Lecę, jako się napisało, przez Moskwę na Krym. Z Symferopola mnie zapewniali, że na mój przyjazd będzie już prąd – i rzeczywiście: wczoraj podłączyli linię przez Cieśninę Kerczeńską. No, to Ukraińcy też uruchomili swoją linię. A na ulicach demonstracje: „Odłączcie nas od Ukrainy! Nie chcemy od nich prądu!!”.
Trudno się dziwić. Podłączą – a ktoregoś pięknego dnia, np. w Wigilię, Prawy Sektor znów podłoży bombę w rozdzielni...
Zupelnie inaczej cyta się rosyjskie gazety. U nich nie ma tego, co u nas: u nas wszystkie gazety piszą to samo, tym samym językiem. Tam jest ciekawie. P.gen.Puczkow udziela np. wywiadu w sprawie dostaw do Donbasu: „Przyjeżdżają tam z Czerwonego Krzyża i innych – a my to razem ze strażą graniczna i celnikani ukraińskimi rozdzielamy, rozwozimy...” „A to służby ukraińskie, czy separatystów z Donieckiej RL?” - „Ukraińskie. Podlegają pod Kijów. Ale my ich żywimy i poimy, bo wojskowi z Donieckiej RL i Łuhańskiej RL ich na swoje terytoria nie wpuszczają”.
Prawda, że wygląda to trochę inaczej, niż w opisach politruków z „polskiej” prasy? Przypominam, że po przejęciu Krymu, po roku okrutnych walk w Donbasie i mordach w Odessie, liczba Ukraińców nie lubiących Rosjan wzrosla... z 19% do 25%! Granica z Rosją jest (poza odcinkiem Donbasu) otwarta, przechodzi kto chce, a najlepiej sprzedającymi się w Moskwie słodyczami są czekoladki produkowane w zakładach JE Piotra Poroszenki.
Dla porównania: gdy doszło do napięcia między Belgia, Francją, Luksemburgiem i Niemcami, a USA, to Amerykanie prawie przestali pić francuskie wina, a nazwa potrawy „francuskie frytki”zostala zmieniona na „Freedom Frites”.
D***kracja to zaiste ustrój totalitarny.
Ludzie na lotnisku w Szeremietiewie tacy sami, jak w calej Europie – tylko Arabów i Murzynów jakoś nie widać. I znacznie mniejszy tłok.
Coraz więcej rosyjskich telewizyj zwraca się z prośbami o wywiady. Będzie dobrze!