kot-bloga kot-bloga
54
BLOG

Herb "Reforma"

kot-bloga kot-bloga Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

 

w białym polu, na gruzach, rycerz stoi do góry nogami. Motto: "Byle z miejsca. Jakoś będzie"
(A. Fredro, "Nowe herby z ich godłami")
Ten, ograny do bólu, kawałek przyszedł kocisku do łebka, jak się dowiedział o kolejnej reformie systemu szkolnictwa wyższego. Na czym ona ma polegać dokładnie, nie wiadomo. Na stronach Ministerstwa Nauki szumnie ogłoszono konsultacje społeczne i podano informacje dla prasy (www.mnisw.gov.pl, jak kto ciekaw). Linku do projektu ustawy nie stwierdzono, a diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach.
Nic to, postanowiło kocisko skonsultować społecznie to, co Pani Minister była powiesiła. Ponieważ powiesiła pod hasłem "etyka" kot niniejszego bloga lojalnie uprzedza, że tu prywatę uprawia, bo kocia Pani (nie mylić  z Panią Minister) naukę od jakiegoś czasu uprawia,ergo et propter hoc reforma wpłynie na paniną pracę, a w konsekwencji i na zawartość kociej miseczki z żarciem.
Tzw.pierwsze primo: za 5 lat 5 uczelni w pierwszej setce uczelni światowych (zapewne wg. rankingu szanghajskiego). Łatwizna, proszę zatrudnić 50 noblistów, po 10 na każdej uczelni i już pozycja wzrośnie. Tylko trochę pieniedzy trzeba. Kot nie o tym jednak - leitmotifem reformy ma być miejsce w rankingu, to jest gonienie za wskaźnikami. Rezultat będzie prosty - wszystkie uczelnie będą interesować się tym. żeby sprawozdawczość się zgadzała, a nie rzeczywistą jakością nauki i dydaktyki. Nikomu, kto urodził się przed 1980 r. nie trzeba tłumaczyć, że mamy niezwykłą wręcz wprawę w dopasowywaniu wskaźników tak, żeby być10 potęgą gospodarczą świata. Reszta niech spyta mamy i taty.
A teraz reszta, w ministerialnym układzie
AUTONOMIA I KREATYWNOŚĆ
Uczelnie z prawami habilitacyjnymi same będą określać kierunki i programy studiów.To znaczy, że uczelnia z prawem nadawania stopnia dr hab. w zakresie pedagogiki wczesnoszkolnej sama zdecyduje o otwarciu kierunku  'matematyka" i ustali jego program. Albo otworzy studia z zakresu "zróżnicowania kulturowego kubków kawy." Czy dobrze kocisko zrozumiało?
Zachęty do prowadzenia studiów interdyscyplinarnych i międzywydziałowych. Zapewne premiowane przy ocenie uczelni. Wszystko ok, ale czy dotyczy to też medycyny, stomatologii, farmacji, prawa? Nawet w USA, gdzie interdyscyplinarność jest normalką  o ile kocisku wiadomo, ale głupie, więc może to nie tak, kształcą w ramach professional schools TYLKO w zakresie tych specjalności. Ostatecznie pozwalając na robienie 2 kierunków na raz.
Swoboda rektora w ustalaniu pensum. Uśmiało się kocisko pod wąsem. Oj uśmiało. To znaczy, że Pani w nagrodę za spory dorobek naukowy może dostać od rektora 800h do prowadzenia? Ba, i tak może. Jeśli się zgodzi. Pani właśnie się zwolniła z uczelni, na której jej "dobrowolne" pensum wynosiło 500h. I jak się nie podoba, to won.  Proszę pomyśleć, jakie to da możliwości "dokopania" mniej lubianym kolegom... Aha, i co z prawem pracy ustalającym maksymalny wymiar czasu pracy?
Inicjatywa w procedurze habilitacyjnej po stronie kandydata. A po czyjej, u licha ciężkiego, leży? Jakby Pani przez kilka lat nie walczyła z władzą akademicką jawną, tajną i dwupłciową, to uczelnia sama, z dobrego serca by ją usamodzielniła? Taaa....
OTWARCIE NA ŚWIAT
prawo zatrudniania na stanowisku profesora nadzwyczajnego lub wizytującego cudzoziemców i obywateli polskich, którzy uzyskali stopień doktora za granicą  bez konieczności procedury habilitacyjnej
Tak się kocisku ta myśl spodobała, że aż postanowiła ją wyróżnić. Rozumiem, że chodzi o uznanie zagranicznych doktoratów za równoważne polskiej habilitacji? Otóż kot niniejszego bloga pragnie poinformować Panią minister, że będzie to mieć trzy istotne konsekwencje:
1.    w świat idzie wiadomość, że uważamy polskie doktoraty za mniej wartościowe, niż angielskie, ukraińskie czy czeskie, zatem osoba z polskim doktoratem będzie uważana za granicą za kogoś, kto nie ma PhD lub jego odpowiednika ORAZ
2.    jest to czytelny sygnał, że nie warto robić w Polsce doktoratu. Każdy, kto ma choć trochę oleju w głowie zrobi go za granicą, choćby w Liberii (nie wiem, może genialni naukowo są) i będzie się starał o profesurę w Polsce.
3.    Zagraniczni studenci nie przyjadą do Polski robić doktoratów (vide pkt 1), a nasi wyjadą robić je gdzie indziej.
Kot się pyta, gdzie tu sens? Gdzie tu logika? Może warto wrócić do przedwojennego modelu habilitacji, która dawała po prostu prawo do wykładania na danej uczelni i ewentualnie połączyć ją z jakimś wariantem tenure?
Dodatkowe punkty przy akredytacji za studia w języku angielskim. Fajnie, prawo, polonistyka i filologia niemiecka też? A jak część kursów będzie w języku obcym, to co? A jak mamy szkołę prawa francuskiego, a nie angielskiego, to gorzej kształcimy?
PRZEDSIĘBIORCZOŚĆ I PRAKTYKA
Rzecznik Praw Absolwenta. ROTFL LOLres ipsa loquitur
Sprawny transfer wiedzy i komercjalizacja wyników badań - obowiązek posiadania regulaminów komercjalizacji i ochrony własności intelektualnej.Jakby większość uczelni ich nie miała. Niektóre od 30 lat nie zmieniane. Taki przejaw urzędniczej wiary, że jak się napisze regulamin, to się wszystko zrobi. Znajomi Pani komercjalizują poza uczelnią, bo ta pobiera narzut, ale w żaden sposób nie wspomaga ich działań. Nawet faktury trzeba wystawić samodzielnie.
ETYKA I TRANSPARENTNOŚĆ
Koniec pracy na dwóch etatach bez zgody rektora. Kot, owszem, popiera. Problem w tym, by nie wylać dziecka z kąpielą. O ile praca na dwóch uczelniach może rodzić konflikty etyczne, o tyle praca w szkole powszechnej, archiwum, wydawnictwie, szpitalu czy sądzie - nie. Oczywiście pod warunkiem, że uczony jest w stanie jej podołać bez uszczerbku dla swoich akademickich obowiązków. Co więcej, w wielu dziedzinach (nauki techniczne, medycyna, prawo) stała praktyka jest potrzebna, żeby dobrze uczyć i prowadzić badania. Poza tym wieloetatowość akademicka pojawiła się, by usprawiedliwić skandalicznie niski poziom zarobków uczonych w porównaniu do zarobków osób wykonujących zawody wymagające zbliżonych kwalifikacji. "Nie musimy im płacić, bo sobie dorobią." Nikt chyba, poza skrajnymi przypadkami, nie pracuje na dwóch etatach z radością. Większość chciałaby móc utrzymać rodzinę z jednego. Czy reformatorzy przewidują stosowną podwyżkę wynagrodzeń, żeby zrekompensować uszczerbek? Jeśli nie, może się okazać, że uczelnie niepubliczne wykupią na pniu zespoły badawcze i żaden publiczny uniwersytet nie będzie miał praw doktoryzowania. Alternatywa: uczelnia publiczna  albo Wyższa Szkoła Szkolnictwa Wyższego z pensją trzy razy wyższą zrobi się ciekawa.
Obowiązek przekazywania recenzji.Kot popiera. Podobnie, jak podwyższenie jakości prac dyplomowych (o tym ani słowa nie było) i zniesienie obowiązku ich pisania (o tym też ani słowa) . Jeśli ktoś ma 10 dyplomantów na studiach licencjackich i 10 magistrantów (standard na wielu wydziałach), musi w ciągu roku przeczytać dodatkowo około 1500 stron i to po kilka razy. Ja wiem, to średnio jakieś 4 strony dziennie, ale wszyscy oddają prace mniej więcej w tych samych terminach, więc się rzecz kumuluje. Poza tym, kot wie od Pani, dla większości studentów napisanie pracy jest równoznaczne z przepisaniem kawałków z prac cudzych. Kot ma wątpliwość, czy to ma sens.
POLITYKA ASPIRACYJNA
Tego kocisko już nijak nie rozumie. Chaotyczne i nie wyjaśniono, co naprawdę chcemy zrobić, jak to zrobić i czemu ma to służyć. Rotacje co 8 lat np. W Anglii można być zatrudnionym do końca życia jako lecturer, a mimo to w pierwszej setce rankingu szanghajskiego parę angielskich uczelni się znalazło. Amerykańskich też, choć tenure dotyczyć może wszystkich stanowisk.
Na zakończenie wideoklip. Kot niniejszego bloga wie, że kawałek jest stary, przypominany przy każdym zabiegu reformatorskim i w ogóle klisza. Kociska to jednak nie obchodzi, bo lubi Tolę Mankiewiczównę, a piosenka jest wiecznie aktualna.
 

Miau!

kot-bloga
O mnie kot-bloga

Wściekły (trzeci, nie uwzględniony przez Schrödingera stan, w którym może być kot z wiadomego eksperymentu)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie