruchów względnych ciał. Zasygnalizowałem to oględnie w notce ostatniej. A przyczyną samego oddalania jest powszechne odpychanie w najwczesniejszej fazie ekspansji. Głębszą analizę tego problemu znajdziecie w moich książkach.
    Zgodnie z koncepcją, jaką przedstawiam w swych pracach, w skali absolutnie elementarnej jedynym oddziaływaniem jest grawitacja. Pozostałe są rezultatem złożoności układów w skali subatomowej. Każda cząstka ma budowę uwarunkowaną grawitacyjnie. Rozszerzaja się nawet czastki elementarne (oczywiście proporcjonalnie), zresztą dla nas w sposób niedostrzegalny. Wszak również wydłuża się przysłowiowa linijka. Modelu tego dziś wykluczyć nie można na bazie faktów doświadczalnych (nie chodzi o interpretację tych faktów, na ogół zgodną z przyjętą koncepcją).
To oczywiście model, a nie prawda objawiona (mi przez ↑). Zgodnie z tym modelem, to, co powiedziane było o energii potencjalnej, obowiązuje w każdej skali. Rośnie więc masa wszystkich ciał, wszystkich cząstek, proporcjonalnie, składając się na wzrost globalnej masy Wszechświata. W kontekście tym zrozumiałe jest też wprowadzenie pojęcia Umownej Masy Wszechświata w notce 12D.
    Przedstawiając ten model nie uważam za swój zasadniczy cel przekonywanie kogokolwiek o jego słuszności. Uważam, że każda koncepcja, szczególnie źródłowa, powinna być poddana weryfikacji. To jedna z przyczyn mojego wejścia do Salonu. Nie mniej jednak sądzę, że już na tym etapie dociekań nie można odmówić temu modelowi wewnętrznej spójności i niesprzeczności z tym, co wiemy o świecie na podstawie badań empirycznych. Pokażą to notki następne, wskazuje na to treść mych książek. Już pisałem (czy słudznie?), że OTW nie opisuje Wszechświata w sposób wewnętrznie spójny. Model, który przedstawiam, stanowi rodzaj alternatywy dla modelu przyjętego dziś powszechnie. Innych modeli, to znaczy nie bazujących na OTW, w gruncie rzeczy nie rozważano, gdyż od razu po ogłoszeniu OTW, towarzystwo gremialnie rzuciło się na ten temat badawczy, widząc w nim coś w rodzaju "Świętego Graala".
    A czym jest byt absolutnie elementarny, napiszę innym razem. Wspomnę tylko, że koncepcja moja daje możliwość modelowania tzw. WW od samego początku bez domniemań graniczących z metafizyką, których jedną z przyczyn jest, moim skromnym zdaniem, choćby unikanie grawitacji w kwantowej teorii pola. Sprawom tym poświęciłem prawie całą książkę (tę drugą), a w Salonie, jak dotąd, w szczególności, notki opatrzone numerem 11.
    Wiele problemów czeka na rozwiazanie. Praca moja przedstawia koncepcję, a nie rozwiazanie całościowe i zupełne. Koncepcja moja wskazuje przede wszystkim na określony kierunek dla badań bardziej szczegółowych, a przy tym jest falsyfikowalna.
    Nie piszę, by przekonać, by głosić "jedyną rację". Nie jestem maniakiem (nie brakuje takich również w Salonie) i nie zabiegam o wyznawców. Po prostu przedstawiam i uzasadniam swój punkt widzenia. Jak już wspomniałem, chodzi o przedstawienie alternatywy dla tego, co dziś powszechnie przyjęte (z braku laku?) i nie działa jak należy.
    I jeszcze jedno. W książkach swych, do treści zasadniczych, kluczowych, wprowadzam czytelnika stopniowo, oswajam go z tym, co może zaskoczyć, a nawet spowodować "reakcję obronną", stwarzam bazę argumentacyjną dla tez, które w momencie ich wypowiadania wydają się już logiczną konsekwencją, a nawet koniecznością. Przy pisaniu notek taka możliwość raczej nie istnieje.
 

Tagi: wszechświat

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie