KOSIKOSI KOSIKOSI
775
BLOG

Sen o debacie z Kaczyńskim..

KOSIKOSI KOSIKOSI Polityka Obserwuj notkę 37

Donald Tusk uderzył poniżej pasa. Zaprosił Jarosława Kaczyńskiego do otwartej debaty. W dodatku (o zgrozo) publicznie. Na ratunek już ruszył wierny rzecznik prasowy PiS, Adam Hofman i uznał, że i owszem, debata jest możliwa, ale dopiero gdy premier przeprosi za swe rządy i wszystkie zmarnowane lata podczas których rujnował kraj.

Czyli jak się domyślacie, drodzy państwo, było to jednoznaczne stwierdzenie, że żadnej debaty nie będzie.

Pan premier doskonale wiedział, że Jarosław Kaczyński odmówi.  Szczególnie po jego przykrych wspomnieniach z roku 2011 gdy dał namówić się na debatę z Tomaszem Lisem w której został lekko sponiewierany i od tamtej pory udziela się jedynie w "swoich" mediach", które wtedy przybiegły mu na ratunek i próbowały stworzyć wrażenie iż to nasz bohaterski bliźniak wyszedł z tarczą z tej potyczki.
 

Donald Tusk, zna go jednak lepiej niż my wszyscy razem wzięci. Jarosław Kaczyński nie jest typem osoby, która "debatuje". Szczególnie ostatnimi czasy. On raczej, propaguje swoje poglądy. Korzysta w tym celu z własnych, przychylnych mu mediów. Nie zjawia się tam gdzie mogliby zadać mu kłopotliwe pytania, gdzie musiałby stanąć oko w oko z obiektywnym dziennikarzem, który prowadziłby rozmowę w sposób inny niż jemu odpowiadający. Nie pójdzie gdzieś, gdzie ktoś mógłby podważać jego wizję świata, czy to polityczną, czy to światopoglądową czy jakże drażliwą kwestię smoleńską. Już był w takim miejscu i widać było zdecydowanie że mu się nie podobało i nie mógł za bardzo pojąć jak ktoś może być dla niego taki "nieuprzejmy" i zadawać mu trudne pytania.

Podejrzewam, że i tak prędzej poszedłby znowu rozmawiać z Tomaszem Lisem niż ze swoim typem na "persona non grata" całego świata, Donaldem Tuskiem.

Jarosław Kaczyński, przyznajmy to otwarcie, udziela się obecnie jedynie tam, gdzie mu przyklaskują. W swoim wcale nie ciasnym gronie fanów i zwolenników. To nie jest osoba, która walczy na  argumenty. On nie da sobie "w kaszę dmuchać" i nie pozwoli na żaden sprzeciw. Nie pójdzie stawić czoła kłopotliwym pytaniom, nie będzie się z niczego tłumaczyć. Przecież lepiej udzielić wywiadu dla gazetki braci Karnowskich lub mediów Tadeusza Rydzyka, gdzie pytania będą tak poukładane, żeby można było swobodnie obsmarować kogo się chce, przy okazji zareklamować swoją partię oraz osobę, a także zgadzając się w każdym punkcie z "niezależnym" dziennikarzem prowadzącym dojść wspólnie do wniosku że Donald Tusk i jego Platforma Obywatelska, jedyne co robią, to kradną, szkodzą i tylko PiS jest lekarstwem dla naszego pogrążającego się w kryzysie kraju.

Donald Tusk to perfidny typ jest. On też wcale żadnej debaty nie chce i nie potrzebuje. Co prawda w razie czego jest gotowy w niej wziąć udział i jestem pewien, że by ją wygrał, bo jest zdecydowanie bardziej medialny i nie oszukujmy się, Jarosław Kaczyński nie należy do osób lekkim i przyjemnych w obyciu. To raczej typ obrażalski, który wszędzie węszy spisek i ataki na swoją osobę. Tam gdzie Donald Tusk spokojnie odpowiadałby na zadawane pytania i zarzuty, Jarosław Kaczyński z trudnem wymuszałby na sobie urywane odpowiedzi, po czym na drugi dzień, przekazałby przez Adama Hofmana, że Donald Tusk mówił takie bzdury, że prezesowi aż szkoda było marnowania czasu aby na nie odpowiadać.

W każdym razie było to zagranie celowe. Pokazujące Jarosława Kaczyńskiego z pozycji tego, który się boi. No a skoro się boi, to ma coś do ukrycia albo jest nieszczery i w razie czego, w rozmowie w cztery oczy zabraknie mu argumentów na obronę głoszonych przez siebie teorii.

Może i celowe, ale w sumie... Uważam że właśnie taki jest Jarosław  Kaczyński. Malutki populista, który głosi swoje wyssane z palca teorie tam gdzie mu przyklaskują, a nie radzi sobie zupełnie z czymś takim jak otwarta debata z ludźmi, którzy mogą zagrozić jego wizji i temu co głosi. W dodatku typ despotyczny i nieznoszący sprzeciwu i ludzi o innym zdaniu niż on.  Proszę popatrzeć na jego wiecznie niezadowoloną minę i wymijające odpowiedzi, gdy jakiemuś dziennikarzowi spoza jego grona ulubieńców, uda się "dobić" do niego ze swoim "upierdliwym" (czyli trudnym) pytaniem.

 

Lepiej nie kusić licha i "psioczyć" i narzekać na Tuska z bezpiecznej odległości. W cztery oczy, to zdecydowanie za blisko. Jeszcze by się "odwinął" i trzebaby podkulić ogon i przestać na chwilę ujadać. Tego by fani i wyborcy Jarosława Kaczyńskiego nie zdzierżyli.

Nie ma się jednak co martwić. Jestem pewien, że bracia Karnowscy przybiegliby z pomocą, z prędkością światła i po tygodniu lub dwóch, Jarosław znowu byłby bohaterem wśród swoich a Donalda Tuska przedstawianoby jako tego, który miał łzy w oczach, gdy dzielny prezes punktował jego tragiczną i szkodliwą dla naszego cudownego kraju politykę.

Grunt to mieć wizję. Nie ważne jaką wizję. Ważne że własną...

KOSIKOSI
O mnie KOSIKOSI

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka