Krzesimir Krzesimir
831
BLOG

Formacja kulturowo niezdolna do rządzenia

Krzesimir Krzesimir Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Tekst ma charakter polemiczny z wczoraj opublikowanym artykułem prof. Legutki.

 

Na początek cytat z – jak się okazuje - klasyka myśli społecznej.

Jarosław Kaczyński:

„ojciec Rydzyk wcale nie powiedział, że żyjemy w państwie totalitarnym. On stwierdził, iż czuje się, jakby żył w takim państwie. A to znacząca różnica. Ojciec Rydzyk to szef grupy medialnej, która od początku swojego istnienia jest atakowana za to, że prezentuje poglądy radykalnie różne od tych z głównego nurtu. Jego przeciwnicy nawet nie kryją się z tym, że tak naprawdę Radio Maryja czy telewizja Trwam powinny zostać zlikwidowane.Jeśli ktoś doświadcza tego rodzaju szykan, może mieć bardzo różne odczucia. Każdy ma prawo do wyrażania własnych opinii. Można się z nimi nie zgadzać, ale należy je uszanować. Na tym właśnie polega wolność słowa, zagwarantowana przecież konstytucją. Dlatego uważam, że reakcja dyplomatyczna, jaką podjął minister Sikorski, jest groteskowa. To dowód na to, że Polską rządzi ekipa, która nie ma do tego żadnych kwalifikacji. I nie chodzi tylko o walory intelektualne. Mamy do czynienia z formacją kulturowo niezdolną do rządzenia.”

 

1. W pierwszej części wypowiedź nie budzi chyba kontrowersji – każdy ma prawo stwierdzić, że czuje się, jakby żył w kraju totalitarnym (o ile dobrze pamiętam podobne odczucia posiadali dziennikarze za rządów PiS). Co więcej: każdy obywatel może również powiedzieć – Polska to kraj totalitarny, bo 20% Polaków pozostaje w szponach totalizatora. Użycie pojęć przez obywateli może być nawet całkowicie nieprecyzyjne (o ile użycie danych pojęć nie jest penalizowane). Obywatel może dawać bardzo różne uzasadnienia definicji państwa lub swoich autodefinicji, nawet tak nieprawdopodobne (i przebiegłe zarazem, bo zgodne z celem długofalowym):

 

„Jestem Pomorzaninem, bo polskość to obecnie srebrnik, za który kupuje się wyborców.”

 

2. Kontrowersji nie budzi też fakt, że Jarosław Kaczyński jest zdolny odpowiadać prawnie za swoje słowa.

Wysoki Sądzie:  może zlecić jakiś sondażyk CBOS-owi w Warszawie?

Proponuję dwa badania – w pierwszym CBOS zapyta:

„Czy Jarosław Kaczyński jest chory psychicznie?”

W drugim:

„Czy Jarosław Kaczyński może odpowiadać prawnie za swoje słowa?”

W obu badaniach 70% ankietowanych Warszawiaków da odpowiedź twierdzącą – zresztą taką samą da w przypadku, gdy Sąd zapyta „Czy mimo jasnych przepisów prawa należy skazać Jarosława Kaczyńskiego?”, jak i wówczas gdy zapyta się Warszawiaków „czy pomimo, iż istnieje już jeden pomnik upamiętniający ofiary katastrofy w Smoleńsku na Powązkach, należy zbudować pomnik upamiętniający ofiary tej katastrofy będącej skutkiem jątrzenia i dzielenia Polaków przez Jarosława Kaczyńskiego?”. 70% poparcia, Pani Haniu, gwarantowane. Zresztą – ile Pani sobie życzy?

 

3. Reakcja dyplomatyczna ministra Radosława Sikorskiego w Watykanie, zdaniem Jarosława Kaczyńskiego,  stanowi dowód na:

a) brak jakichkolwiek kwalifikacji ekipy rządowej zakresie walorów intelektualnych;

b) fakt, iż ta formacja jest KULTUROWO niezdolna do rządzenia;

 

Ad a) Jeśli walorem intelektualnym może być przebiegłość w pozyskania przychylności pewnych kręgów w polskim Kościele i uczestnictwie w grze wewnątrz Episkopatu – to niewątpliwie nota dyplomatyczna ministra Sikorskiego spełnia kryteria intelektualne jakie postawiła przed sobą ta ekipa.

Jeśli celem jest poinformowanie obcego państwa o zachowaniu się obywatela naszego kraju, który instytucjonalnie, niejako zawodowo, podlega strukturom tego państwa to ocena walorów intelektualnych ministra Sikorskiego jest trafna (równie dobrze Szef Dyplomacji mógłby pisać noty do rządu Norwegii na zachowanie polskiego pracownika państwowej, norweskiej fundacji charytatywnej).

Oczywiście pozostaje hipoteza o celowym samoośmieszaniu i pokazywaniu słabości państwa polskiego, które nie jest w stanie wymóc na swoich obywatelach zachowań zgodnych z prawem - dla wewnętrznych celów PR-owskich, wówczas jednak teza Jarosława Kaczyńskiego pozostaje w mocy.

 

Ad b) Znacznie ciekawsza jest teza główna Jarosława Kaczyńskiego, że ta formacja jest KULTUROWO niezdolna do rządzenia i jej relacje z ostatnim artykułem Profesora Legutki.

 

Kulturowa zdolność i kulturowa niezdolność do rządzenia to pojęcia najpewniej autorskie.

Intuicja w nich zawarta stanowi dla mnie najciekawszą hipotezę wyjaśniającą działania obecnej elity rządzącej.

 

Zgodnie z klasycznym podziałem każda społeczność czy formacja kulturowa posiada kulturowe cele (do czego osobnik przynależący do danej kultury ma indywidualnie dążyć) oraz kulturowe środki ich osiągania (w skrócie: jak ma to osiągać). Przestępca nie jest elementem pozakulturowym, bowiem nie akceptując kulturowych środków osiągania celów – akceptuje cele (osiągnięcie statusu materialnego). Są też jednostki konformistyczne, które nie realizując celów kulturowych stosują środki danej formacji kulturowej – są nadal częścią tej formacji, tak jak i przestępcy i nonkonformiści.

Oczywiście najłatwiej zaliczyć elitę rządzącą w Polsce do elementów typu przestępczego/nonkonformistycznego jako nie akceptującą środków a akceptującą cele kulturowe.

Można też napisać, że ta formacja narzuca swoje środki osiągania celu oraz cel (jakim jest dla nich władza), a więc zmienia kulturę. Formacja ta byłaby w tym momencie podobna do komunistycznej z hasłem „raz zdobytej władzy nigdy nie oddamy”, jednak w celu sprawnego rządzenia władza komunistyczna stworzyła cały sztafaż kulturowych celów (typu sprawiedliwość społeczna, wrażliwość społeczna, powszechny awans społeczny – w tym w strukturach partyjnych), na które nakierowano społeczeństwo (samemu w te cele często nie wierząc, co pokazały dobitnie późniejsze działania rządów SLD), a także gamę akceptowanych środków. Inna sprawa, że zarówno cele, jak i środki pozostawały jedynie w sferze propagandowej (a więc formacja komunistyczna była od pewnego momentu jedynie quasi-formacją), jednak propaganda ta pozwalała działać. W pewnym momencie paliwo propagandowe się skończyło i władza musiała być oparta już jedynie o siłę oraz strach, że może być gorzej, „jak przyjaciele wejdą”.

 

Równocześnie funkcjonowały społecznie rzeczywiste cele kulturowe, jak i środki - poza światem propagandy.

Powoli ulegają one dziś zmianie, co najlepiej pokazuje środek kulturowy jakim jest zakaz donoszenia – w szkołach, w zakładach kiedyś jednoznacznie skarżenie było piętnowane, ściąganie zaś na lekcjach akceptowane – dziś coraz częściej donoszenie traktowane jest jako „informowanie o nieprawidłowościach” (co daje szansę każdej organizacji na poprawę) a to z kolei jest jednym z ważnych elementów kultury usprawniania (źródłem zmiany kulturowej stało się środowisko pracy, w odróżnieniu od wszelkich poprzednich przemian kulturowych w Polsce), w jaką powoli Polska wchodzi przy równoczesnym przyjęciu celu kulturowego jakim jest indywidualny sukces finansowy.  

Kultura usprawniania, w której najważniejszym zasobem (i akceptowanym kulturowo środkiem do realizacji celu) są wiedza (główna przemiana po 1989 roku to wzrost liczby osób z wyższym wykształceniem) i doskonalone umiejętności powoli zaczyna dominować w Polsce, jednak jej „przedstawiciele” jeszcze nie rządzili w naszym kraju.

Przy czym łatwo zauważyć, że obecna ekipa rządząca nie tworzy quasi-formacji kulturowej (bo nie promuje żadnych środków osiągania celów, nawet moralności pozorowanej) zaś nowa formacja kulturowa (kultura usprawniania) nie jest bliska tej elicie, bowiem jednym z jej głównych osiągnięć jest chronienie swoich własnych urzędników przed upublicznieniem ich błędów - nawet za cenę kolejnych błędów (i to jest istotna różnica w stosunku do rządów PiS, UW czy SLD), niezależnie od kosztów międzynarodowych (czego przykładem jest np. afera ze znikającą amerykańską pomocą prawną w sprawie katastrofy smoleńskiej czy też afera z kolejnymi wyjazdami do Moskwy w celu uzyskania ostatecznej „oryginalnej kopii oryginału”).

 

Dominująca nadal w Polsce formacja kulturowa, do której odwołuje się w swoim programie m.in. Jarosław Kaczyński zakłada cel wspólnotowy (np. nadrzędność interesu rodziny nad interesem jednostki, interesu narodowego, solidarność społeczna, akceptowalność społeczna istnienia obiektywnej prawdy etc.), a także akceptowane kulturowo środki osiągania celu (i tu pojawi się potępienie nadrzędności osiągania celu indywidualnego nad wspólnotowym, pojawi się zakaz donoszenia, elementy tzw. tradycyjnej moralności, ale pojawi się też np. akceptacja dla czynienia zła obcym).  Oczywiście – w ramach tej formacji mogą pojawić się różne rozumienia owego interesu wspólnotowego i obszaru jaki obejmuje – od zamknięcia się na poziomie rodzinnym (i tu będzie np. zjawisko tzw. egoizmu rodzinnego) do definiowania interesu na poziomie Europy czy świata (Bronisław Geremek – przywołany tu, aby pokazać, że chodzi tu o pewną strukturę formacji, a nie zawartość treściową). Formacja ta obejmuje zarówno dużą część zwolenników PiS, jak i PO, SLD i PSL (w różnych proporcjach).

Oczywiście obserwować formację kulturową można jedynie na poziomie zachowań (nie deklaracji – w programie można się jedynie odwoływać), stanowi ona też definicyjnie typ idealny (można sobie wyobrazić osobę funkcjonującą w różnych sferach w różnych formacjach, jednak w momencie konieczności wyboru podejmie decyzję właściwą dla jednej z nich).

 

Wróćmy więc do zasadniczego pytania: jaką formację prezentuje ekipa rządząca?

Profesor Legutko nazwał elitę III RP elitą sarmacką używając aparatu pojęciowego typowego dla analizy formacji w społeczeństwie klasowym i jej usytuowania względem innych.Znacznie bliżej mi do aparatu zaproponowanego przez Jarosława Kaczyńskiego, jednak nie tylko o uwspółcześniony aparat pojęciowy tu chodzi.

Społeczeństwo klasowe miało charakter wspólnotowy, zaś dążenie do osłabiania struktur państwa było przejawem innego postrzegania interesu klasowego i narodowego. Było też zwykłą reakcją zachowawczą istniejących struktur.  Cały czas szlachta była elementem formacji kulturowej opartej o wspólnotowy cel kulturowy.  Obecna elita rządząca jest inna.

 

Na pozór można określić, że dominuje interes indywidualny przy równoczesnym braku akceptacji kulturowych środków jego osiągnięcia (czyli postawa „przestępcza” w ramach kultury nakierowanej na finansowy sukces indywidualny).  

Gdyby tak było formacja ta byłaby zdolna kulturowo do rządzenia.

Kultura indywidualistyczna jest w stanie wyłonić dobre rządy ponieważ jednostki będą siebie nawzajem kontrolować (widać to w firmach opartych na tzw. międzynarodowych standardach pracy).

Jednak z całą pewnością nie dotyczy to samokontroli przez aktualną ekipę rządząca, w której indywidualistyczny charakter celów kulturowych towarzyszy środkom kulturowym zaczerpniętym z formacji wspólnotowej o charakterze struktury typu M (wyjaśnienie pojęcia będzie dalej). Istotą tego typu formacji jest próba niwelowania nadzoru nad swoją działalnością, przy równoczesnym przyjęciu indywidualistycznego celu kulturowego i dzieleniu tkanki, na której się pasożytuje na obszary nie poddane kontroli a podległe poszczególnym reprezentantom/członkom. Walka pomiędzy nastawionymi na silnie indywidualne cele jednostkami polega nie na udowadnianiu sobie błędów tylko na grupowaniu sił wewnątrz i unaocznianiu swojej mocy grupowej. Równocześnie definicyjne jest ograniczanie możliwości kontroli zewnętrznej („zastraszanie” otoczenia, doprowadzanie do sytuacji, w której niemożliwe jest publiczne przedostawanie się krytyki – lub umieszczanie krytyków poza społecznością: fizyczne i poprzez etykietowanie chorobą psychiczną czy społeczną nieprzydatnością).

Formację taką można spotkać w wielu przedsiębiorstwach zarządzanych na wzór struktur M – efekty finansowe są dobre, o ile tkanka żywiąca dobrze się rozwija, struktura M nie napędza tkanki żywiącej, jedynie pobiera z niej haracz. W sytuacji słabości tkanki organizacja przechodzi w fazę samozjadania – odpadają elementy najsłabsze (to nie znaczy najbardziej błędowe – lecz zgodnie z logiką struktury typu M: posiadające najmniejszą moc zastraszania, czy będące w układzie grupowym o najmniejszej mocy zastraszania).

 

Zauważyć można oczywiście, że wspólnotowy charakter środków kulturowych służy jedynie obronie struktury – nie zaś osiąganiu wspólnotowych celów, bo te mają charakter indywidualny.

 

Czysty typ struktury typu M występuje w mafii, w różnym nasileniu występuje również w państwach i przedsiębiorstwach zarządzanych na sposób mafijny.

W dłuższej perspektywie taka formacja jest niezdolna do rządzenia – żyje tak długo jak żywiciel się rozwija w wyniku procesów ekonomicznych niezależnych od pasożyta.

 

 

Mamy więc jednak do czynienia z formacją kulturową o charakterze struktury typu M, całkowicie kulturowo niezdolną do rządzenia, nie zaś z tzw. kulturą sarmacką, której zasługi dla przechowywania polskości w okresie zaborów są niezaprzeczalne i wynikające właśnie z wspólnotowych celów kulturowych, jakie formacja ta przyjmowała.

 

 

Krzesimir

 

Tekst prof. Legutki:

http://www.wpolityce.pl/view/14347/Elity_III_Rzeczpospolitej_mozna_porownac_z_zachowaniami_szlachty_przede_wszystkim_dlatego__ze_sa_ich_mentalnymi_spadkobiercami.html

 

Krzesimir
O mnie Krzesimir

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie