KOSIKOSI KOSIKOSI
306
BLOG

Podatki? Unikam.

KOSIKOSI KOSIKOSI Polityka Obserwuj notkę 9

 

 

Ostatnio głośno o aferach „podatkowych” w rządzie. Minister Nowak nie wpisał do oświadczenia majątkowego ekskluzywnego zegarka, Adam Hofman zataił prawie 100 tysięcy złotych, a Janusz Palikot zapomniał że ma samolot.

O ile sytuacje takie budzą moje obrzydzenie jeśli chodzi o polityków, o tyle gdy chodzi o zwykłego Kowalskiego jest już zupełnie odwrotnie.

Podatki to „ciężki” temat. Gdy dowiaduję się że któryś z polityków, który należy do frakcji rządzącej podnoszącej nam na każdym kroku opłaty i wpychającej kłody pod nogi każdemu obywatelowi sam dodatkowo, w dodatku zarabiając nie mało, kantuje i omija ustawy, które osobiście popierał, to krew się we mnie gotuje.

Gdy jednak odwrócić sytuację i przedstawić przykład typowego, przeciętnego obywatela i nie ważne czy zarabia on 2000 złotych miesięcznie czy 2 miliony złotych, ważne żeby tak jak większość z nas, był ofiarą durnych ustaw podatkowych i haraczu który wymusza na nas rząd, to jakoś mi nie jest wesoło gdy dowiaduję się że któregoś z nich złapali na oszustwach podatkowych. Oceniajcie to jak chcecie, ale jestem wręcz zły, że go złapali.

Wszyscy Ci, którzy uciekają z pieniędzmi za granicę żeby nie płacić podatków w kraju, ludzie którzy wpisują sobie najniższą krajową na papierze, a w rzeczywistości zarabiają 20 x tyle, ludzie którzy kręcą i kłamią w oświadczeniach, lokują pieniądze na kontach swoich żon, dzieci czy rodziców tudzież trzymają je w sejfie w domu aby tylko państwo się do nich nie dobrało, to dla mnie swego rodzaju bohaterowie.

Zaznaczam tutaj, że nie chodzi mi o krętaczy typu Pan od „Amber Gold”, którzy krzywdzą i okradają innych ludzi, ale o normalnie, uczciwie pracujących obywateli, którzy nie godzą się na to aby swoją ciężką pracą w lwiej części dzielić się ze złodziejem jakim jest państwo.

Nie dziwię się, że oglądając w TV kolejne afery na szczeblach władzy, ktoś uznaje że jeśli jego pieniądze mają zostać zabrane mu tylko po to aby ktoś postawiony „wyżej” od niego miał je ukraść, decyduje się na obchodzenie prawa.

Popieram tych którzy „oszukali” ZUS, NFZ czy US, bo co to za zło moralne, obronić się przed złodziejem? To dla mnie wręcz konieczność.

Kupujesz samochód? Zapłać podatek od WZBOGACENIA się.

Ciężko pracujesz po 6 dni w tygodniu? Zapłać za to podatek.

Jak już zapłaciłeś podatek od tego, że ciężko pracujesz to teraz zapłać go jeszcze tysiąc razy, kupując każdą rzecz w sklepie. Od pudełka zapałek, przez rower, po pieluchy dla dziecka.

Kolega pożycza Ci pieniądze? Nie zapomnij zgłosić tego skarbówce…

Wymieniać można bez końca, a swoich odczuć gdy dostawałem RMUA w pracy i patrzyłem  ile pieniędzy mi zabierają w każdym miesiącu, a później mówią bezczelnie że moja emerytura wyniesie może ze 2000 złotych jak dobrze pójdzie, a jak chce mieć więcej to mam sobie odkładać prywatnie, nie opiszę.

„Skasować” za opiekę medyczną też łatwo, tylko dlaczego później gdy chcę zapisać się do Neurologa słyszę w słuchawce że termin oczekiwania, to 6 miesięcy więc w sumie wychodzi na to że i tak trzeba iść prywatnie.

To za przeproszeniem za co ja płacę? Również wolę oszukać, dać im jak najmniej i za oszczędzoną kwotę zapisać się do prywatnej kliniki albo leczyć się prywatnie. Przynajmniej będę wiedział za co płacę. Co prawda kolejki również są, ale nie tak kosmiczne jak w publicznych zakładach.

Emerytura? Jakim prawem ktoś w ogóle nakazuje mi pracować do określonego wieku, pod groźbą nie wypłacenia mi zebranych środków? Bo przecież to są jedynie środki wirtualne, które wydaje się na obecnych emerytów… Powiem szczerze, że w głębokim poważaniu mam obecnych emerytów i tą całą „umowę społeczną”. W dodatku jeszcze przekręty z OFE.

Tak czy inaczej wychodzi na to, że odkładam w zakresie prywatnym, bo przecież później będę zdychać na emeryturze przed telewizorem w ostatnich latach swojego życia, zamiast podróżować po świecie czy zbijać bąki na leżaku w Sopocie, a zimą jeżdżąc na narty ze swoimi wnukami bez stresu że zabraknie mi na lekarstwa czy jedzenie.

Widziałem dokładnie jak było z moją babcią. Zakupy w najtańszym sklepie, ze skrupulatnie odliczoną gotówką. 8 złotych na dzień. Zbierała tygodniami, gdy chciała dać mi 50 złotych na urodziny. Wtedy brałem, teraz w życiu nie przyjąłbym tych pieniędzy, bo wiem ile wyrzeczeń ją to kosztowało.

Teraz większość już wie, że sami kształtujemy swoją przyszłość i na państwo nie mamy co liczyć. Ona tej wiedzy nie posiadała. Była takim „królikiem doświadczalnym”. Skończyła marnie, bo dla mnie to nie było „życie”. To była wegetacja. Gdyby nie pomoc rodziny i fakt, że od czasu do czasu moi rodzice zabrali ją w jakieś ładne miejsce, to siedziałaby do śmierci w swoich czterech ścianach, oglądając powtórki „Klanu” albo plotkując z sąsiadkami.

Nie uważam, że oszukiwanie państwa to coś złego. Pochwalam każdego, komu udało się w jakiś sposób „okantować” tę złodziejską machinę. Czy nie płacenie podatków krzywdzi innych obywateli? Zapewne tak. W końcu im mniej wpływa do kasy skarbu państwa, to po odjęciu tego co ukradną wszyscy „kolesie” z wysokich szczebli, jeszcze mniej zostanie dla tych co nie mają pomysłu na to jak oszukiwać albo nie chcą tego robić. Mnie osobiście to jednak nie przeszkadza. Może dzięki temu sami zreflektują się i zaczną obchodzić prawo razem z resztą. Jeśli nie, to cóż. Ich wybór.

Mam dosyć oglądania się w życiu na innych i przejmowania się ich losem. Nie czuję się solidarny z narodem, nie obchodzą mnie moi sąsiedzi i ludzie których mijam na ulicy. Sytuacja w tym kraju sprawiła, że jestem obojętny. Liczy się tylko moja rodzina, moi bliscy i ja. Jeśli znajdę jeszcze ciekawsze sposoby na to aby jak najmniej z moich pieniędzy trafiało do państwowej kiesy, to zrobię to bez mrugnięcia okiem.

Skoro państwo istnieje u nas jedynie po to by ogołocić nas najlepiej z każdego grosza, korupcja szaleje, a politycy nas okradają śmiejąc się nam w twarz, to gram według ich zasad i nie mam z tego powodu żadnych moralnych rozterek.

Nie mieszkamy w Finlandii. Może to przez takich jak ja, ale spędziłem już w tym kraju już wystarczająco wiele czasu aby nauczyć się, że świata nie zmienię, żadnej solidarnej walki nigdy nie będzie, bo jesteśmy tak podzieleni i skłóceni że tylko człowiek niespełna rozumu mógłby liczyć na jakieś „pospolite ruszenie”, a i też wybory sobie odpuściłem. Jakie znaczenie ma mój głos, gdy zmieniają się jedynie nazwy partii, w których ciągle zasiadają ci sami złodzieje?

Radzę sobie na własną rękę. Czy oszukuję? Owszem, ale czy gdy podejdzie do mnie człowiek z nożem i będzie chciał moich pieniędzy, a mnie uda się uciec, przez co bandyta ten okradnie innego przechodnia, mam się czuć winny? Ja się uratowałem, niestety komuś innemu się to nie udało, co nie zmienia faktu że szczerze mu „kibicowałem”.

Tak więc mój pomysł jest następujący. Kantujmy „państwo” jak tylko się da i na największą skalę na jaką się da. Tak czy inaczej liczymy się tylko jako „jednostka”. Nie ma co zawracać sobie głowy „ogółem” Pojęcie „społeczeństwa” istnieje u nas jedynie po to aby łatwiej było okraść nas hurtowo. Indywidualne podejście każdego z nas, sprawiłoby że ta „hydra nienasycona” nie poradziłaby sobie z niczym i tego się obawiają, dlatego „przymus” jest dla nich najprostszym i najwygodniejszym wyjściem.

Jest jeszcze jedna kwestia. Chodzi o bunt. Każdy człowiek gdy chce się go do czegoś zmusić, zupełnie instynktownie i całkowicie naturalnie, buntuje się.  Fakt, że nie każdy się na ten bunt zdobywa, nie jest dla mnie wyznacznikiem i nie mam przez to zamiaru siedzieć w tym samym bagnie co reszta, bo przestraszyli się gęby Pana Tuska czy innego polityka, który szyderczo stwierdza, że chce jeszcze więcej i więcej naszych pieniędzy.

Moim celem w życiu jest dać im jak najmniej. Takich jak ja jest wbrew pozorom wielu. Zawsze można powiększyć szeregi i doskonale zdaję sobie sprawę, że gdyby 100% obywateli tak robiło, to powstałby jeden, wielki chaos. Jestem jednak pewien, że realnie może to być max 20% bo reszta się pogodzi ze swoim losem i będzie grzecznie dawać złodziejom w rządzie daninę każdego miesiąca. Właśnie dzięki tym 80% ma to sens. Jeśli oni nie chcą się „ustawić” to ich problem i niech oni utrzymują to pseudo państwo. Nikt nie zabrania im znaleźć się wśród mniejszości.

No i jeszcze jedno. Wcale nie trzeba łamać prawa. Wykorzystywanie luk prawnych i obchodzenie pewnych ustaw czy artykułów, zgodnie z obowiązującym prawem również jest możliwe. Tak więc w sumie, moralnie nawet w świetle prawa jesteśmy usprawiedliwieni :)

KOSIKOSI
O mnie KOSIKOSI

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka