Szanowny Panie Pasierbiewicz,
Przekazano mi Pana list, który przeczytałem z uwagą, ponieważ interesuje mnie, co Polacy, nasi wcześniej niedoceniani, a dzisiaj bezcenni sojusznicy, mają nam do powiedzenia. Zdziwiłem się jednak, że kieruje Pan swoje pytania do prezydenta USA, podczas gdy właściwymi adresatami powinni być niżsi rangą urzędnicy, na przykład dyplomaci reprezentujący nasz kraj w Polsce. Ponieważ nie jest dla mnie jasna Pana motywacja w stawianiu takich pytań, poleciłem moim służbom zbadanie, czy ma Pan jakieś związki z USA. Uzyskałem informację, że przebywał Pan w latach 70-tych w naszym kraju i znacząco przekroczył czas pobytu ponad granicę czasu określoną w wizie pobytowej. Mieliśmy przed laty wielkie kłopoty, by umożliwić Polakom przyjazd do USA w trybie bezwizowym, bo nielegalne przekraczanie terminów pobytu ponad czas określony w wizach stało się zbyt częstym przekroczeniem prawa przez niektórych Polaków i przypadki te blokowały możliwość zwolnienia Pana Rodaków z obowiązku wizowego. Przykro nam, że musieliśmy uznać te wykroczenia, w tym także Pana postępowanie, za działania na szkodę polskiego narodu, ale cieszymy się, że udało się już to zmienić.
Z treści Pana listu jasno dla nas wynika, że jest Pan przeciwnikiem siły politycznej aktualnie rządzącej Polską. Nie wnikamy w istotę politycznych podziałów w Polsce, a interesuje nas głównie to, co dotyczy polsko-amerykańskich relacji. Otóż warto, by Pan wiedział, że aktualnie te relacje są dzisiaj najlepsze w całej historii współpracy Polska-USA, a zwrot ten dokonał się dzięki postawie ekipy, która dzisiaj rządzi Polską. Mówimy o zwrocie, ponieważ wybory polityczne ekipy wcześniej rządzącej Polską były szczególnie nieprzyjazne wobec USA. Proszę przyjąć do wiadomości, że wierzymy w trwałość naszych sojuszniczych relacji z Polską, a Polacy najlepiej wiedzą jak postąpić w najbliższych wyborach, by nasz sojusz trwał.
Z poważaniem
„Prezydent USA”
