Krytyczno-cyniczny Krytyczno-cyniczny
291
BLOG

Jad kiełbasiany

Krytyczno-cyniczny Krytyczno-cyniczny Polityka Obserwuj notkę 2

 Czytam i oczom nie wierzę. Przynajmniej z początku nie wierzyłem. Bo zaraz sobie przypomniałem, ilu mędrkujących parapolitologów mamy w kraju. 

Uprzejmie odsyłam do tekstu, który zamierzam zaraz skomentować. 
http://stary.salon24.pl/442965,kielbasa

Przeczytane? Świetnie. 

Na wstępie zaznaczę, że z linią programową PiS-u nigdy nie było mi do końca po drodze. Ciężko mnie nazwać zwolennikiem tej partii, choć zdarzyło mi się na jej członków głosować. Nigdy nie pasowały mi socjalistyczne zapędy Kaczyńskiego, szczególnie w kwestiach gospodarczych. Uważam też, że kiepsko on radzi sobie pijarem, a i sporo zastrzeżeń mam do tego, jak sprawował się jako premier. 

Niemniej, w tym wypadku czuję się zobowiązany stanąć w obronie PiS-u, bo ktoś jeszcze gotów przyjąć głupoty powypisywane przez Starego za dobrą monetę. No to jedziemy.

Szanowny adwersarz raczył przytoczyć stalinowskiego genseka i opisaną przezeń metodę salami, po czym zaczął zaklinać rzeczywistość tak, aby fakty były po jedynej, słusznej stronie. Przyjrzyjmy się zatem tym faktom. 

Fakt 1 - Zły Kaczor oszukał ludzi, bo po wygranych wyborach nie było koalicji z PO. 
Problem w tym, że dla Kaczyńskiego koalicja z PO była wówczas pożądana. Jak skończyła się współpraca z szemranymi kolesiami z Samoobrony i ponurakami z LPR-u, cóż... każdy wie. Do koalicji nie doszło, bo Tusk zaczął stawiać takie żądania, jakby to on i jego partia wygrali wybory. Nikt przy zdrowych zmysłach by się na to nie zgodził. Ale też i niczego innego Tusk nie oczekiwał. Taki prezent od losu, jak tamte wybory, dostaje się tylko raz w życiu. Celowo stawiając żądania nie do przyjęcia, wpędził Kaczyńskiego w sytuację, w której ten aby sprawować władzę, musiał nie tylko zawieść oczekiwania wyborców względem koalicji, ale również związać się politycznie z partiami, które nie cieszyły się zbytnią popularnością (że tak to łagodnie ujmę). W ten sposób Tusk przygotował sobie drogę do zwycięstwa w następnych wyborach. Nie widzę innych powodów, dla których nie doszło do tej koalicji. Ot, polityka. Tusk miał okazję i ją wykorzystał. Natomiast szanowny adwersarz próbuje mi wmówić, że to wina Kaczyńskiego. Powiedz mi zatem Stary, co takiego Kaczyński zyskał rezygnując rzekomo z koalicji z PO? Chętnie się dowiem. 

Fakt 2 - Zły Kaczor obsadzał swoimi ludźmi struktury administracyjne, które powinny być niezależne od polityki.
Dosyć zabawmy zarzut. A była jakaś partia, która tego nie robiła po dojściu do władzy? Schowajmy naiwny idealizm do kieszeni, bo w polityce to można sobie nim co najwyżej cztery litery podetrzeć, a i to z kiepskim skutkiem. Prawda jest taka, że wszelkie "niezależne" struktury zawsze będą upolitycznione i wykorzystywane w ten czy inny sposób, dopóki władze owych struktur będą z nadania politycznego. Rozumiem, że Kaczyński miałby zostawić na tych stanowiskach popłuczyny z poprzedniego miotu, żeby go później kąsały po kostkach? Obsadził swoimi i tyle - zwykły pragmatyzm. Taki mamy (za przeproszeniem) posrany ustrój. KRRiT to już koronny na to dowód. Szanowny adwersarz wie, jak się obsadza skład tej rady? Dwóch członków Sejm, jednego Senat i kolejnych dwóch prezydent. Odpolitycznione i niezależne to to jak diabli. 

Fakt 3 - Zły Kaczor robił czystki w służbach specjalnych.
Przejdżmy teraz do "harcerzy". Moim zdaniem, dobrze Kaczyński zrobił. Nie trzeba być gigantem intelektu, żeby wiedzieć, że ówczesny wywiad i kontrwywiad był upośledzonym płodem z mariażu okrągłostołowych kanalii z sowieckimi sługusami. Już dawno powinno się dobić tego mutanta. Dobrze, że Kaczyński się za to zabrał (choć ze zbyt małym impetem), słusznie zapewne uznając, że obie te służby specjalne prowadziłyby działalność skierowaną przeciw niemu.

Fakt 4 - Zły Kaczor zwalczał inteligencję. 
A przy tym wszystkim jeszcze podobno czyszczono nam "środowiska inteligenckie", do których adwersarz raczył zaliczyć Gilowską (sic!). Serio? Szczerze przyznam, że moim zdaniem w Polsce takie środowiska się jeszcze nie odrodziły po sowieckiej okupacji. Jakieś pojedyncze jednostki gdzieś tam się trafią, ale nie nazwałbym tego środowiskiem. Adwersarz widzę niżej niż ja stawia poprzeczkę. Bo ja nigdy nie nazwałbym inteligentem kogoś, kto ma/miał jakiekolwiek powody, by obawiać się lustracji. 

Fakt 5 - Zły Kaczor siał propagandę.
Taaa... To niezłe żniwo zebrał, nie ma co. Bez żartów. Propaganda jest częścią polityki. Zawsze nią była. I szczerze? Niech sobie będzie. To i tak tylko papka dla masy "co to nie widzi dalej, niż kawał kiełbasy". Nie ma demokracji, która obyłaby się bez tego syfu. Ot, taki efekt powszechnego prawa wyborczego. A na koniec dodam, że niezdarne pląsy Farfała to i tak nic w porównaniu z baletnicami z Agory i ITI. 

Fakt 6 - Zły Kaczor chronił Radio Maryja.
No i? Dobrze robił. Gnijącego trupa jakim jest TVP oddał LPR-owi, a prywatne media, uwikłane w zbyt wiele układzików, bały się Kaczyńskiego i czasowo sprzymierzyły się z przyczajonym w cieniu Tuskiem. Takie realia. Czy szanowny adwersarz sugeruje, że Kaczyński obyłby się bez dostępu do środków masowego przekazu, podczas gdy jego przeciwnicy polityczni robiliby codziennie gromkie sru tu tu tu gdzie tylko się da? Powtarzam - ot, polityka. Bronił jedynego przychylnego mu medium. Z perspektywy czasu mogę poprzeć to działanie jeszcze z jednego powodu. Choć nie znoszę dewotyzmu, a działania Kościoła często mnie irytują, to muszę przyznać, że zarówno Radio Maryja, jak i Telewizja Trwam mają jedne z najlepiej prowadzonych programów informacyjnych. Nie ma w nich żadnej Stokrotki czy innego Lisa, którzy nieustannie wpieprzają się w rozmowę i przerywają zaproszonemu gościowi, żeby przypomnieć widzom/słuchaczom, że gwiazdkami to są oni, a nie gość właśnie. 

Fakt 7 - Zły Kaczor udawał, że jest prawicowcem, a był narodowo-katolickim lewadłem. 
Narodowo-katolicka lewica, to coś nowego. Serio, tego jeszcze nie słyszałem. Bez kpin, adwersarzu. Fakt, PiS zawsze miał w swoim programi rozbudowany socjal, ale na litość boską, nie czyni to jeszcze z nich lewicy. Podobnie, nie można mieć za złe (za lewe), że dążył/dąży do gruntownych zmian w polskim systemie państwowym, bo takie zmiany są potrzebne, póki jest jeszcze co ratować. 

Fakt 8 - Zły Kaczor chciał pożreć koalicjantów.
Nie widzę w tym ani niczego dziwnego, ani niczego niestosownego. Zarówno ponurak Giertych, jak i cwaniak Lepper byli kulą u nogi, a ich poczynania, można by rzec, budziły sporo wątpliwości. Był to pijarowy balast, którego Kaczyński musiał się pozbyć. Nie zamierzam tu zaprzeczać, pewnie chciał przeciągnąć nieco parlamentarzystów z tych dwóch partyjek na swoją stronę, ale z zasady będę piętnował z góry tylko ludzi, którzy są u Palikota czy Tuska. W pozostałych ugrupowaniach, jestem pewien, zawsze się trafi ktoś zasługujący na mandat poselski. Tym bardziej, że transfer polityczny nie zawsze jest świadectwem nielojalności i elastycznych poglądów, ale bywa również odwagi cywilnej i umiejętności przyznania się do błędu. Tak czy inaczej, to że PiS chciał wchłonąć koalicjantów było oczywistym, politycznym zagraniem. Adwersarz zastanawiał czym właściwie jest PO jeśli nie zlepkiem mniejszych partyjek? Takie mechanizmy demokracji. 

Fakt 9 - Zły Kaczor ma legion publicystów. 
Cały tekst opublikowany przez adwersarza, napisany oskarżycielskim tonem... oj, to właśnie takich publicystów jest legion. Żółcioplujcy z Czerskiej nawet się tym zawodowo trudnią. Jasne, przyznam, że jest w necie sporo bezkrytycznych piewców słuszności Kaczyńskiego, ale to naprawdę jest kropelka w morzu jadu, który codziennie wylewało się i dalej się wylewa na PiS. A jeśli adwersarz uwarza, że za wolnego człowieka to widać, miał za mało do czynienia z wszelkiej maści państwowymi instytucjami, gdzie od groma spraw załatwianych jest uznaniowo, bo przepisy zostały tak skonstruowane, że można je interpretować na pięć sposobów, a o tym, który sposób jest słuszny decyduje jakiś lokalny doża z partyjnego nadania. Nawet cholernego drzewa na własnej posesji ściąć nie mogę, bez wpieprzania się jakiegoś pachołka z urzędu - wolność jak cholera. Jak ja czasem zazdroszczę niektórym, że tak zręcznie potrafią pływać po tym bezbrzeżnym oceanie ułudy (obłudy?), jakim jest obecnie ten kraj. 

...

A na koniec drobne wyznanie - nic mnie tak nie drażni w publicystyce, jak stronniczość i podręcznikowe podejście do polityki. 

To co sprawdzało się pół wieku temu, nie ma absolutnie żadnego przełożenia na współczesność. Dlatego podpieranie się wypocinami jakiegoś sowieckiego parcha, sorry, mam za nic. Polityka to zarządzanie społeczeństwem, a ono nieustannie się zmienia, dlatego też trzeba być elastycznym. Mamy w Polsce partię, która się trzyma do dziś komuszych poradników i coś im się cienko wiedzie. Jeden był u nich taki, ale odniósł jakiś sukces wyborczy, więc stara gwardia uznała, że poradników nie czytał i go spacyfikowali. Ale mniejsza z Napieralskim. Chodzi mi o to, że nie istnieje żadna książka czy traktat, które pozwoliłyby zrozumieć działania polityków. Do tego trzeba rozumu, umiejętności kojarzenia faktów i braku jakichkolwiek uprzedzeń. A z tym ciężko, zarówno w dziennikarstwie, jak i w blogosferze. 

Cały tekst Starego to pozbawiona jakiejkolwiek polemiki breja, która nadawać się może chyba tylko do zobrazowania tego, jaki sukces odnieśli spece od socjotechnik zatrudniani przez Tuska. Nie wnikam, co zmotywowało autora do przedstawienia tak jednostronnego obrazu rzeczywistości. Nie chcę tu nikogo obrażać. Niemniej, uważam że do polityki powinno się podchodzić bez emocji, zaś w decyzjach polityków nie upatrywać się a priori wrodzonej wredności. Polityka to gra. Każdy gracz ma swoją strategię, i dobrze. Mnie, jako obywatela, w ogóle to nie interesuje. Interesuje mnie natomiast, dlaczego ten czy inny typ zasiada do rozgrywki. Jeśli gra, bo zależy mu na państwie i rodakach, to jestem mu w stanie naprawdę wiele wybaczyć. Ale jeśli zasiada do stołu z myślą o napchaniu własnych kieszeni czy realizowania jakichś popapranych ambicji, to dla takiej mendy nigdy nie będę miał litości i cierpliwie będę czekał, aż nadarzy sie okazja, by rozbić mu łeb o planszę. 

Ekhm, chciałem powiedzieć, o urnę. Wyborczą. 

Uprzedzam solidarnie, że będę masakrował wszelkie objawy głupoty w sposób tak kulturalny i do bólu logiczny, że żaden cenzor mnie nie tknie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka